Zakazana Część Lasu

Kaprys
Dojrzewający

Kaprys


Liczba postów : 23

     
Na taką chwilę Kaprys czekał całe swoje życie. Oto stanął przed nim inny wilk, zupełnie rożny od matki czy odbicia w tafli wodopoju. I to nie byle jaki wilk, lecz piękna wilczyca.
Stanął jak wryty, po czym jednym szybkim ruchem zamknął pysk, z wrażenia o włos unikając przegryzienia jęzora. Nadstawił ucha, a ślicznotka przemówiła głosem anioła. A może takie było wrażenie młodego wilczka potęgowane igrającymi, rozbudzonymi po raz pierwszy w życiu hormonami, a może spowodował to fakt, że wcześniej rozmawiał głównie z wiatrem, gwiazdami i potencjalnym obiadem?
- Eeeee... No cześć. Jestem Kaprys- rzekł po krępująco i nienaturalnie długiej chwili i ugiął łapy, tak jak uczyła go matka, by oddać nieznajomej szacunek. Potem jednak wyprostował się z uśmiechem na kufie.
- Już myślałem, że nigdy nikogo nie spotkam!- dał wyraz swojej radości i uśmiechnął się do wilczycy.
Charlotte
Dorosły

Charlotte


Female Liczba postów : 47

     
Z gracją przysiadła na nienagannie szczupłym zadzie. Cóż, Ponboczek urody jej może i nie poskąpił, za to nie podarował jej zbyt wiele czegoś zgoła odmiennego. Może to i dobrze? Podobno mężczyźni boją się kobiet, które zbyt wiele tego, czego ona nie posiadała wcale, w jestestwie swym przechowują... O czym mowa? O tym w dalszej części postu, naskrobanego pomiędzy przygotowaniem łózka, a prysznicem.
- Kaprys, Kaprys... - powtórzyła, marszcząc w dość zabawny sposób czoło, co zaiste świadczyło o tym, iż właśnie nad czymś sie zastanawiała. I to dość poważnie - należałoby dodać. Niezbyt często przychodziło zjawisko takowe obserwować, zatem uznać można, że Kaprys jest pod szczęśliwą gwiazdą urodzony. Inna inkszość, że to pewnie po tatusiu!
- Ach, no tak! Zupełnie, jak taka ryba! Dlaczego nazwali Cię jak rybę? - spytała, zadowolona z olśnienia, którego właśnie - w swym jakże nietrafnym mniemaniu - własnie zaznała. Karp, Kaprys - w końcu cóż to za różnica?
Lottie uśmiechnęła się słodko, poruszając leniwie końcem ogona. Nie przerzucała nim już wściekle i gwałtownie, lecz wyginała sam koniuszek - nieco niczym domowy kocurek, wygrzewający się koło okna balkonowego, szczęśliwy, iż słoneczne promienie lekko łechcą jego grzbiet. Cóz, jeśli samiec liczył na spotkanie ze stworzeniem inteligentnym - nie trafił najlepiej. Z drugiej strony - może podłechce to jego ego oraz poczucie własnej wartości? Przy Charlotte nawet naleśnik wychodził na istnego geniusza!
Kaprys
Dojrzewający

Kaprys


Liczba postów : 23

     
Podbicie poziomu własnej wartości u tak młodego samca zawsze jest dobre, o czym powinny wiedzieć wszystkie te wilczyce, które chcą, by ich synek sprzątał norę czy wyrzucał śmieci. I te, których kilkuletni synek twierdzi, że nie może umyć włosów, bo ma za małe rączki :3
Spotkanie z Lottą zatem mogło być istnym błogosławieństwem dla Kapryska, który jednak nie pojął zamierzeń wilczycy i podobnie jak ona zmarszczył brew.
- Jakiej... ryby?
Ach, tak! On nigdy ryby nie widział! Matka wychowała go na odludziu, gdzie takowych stworzeń po prostu nie było.
Usiadł i spokojnie zmierzył wzrokiem okolicę.
- To jakiś Twój znajomy? Bo nie rozumiem...- poczuł się nieco zdenerwowany. A co, jeśli matka miała rację? Może jego przeznaczeniem jest siedzieć w lesie, którego największe mroki zostawił za plecami? Za zadkiem? No, wiecie.
Kiedy powrócił wzrokiem do niej, czuł się już dość niemrawo. A może to jakiś żart, którego on nie znał?
Charlotte
Dorosły

Charlotte


Female Liczba postów : 47

     
Ach, kochany Bastuś. W zasadzie... ileż to już? Przedszkolak jak ta lala! A może już uczeń, z wielkim tornistrem oraz kolorowymi kredkami w piórniku? Czas pędzi, a dorastanie potomstwa przypomina, iż z roku na rok wcale nie jesteśmy młodsze...
Charlotte spojrzała na samca niczym na największego oszołoma, ostatniego z jaskiniowców. Ryba? Jak to, nie wiedział? Toż to podstawa, jeśli chce się przetrwać! Ryba nie posiada ostrych szponów, potężnych kłów, twardych dziobów. Ryba nie była typem mordercy; typowa ofiara, siedząca jedynie w swoim akwenie, od czasu do czasu jedynie rozchlapując nieco wody czy wystawiając pyszczek, łapiąc powietrze i puszczając urocze bąble, unoszące się na powierzchni. Podeszła do wilka więc, siadając tuż-tuż przed nim, łapką delikatnie pacnąwszy jego bark - czy cokolwiek, co posiadają wilki i w co mógłby Kaprys z kaprysu zostać pacniętym.
- Och, gdzie się wychowałeś? Kaprys to ryba, takie głupie zwierzę z łuskami. Łuskami, kumasz? Siedzi tylko w wodzie i robi taaaaak - rzuciła, podejmując próbę typowego uformowania pyszczka w standardowego 'karpika'. Kiedy jednak pojęła, iz to niemożliwe (ach, ta anatomia!), przycisnęła przednie łapki: prawą do prawej części kufy, lewą - do lewej. Dociągnęła, docisnęła... I wyglądała co najmniej dziwnie. Próbowała otworzyć i zamknąć pyszczek, naśladując wyjętą z wody rybę, która podejmuje rozpaczliwe próby przetrwania.
Kaprys
Dojrzewający

Kaprys


Liczba postów : 23

     
Westchnął, widząc jej zdziwienie. Co miał jej powiedzieć, że siedział całe życie w lesie? Że mamusia nie miała ochoty mu opowiadać więcej niż to konieczne? Szanował ją i kochał, ale nie rozumiał. Zresztą, czy istniał kiedyś ktoś poza Demonem i Kirą, kto rozumiał Euforię? Bynajmniej.
Pacnięty poczuł się malutki, taki tyci tyci. Bo kimże on był? Po co tu przyszedł? Może Mama miałą rację, może jest z nim coś nie tak i jego miejsce jest na terenach nietkniętych łapą innych wilków. Może... Mama dla niego siedziała w tym przeklętym lesie? Po co zadawałaby sobie aż tyle trudu, by ich ukryć?
- Ja... Naprawdę nie sądzę, bym przypominał Mamie rybę i że mnie tak nazwała. Pokażesz mi tego Kaprysa, skoro tak dobrze go naśladujesz?
No dobra, jej wygłupy nieco go przeraziły. Czy może ma coś z pyskiem, że ona swój idealnie kształtny tak dziwnie wygina?
- Tak gdzie mieszkałem nie ma ryb. - wytłumaczył się w końcu, opuszczając łeb. Jeszcze chwilę temu czuł się Panem Świata, a teraz jedna niezbyt inteligentna wilczyca uzmysłowiła mu, że jest zwykłym głupkiem, którego życie musi jeszcze wiele nauczyć.
Charlotte
Dorosły

Charlotte


Female Liczba postów : 47

     
Odsunęła łapki od zdeformowanego pyska, odstawiając je całkiem stabilnie na podłożu. W zasadzie nie uczyniła tego dlatego, iż przypuszczałaby chociaż, że Kaprysa może tymże wyrazem mordki przerażać. Zwyczajnie, było jej dość niewygodnie, trwała bowiem w czymś na kształt nadwyrężającego nieprzyzwyczajone do wysiłku mięśnie przysiadu. Gdy zatem wszystkie cztery kończyny spoczęły pewnie na trawie, powróciła do podpartego siadu, uśmiechając wesoło do wilczka. Nie zauważyła nawet, że ten wyraźnie był od niej młodszy. Co za różnica? Pogadać można z każdym, nawet szczeniakiem (może znalazłaby wtedy rozmówcę na zbliżonym poziomie?).
- Och! Ja myślałam, że ryby są wszędzie! Nie martw się, obronię Cię przed nimi! - Bo skoro zwiesił łebek, na pewno się ich bał! W sumie choć posiadała pewne ubytki w wiedzy szeroko rozumianej, pojmowała, iż należy obawiać się tego, co nowe oraz nieznane. Może winnym był instynkt samozachowawczy, nakazujący unikania obcego? Trudno orzec, niełatwo bowiem pojąć, co trwało w pustej łepetynie tejże samicy.
- I pokażę, jak tylko się ciepło zrobi. Widocznie łuski nie chronią przed zimnem, bo dawno żadnego kaprysa nie widziałam... - wyznała po krótkiej chwili milczenia i poszukiwania spojrzeniem odpowiedzi wśród chmur. Ostatecznie jednak objawienie nie nastąpiło, a spojrzenie niebieskich ocząt powróciło nieco leniwie na rozmówcę Lotki.
Kaprys
Dojrzewający

Kaprys


Liczba postów : 23

     
Na tych kilka prostych słów łeb wilczka od razu uniósł się do góry i zrównał z poziomem pyska wilczycy.
- Naprawdę mogłabyś mi pokazać? Kaprysy? I... generalnie mogłabyś mi pokazać okolicę i te dziwne rzeczy, które tutaj macie?- entuzjazm wziął nad rozsądkiem górę, co jest typowe dla takich młodziaków. No i wizja przygody! I mu pokaże! Bo mu pokaże, prawda?
- No prooooszę. Możesz?
Charlotte
Dorosły

Charlotte


Female Liczba postów : 47

     
Przekrzywiła łebek nieco w lewo, przyglądając się Kaprysowi z najwyższą uwagą. A że ze skupieniem tejże miewała spore problemy odkąd tylko pamięć sięga, nie trwało to zbyt długo: zaraz bowiem odskoczyła do tyłu, uginając kończyny, pochylając nieco przód ciała, unosząc zaś zad i merdając wzniesioną flagą ogonka.
- Jasne! Pokażę! Tylko nie mamy dziwnych rzeczy... - rzekła wesoło, entuzjastycznie wywijając już nie tylko kitą, ale i niemal całym zadem, trzepiąc nim na lewo oraz prawo. Zaszczekała pogodnie, a kurtyna niesfornych kosmyków opadła leniwie na pysk, przykrywając prawe ślepie. Nie przejmowała się tym jednak, nauczyła się w końcu na co dzień posługiwać jeno jednym. W końcu włosy uparcie ograniczały pole widzenia raz za razem; łatwiej się przyzwyczaić niż wysilić mózgowie i pozbyć się owego problemu!
Wadera nie pojmowała, iż to, co dla niej stanowiło element zwyczajności, dla kogoś, kto nie zna 'jej' świata być może czymś całkiem niecodziennym, nadzwyczajnym oraz zaskakującym. Z abstrakcja u niej słabo, bo i czego spodziewać się po istocie nie przodującej w testach mierzących poziom IQ?
Kaprys
Dojrzewający

Kaprys


Liczba postów : 23

     
Szczeknął radośnie natychmiast przyjmując identyczną postawę ciała, a jego chudy ogon młócił powietrze, co wywoływało nawet falę powietrza, którą poczuł na swoich bokach. Łeb trzymał nisko niziutko przy ziemi, a z pyska wypadł ze szczęścia język. Nie zraził się jej zapewnieniem o zwyczajnych rzeczach, był wszak przygotowany, że spotka jeszcze wiele dziwów i nieścisłości.
- Jesteś po prostu niesamowita!- szczeknął ponownie i wybił się szybko w górę, niczym pies łapiący dysk frisbee, by po chwili z blaskiem w oczach opaść na ziemię. Ogon zdawał się już żyć własnym życiem, a kaprys z pewnością będzie miał na nim zakwasy. Cieszył się jak głupi.
- Chodźmy, gdzie tylko chcesz! Z Tobą pójdę wszędzie!
Czy było to poważne zapewnienie, czy też wyraz chwilowego stanu umysłu podobnego do euforii? Wilczyca fascynowała go, animuszu dodawało wyrwanie się spod skrzydeł rodzicielki. Oby tylko nie napytał sobie biedy.
Charlotte
Dorosły

Charlotte


Female Liczba postów : 47

     
Biedy? Toć trafił na tępą dziunię, która potrzebuje komplementów jak pospolita roślina promieni słonecznych... A co dziunie mają do siebie, kilka czułych, miłych słówek mogło pozwolić zdobyć jej serce - i w zasadzie nie tylko je, ale o tym lepiej nie wspominać, bo chociaż w momencie pisania postu jest grubo po 22, o tyle odczytać go można o dowolnej porze doby. Wiadomo, o co chodzi.
Dostrzegając jego entuzjazm wadera nie mogła sobie odpuścić tak smacznego, przystojnego i wyraźnie na nią lecącego samczego istnienia! Nim więc pomyślała (taaaaa...) o tym, aby cokolwiek odpowiedzieć, wybiła się mocno z tylnych kończyn, susem ruszając w stronę samca. Zamierzała go przewrócić, przeciorać po podłożu, przekoziołkować ile fabryka dała! I w niej drzemało szczenię; dawała mu upust w chwilach nie zawsze będących ku temu najkorzystniejszymi. Jej ozór przemknął nieco lubieżnie po małżowinie samca; zaraz też pochwyciła ją delikatnie w pyszczek i zaczęła memłać. Na słowa przyjdzie czas, prawda? Na razie mordkę miala skutecznie zatkaną uchem, bynajmniej nie należącym do niej samej. Chyba, że odgryzie i mianuje swoim! Ciekawe, czy dałoby się je przykleić na ślinę? Jak wyglądałaby z trzema uszami? Słyszałaby lepiej od przeciętnych wilków?
Kaprys
Dojrzewający

Kaprys


Liczba postów : 23

     
Zanim zdążył cokolwiek zrobić, uciec czy po prostu uskoczyć, już leżał na ziemi, a jego ucho zostało wbrew woli uślintolone. Czy było to jednak dla młodziaka najważniejsze? Czy ważne było to, że leżała na nim, odcinając mu dopływ krwi do tylnej, lewej łapy? Otóż nie!
- Ale Ty pięknie pachniesz- westchnął, zdziwiony nie tyle sytuacją co nową sytuacją. Mama pachniała bezpieczeństwem i zwiastowała rutynę, natomiast ta tutaj zaskakiwała go w każdej sekundzie!
- Ale ze mnie musi być nudziarz- pomyślał i w tych myślach właśnie skrzywił się sam do siebie i przesadnie zrugał.
Objął ją łapą i popchnąl w drugą stronę, niźli starał się podnieść. Skończyło się więc na tym, że starał się wstać i złapać w pysk jedną z jej łap, by z kolei nieco potłamsić ją. Nie miał absolutnie nic przeciwko tego typu zapasom i z radością oddał się zabawie.
Philian
Dorosły

Philian


Female Liczba postów : 386
Wiek : 24
Skąd : Rzym

     
Philian obejrzała się słysząc jakieś głosy. Spojrzała na Viv zastanawiając się czy przypadkiem jej się nie przewidziało.

-Jestem Philian- rzuciła - słyszałaś to?- spytała lekko zaniepokojonym głosem.

Te wszystkie rozmowy o potworach zasiały w niej ziarno niepewności i zaczęła się zastanawiać o jakim potworze mówił Puszczyk. Zaczęła się martwic jednak nie chciała aby szczeniaczek to zauważył.

/fabułka grupowa? :3/
Charlotte
Dorosły

Charlotte


Female Liczba postów : 47

     
Pacha, nie pacha, łapa gdzieś się kończyć musi, przymocowana do reszty ciała; może więc i paszka się tam znajduje. W każdym razie - delikatny brzuch oraz obszar 'pod łapą' zdecydowanie należały do obszarów najbardziej narażonych na łaskotki. Charlotte zaczęła więc wyginać ciało w prawo i lewo. Zabawne, zamierzała przetarzać samca po podłożu - tym czasem sama niezmiernie szybko została zdegradowana z pozycji oprawcy na stanowisko ofiary. Nie spodziewała się tefo wcale, zatem cóż się dziwić, że w pewnym momencie zaczęła się aż krztusić; ślina najpewniej w akcie śmiechu 'zabłądziła', zaś szpara głosowa nie zamknęła się, i tak dalej, i tak dalej. W każdym razie Lotka nerwowo uniosła się do siadu, nie bacząc na to, czy ponownie uderzy młodzika czy też niecelowo wyrządzi mu krzywdę. Pochyliła nieco pysk, kaszląc nerwowo. Dopiero po chwili powróciła do niej możliwość względnie unormowanego oddychania, łapą zaś otarła umęczony pysk.
- Chyba połknęłam swój język - jęknęła, kiedy już udało jej się wydobyć z siebie coś więcej, niźli kaszel, gwałtowne łapanie oddechu, dławienie się czy odgłos towarzyszący niemożności złapania tlenu. Bynajmniej nie żartowała, a ton jej całkiem poważny sugerować mógł, iż faktycznie była przekonana o owej - nazwijmy to - kontuzji. Zamknęła oczy i wywaliła ozór, zupełnie, jakby nie chciała widzieć tego, że tak naprawdę języka już dawno nie ma. Łapką pomacała pyszczek, następnie zaś nieco anemicznie rozkleiła jedną powiekę, następnie otworzyła leniwie drugie ślepię, naciskając 'dłonią' ozór. Był! Uśmiechnęła się szeroko; na skutek owego entuzjastycznego gestu ugyzła się w język - lecz nie przejęła sie zbytnio. Przynajmniej miała pewność, że on nadal tam był!
Charlotte
Dorosły

Charlotte


Female Liczba postów : 47

     
Pacha, nie pacha, łapa gdzieś się kończyć musi, przymocowana do reszty ciała; może więc i paszka się tam znajduje. W każdym razie - delikatny brzuch oraz obszar 'pod łapą' zdecydowanie należały do obszarów najbardziej narażonych na łaskotki. Charlotte zaczęła więc wyginać ciało w prawo i lewo. Zabawne, zamierzała przetarzać samca po podłożu - tym czasem sama niezmiernie szybko została zdegradowana z pozycji oprawcy na stanowisko ofiary. Nie spodziewała się tefo wcale, zatem cóż się dziwić, że w pewnym momencie zaczęła się aż krztusić; ślina najpewniej w akcie śmiechu 'zabłądziła', zaś szpara głosowa nie zamknęła się, i tak dalej, i tak dalej. W każdym razie Lotka nerwowo uniosła się do siadu, nie bacząc na to, czy ponownie uderzy młodzika czy też niecelowo wyrządzi mu krzywdę. Pochyliła nieco pysk, kaszląc nerwowo. Dopiero po chwili powróciła do niej możliwość względnie unormowanego oddychania, łapą zaś otarła umęczony pysk.
- Chyba połknęłam swój język - jęknęła, kiedy już udało jej się wydobyć z siebie coś więcej, niźli kaszel, gwałtowne łapanie oddechu, dławienie się czy odgłos towarzyszący niemożności złapania tlenu. Bynajmniej nie żartowała, a ton jej całkiem poważny sugerować mógł, iż faktycznie była przekonana o owej - nazwijmy to - kontuzji. Zamknęła oczy i wywaliła ozór, zupełnie, jakby nie chciała widzieć tego, że tak naprawdę języka już dawno nie ma. Łapką pomacała pyszczek, następnie zaś nieco anemicznie rozkleiła jedną powiekę, następnie otworzyła leniwie drugie ślepię, naciskając 'dłonią' ozór. Był! Uśmiechnęła się szeroko; na skutek owego entuzjastycznego gestu ugyzła się w język - lecz nie przejęła sie zbytnio. Przynajmniej miała pewność, że on nadal tam był!
Kaprys
Dojrzewający

Kaprys


Liczba postów : 23

     
Śmiech Lotty całkowicie zagłuszył inną wilczycę, która znajdowała się najwyraźniej bliżej, niż użytkowniczka mogła sądzić. Wilczek pozostał nieświadomy póki co jej obecności. Ale ejże! Jakże miał w skupieniu nasłuchiwać, kiedy całkiem blisko, tuż obok znajdowała się piękność, która najwyraźniej postanowiła go ze śmiechem zabić? Uskakiwał i chylił łeb, starajac się umknąć niebezpieczeństwu, choć nie mogło to być takie proste. Kilka razy dostał przez plecy, raz zaliczył uderzenie w łeb, od czego wypuścił trzymaną w paszczy kończynę ślicznotki. A żeby sprawiedliwości oddać zadość, t i zdyszał się jak po maratonie- kondycji nie miał prawie wcale, polował z zaskoczenia a nie oddawał się dłuższym pogoniom. Teraz było widać to wyraźnie.
Nie odpuszczał jednak, nieeee, był zbyt uparty.
Pacnął ją jedną łapą w łopatkę, pyskiem zaś zaczął smyrać jej brzuch i miejsce pod prawą przednią łapą. Wilki mają pachy? Cokolwiek. Sunął nosem i powstrzymując odruch lekkiego kichnięcia wciągał do płuc jej zapach ciała, powodując tym samym niewątpliwie kolejną dawkę łaskotek.
Charlotte
Dorosły

Charlotte


Female Liczba postów : 47

     
Pacha, nie pacha, łapa gdzieś się kończyć musi, przymocowana do reszty ciała; może więc i paszka się tam znajduje. W każdym razie - delikatny brzuch oraz obszar 'pod łapą' zdecydowanie należały do obszarów najbardziej narażonych na łaskotki. Charlotte zaczęła więc wyginać ciało w prawo i lewo. Zabawne, zamierzała przetarzać samca po podłożu - tym czasem sama niezmiernie szybko została zdegradowana z pozycji oprawcy na stanowisko ofiary. Nie spodziewała się tefo wcale, zatem cóż się dziwić, że w pewnym momencie zaczęła się aż krztusić; ślina najpewniej w akcie śmiechu 'zabłądziła', zaś szpara głosowa nie zamknęła się, i tak dalej, i tak dalej. W każdym razie Lotka nerwowo uniosła się do siadu, nie bacząc na to, czy ponownie uderzy młodzika czy też niecelowo wyrządzi mu krzywdę. Pochyliła nieco pysk, kaszląc nerwowo. Dopiero po chwili powróciła do niej możliwość względnie unormowanego oddychania, łapą zaś otarła umęczony pysk.
- Chyba połknęłam swój język - jęknęła, kiedy już udało jej się wydobyć z siebie coś więcej, niźli kaszel, gwałtowne łapanie oddechu, dławienie się czy odgłos towarzyszący niemożności złapania tlenu. Bynajmniej nie żartowała, a ton jej całkiem poważny sugerować mógł, iż faktycznie była przekonana o owej - nazwijmy to - kontuzji. Zamknęła oczy i wywaliła ozór, zupełnie, jakby nie chciała widzieć tego, że tak naprawdę języka już dawno nie ma. Łapką pomacała pyszczek, następnie zaś nieco anemicznie rozkleiła jedną powiekę, następnie otworzyła leniwie drugie ślepię, naciskając 'dłonią' ozór. Był! Uśmiechnęła się szeroko; na skutek owego entuzjastycznego gestu ugyzła się w język - lecz nie przejęła sie zbytnio. Przynajmniej miała pewność, że on nadal tam był!
Kaprys
Dojrzewający

Kaprys


Liczba postów : 23

     
Wstał i otrzepał się z marnych szczątek leśnego runa, które kiedyś było częściami wszechobecnej roślinności. Przetarł łapą oczy, bo sam nie wiedział kiedy pojawiły się w nich łzy. Faktem było, że kiedy rozbrzmiewał srebrzysty śmiech Charlotty, on również zaśmiewał się do rozpuku, a łzy dały upust nagromadzonemu szczęściu, że w końcu wyrwał się ze starego otoczenia. nie wiedział co dalej, nie widział co z nim będzie- ale z pewnością wiedział jedno. Będzie trzymał się tej radosnej i miłej wilczycy jak dług to będzie dobrym rozwiązaniem.
Bardzo ją polubił, choć nie było pewności czy to efekt jej osobowości i powierzchowności, czy jedynie efektem euforycznego stanu wobec którego Lotka jawiła mu się jako ucieleśnienie ideału.
- Nie mogłaś go połknąć, skoro do mnie mówisz- zaśmiał się ponownie i przysunął się do wilczycy, skłaniając nieco łeb jak gdyby pochylając się nad jej nieszczęściem.
Ostatecznie kiedy sprawdziła kilkakrotnie umiejscowienie swojego języka, on swoim liznął ją w policzek, choć sam nie miał pewności, czy w ten sposób dał wyraz sympatii do niej czy też chciał ją pocieszyć.
Generalnie, wilczek mało jeszcze wiedział. Bardzo mało. Wcale jednak nie czuł się z tego powodu zażenowany. Robił, co mu dyktowało serce, poza tym powodowała nim jeszcze niemal dziecięca niewinność.
Charlotte
Dorosły

Charlotte


Female Liczba postów : 47

     
Kiedy Kaprys się odezwał, w reakcji na jego słowa zamrugała powoli, co wyglądalo dość mało inteligentnie (aby nie nazwać rzeczy po imieniu i nie powiedzieć, iż nadało samicy totalnie tępego wyrazu niebrzydkiego pyszczka). Charlotte nie była typem uwodzicielki ani kusicielki; do wampa było jej niezmiernie daleko. Prawdą jednakże było, iż łaknęła jakiejkolwiek namiastki miłości czy sympatii, nie gardziła także zwyczajną uwagą, poświęconą od czasu do czasu jej osobie. Dlatego pewnie wystarczyły proste gesty, aby przekonać naiwną Lotkę w słuszność jej własnych domysłów, zwykle poruszających kwestię "on na mnie leci". W przypadku tego wilczka nie mogło być inaczej, w końcu byle kogo się nie liże po policzku! Łaskotanie też na pewno było tylko pretekstem, by mógł jej dotknąć - to więcej, niż pewne!
Słuszność i prawdziwość jego słów, dotyczących posiadania ozora i mówienia, które występowały w całkiem ścisłej korelacji, dotarła do niej mniej więcej w momencie liźnięcia jej lica. Zanim więc zareagowała na samą uwagę, dawno już o niej zapomniała, skupiwszy się w całości na dalszych poczynaniach wilka. Pochyliła lekko pyszczek, niczym zawstydzona dama, by zachichotać nerwowo. Znamy wszyscy ten dźwięk; jakże irytujący w autobusie o godzinie 7 rano w poniedziałek. Tapeciary chichoczące w reakcji na wcale nieśmieszny żart jakiegoś karczycha, dla którego nie liczy się nic poza silownią i - ewentualnie - 'fajną dupą z ryja' u boku.
- Ojej, Ty mnie bardzo lubisz - zauważyła z pewną namiastką zakłopotania, chociaż zarówno userka, jak i pewnie sama Lottie, nie do końca wiedzą, skąd się ono wzięło oraz jaki był powód jego pojawienia się w nieco zbyt wysokim w tym momencie, nieco nader skrzypiącym w obecnej chwili, głosiku samicy.
Kaprys
Dojrzewający

Kaprys


Liczba postów : 23

     
Wilczek powstał i na wyciągniętych łapach, kocim krokiem okrążył wilczycę, z szerokim uśmiechem obserwując jej poczynania. W końcu przysiadł po jej drugiej stronie i wystawiwszy jedną łapę przed inne wywiesił jęzor. Zwykle stawał w taki sposób, kiedy czuł się zrelaksowany, biła od niego charyzma i pewność, obecnie maskowana jeszcze młodym wiekiem i niezbyt rozwiniętą posturą.
- Jasne, że Cię lubię. Jesteś urocza i bardzo mądra. No i doskonale się z Tobą rozmawia!
No dobra. Użytkownicy sobie, a krótki rozumek młodego sobie. Dla niego Lotka była ideałem, inteligentna i obeznaną ze światem istotką, która wyglądem przypominała co najmniej jakąś leśną nimfę. I choć nie prowadzili konwersacji przez ostatnią godzinę, a ledwie wymienili kilka słów, to zarówno dźwięk głosu jak i ich sens docierał do młodzika i sprawiał, że windował Charlottę coraz wyżej w swojej hierarchii wartości.
Charlotte
Dorosły

Charlotte


Female Liczba postów : 47

     
Użyszkodniczka Lottie - wybacz szczerość - solidnie wyśmiała biednego Kapryska. Och, jakże był uroczo naiwny oraz podatny na kobiece wdzięki! Najwidoczniej Charlotte była pierwszą poznaną przez smyka samicą i nie miał żadnego punktu odniesienia poza matką, niemniej jednak najwidoczniej nie należał do grona maminsynków, ktorzy każdą kolejną potencjalną partnerkę porównują szczegółowo z rodzicielką.
- Hi hi hi... Dziękuję - zaskrzypiała rozanielona, wbijając w kompana spojrzenie niebieskich, roziskrzonych oczu. Znalazła w koncu tego jednego, jedynego, wyśnionego oraz wymarzonego! Nareszcie! Po tylu latach bezowocnych poszukiwań... Nie pomyślała nawet przez moment, iż z Kaprysem może być jak z każdym innym: może był miły po to tylko, aby wyciągnąć ze znajomości z jej osobą jak najwięcej uciechy, rozbawienia jej poziomem intelektualnym lub rozkoszy związanej z bliskim kontaktem z jej zgrabnym ciałem. Wygladał na szczerego (podobnie jak każdy poprzedni!), na pewno był inny od reszty!
- Ty też jesteś niesłychanie miły, do tego jesteś nieziemsko przystojny. Ciacho, mrrru! - udała mruczenie, dość zalotnie podchodząc do wilka i lubieżnie ocierając się bokiem ciała o sylwetkę samca, nieco niczym znakująca człeka kotka.
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Przedzierając się przez powalone drzewa i niestabilne podłoże, w końcu odnalazł w miarę przyzwoitą, małą ścieżkę, która prowadziła w głąb lasu. W pewnym momencie zatrzymał się i rozejrzał. W głowie miewał rozbłyski, jakby skądś kojarzył to miejsce, ale pewien nie był. Całkowicie zignorował znajdujące się nieopodal wilki, obchodząc je naokoło, wbił się jeszcze głębiej w las niczym komar w skórę. Znów przystanął i znów te przeczucia, które sprawiały, że jego sierść stawała dębem.
- Czym jest to miejsce, które skądś znam... - mruknął pod nosem, zeskakując ze ścieżki, odnajdując łysy krąg bez drzew i innej tęgiej roślinności. Dziwne miejsce, naprawdę.
Melvine
Dorosły

Melvine


Liczba postów : 217
Wiek : 27

     
Zabłądziła. To jedyne racjonalne oraz w miarę sensowne wyjaśnienie powodów, dla których znalazła się w tak nieprzyjemnym miejscu. Może nie była przesadnie delikatna, bo skazana zawsze na samą siebie nauczyła się, jak sobie radzić w sytuacjach rozmaitych, jednak mimo wszystko nadal pozostawała kobietą. Gdzie jej do takiej miejscówki?
Kroczyła powoli, narzekając pod nosem na swój los. Ominęła nagrobki, bo od odejścia jej rodzicielki śmierć stała się dla niej tematem, którego unikała jak tylko mogła. Zbyt wiele wspomnień, za wiele nieprzyjemnych dreszczy. Pokręciła więc tylko głową, odmawiając szeptem krótką modlitwę za dusze istot pochowanych w tym miejscu, po czym ruszyła dalej. A im dłużej szła, tym las zdawał się być bardziej gęstym i nieprzyjaznym. Bała się. Mort ma więc pole do popisu, bo oto znajdowała się raptem kilka metrów od wilka. Obcych zapachów było tak wiele, że nie skupiała się na żadnym konkretnym. Nie dostrzegła więc, że woń Mort'a jest pewnie wyraźniejszą i jakby 'bliższą' od pozostałych. Ciemne futro samca idealnie maskowało go w mroku. W przeciwieństwie do jasnej szaty wilczycy...
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Z racji tego, że basior niezbyt orientował się w tym miejscu, zresztą... Kogo tu oszukiwać ? W każdym się nie orientował ! Toteż sam miał mętlik w głowie i nie zwracał zbytnio uwagi na nic innego jak tylko błądzenie w myślach i kopanie we wspomnieniach. Jednak dźwięk, który wydała wadera, przechodząc blisko Niego dopadł jego ucho i niemalże w mgnieniu oka postawił je na sztorc, oglądając się dookoła. Dziwnym trafem uderzającej bieli nie dojrzał w tych ciemnościach. Jego zielone ślepia krążyły pomiędzy drzewami, próbując odkryć źródło dźwięku, jednak bezskutecznie.
Przysiadł spokojnie na środku gołego kręgu i wyczekiwał monstra lub czegoś podobnego co czyha nieopodal...
Melvine
Dorosły

Melvine


Liczba postów : 217
Wiek : 27

     
Monstrum to okazalo się jednak wcale na niego nie czyhać. Abstrahując już od tego, że potwór był w miarę zgrabną czy powabną, wysportowaną lecz nie przesadnie 'przypakowaną', jasną wilczycą o błękitnych, bystrych oczętach. Wyłoniła się spomiędzy drzew, niemal przed samym pyskiem wilka. Zabawne, ale pochłonięta własnymi myślami i przeklinaniem swojej orientacji w terenie (czy też raczej jej braku) nie zauważyła zielonych oczu samca. Spostrzegła je dopiero znajdując się pół metra przed basiorem. Zaskoczona, odskoczyła do tyłu, napinając mimowolnie mięśnie.
- Kim jesteś? - spytała niepewnie, przyglądając mu się uważnie.
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Gdyby nie to, że to miejsce przepełnione było złem i odrazą, Mort nie pomyślałby inaczej. A jednak dziwny jest fakt, że taka niezbyt wielkich rozmiarów wadera pojawiła się akurat w takim mrocznym miejscu. Czyżby była nieustraszonym harcerzykiem ? A może brakowało jej piątej klepki by przychodzić do tak niebezpiecznego miejsca. Pominął te fakty, wręcz wymazał je z myśli.
Spojrzał jej głęboko w oczy i na jego pysku pojawiło się małe zakłopotanie.
- Kim ja jestem ? - zapytał głupio, a przecież to do Niego zostało skierowane pytanie.
Poprawił się i wyprostował.
- Sam nie wiem... A chciałbym wiedzieć. - odchrząknął i nadal wpatrywał się w waderę jak w obrazek.
Sponsored content