Brytyjski labirynt Indywiduum

Sprężyna
Dorosły

Sprężyna


Male Liczba postów : 133

     
Myślę, iż prędzej czy później nadejdzie dzień, w którym Sprężyna wyciągnie mądry wniosek: każdą rzecz trzeba robić porządnie, oczywiście, oprócz tego także do końca. Atoli to jeszcze nie dziś. Dziś dwie rzeczy na raz ogarnąć - niemożliwa rzecz. Każdy zryw, każda myśl wprowadzała nowy zamęt w jego poplątanym, choć nie obłąkanym, umyśle. Gotów byłby zapomnieć o oddychaniu, a właściwie we wczesnym dzieciństwie przytrafiało mu się czasem z tego powodu przydusić, lecz matula, dla której wilczur poleciałby i po gwiazdkę z nieba, tak usilnie błagała, by pamiętał, że stało się to przyzwyczajeniem, innymi słowy: drugą naturą. Jedynie to chroniło go od zgonu z tak głupiej przyczyny.
- Nie pojmę jak zwykle - zatwierdził. Skoro ten tak mówi, to widocznie ma jakiś powód; a jeśli jest powód, to na cóż by były swary? Przytaknie mu, ile go to kosztuje. Tymczasem zapomniał. Czy raczej przypomniał sobie, że zapomniał. W przejęciu oparł się na chorej łapie, dotąd chodzącej, jak wspomniano, "bokiem", coby wypoczywała. W połączeniu z uniesioną jedną tylną łapą, wyszła mu pozycja ciężka do utrzymania równowagi. Wyjątkowo, lecz dokonał tego cudu na dostatecznie długo, żeby z cichym sapnięciem bólu przenieść ciężar na te trzy zdatne do dźwigania brzemienia łapy.
- Zapomniałem o czymś. O czym zapomniałem? - zapytał, nim usadowił się na ziemi, drapiąc po chwili energicznie za uchem, w czym ani otoczenie, ani towarzystwo mu nie przeszkadzało. Wszak gdy był wilczkiem bardzo młodym, ktoś poświadczył mu, że nic nie działa lepiej na pamięć niż drapanie za uchem. On ufnie i chętnie jął ten manewr stosować. Zakończywszy dopiero, zwrócił wzrok ku swej opoce, jedynej w zasięgu wzroku. - Wiesz może?
Anthony
Dorosły

Anthony


Male Liczba postów : 54

     
Ano wilka nie obchodziło za wiele, więc nawet nie zwracał za wielkiej uwagi na jego zachowanie ogólne. Inteligencją też nie świecił, ale po co mu to mówić? Wytykałby jedynie mu jego chamskie podejście oraz.. całą resztę właściwie.
Anthony nie był żadnym świętym wilczkiem oraz nie bawił się w ganianie własnego ogona. On miał swoje niezrozumiale życie oraz zachowanie. Różnił się prawie pod każdym względem od wszystkich.
Obserwował od czasu do czasu zachowanie tego czarnego basiora. Trochę tragiczne mu się to wydawało ze względu na to, że jakkolwiek by nie chciał mu pomóc (a nie chce) to i tak ten by go nie posłuchał. Jedną uwagę sobie trzeba rzucić na odczepnego, a potem zobaczy się całą resztę.
- Iść do lekarza jakiegoś z tymi łapami? A może zwyczajnie żeś się upił jak wiele innych wilków co? - rzucił od niechcenia.
Rozejrzał się.. w labiryncie faktycznie nic ciekawego nie było.
Ten tutaj jest chory.. albo faktycznie pijany. Jedno z dwóch, ale ta druga opcja bardziej podchodziła wilkowi pod myśli. No bo w końcu czemu by nie? Nie myśli, chodzi krzywo, nie ogarnia oraz potakuje przy każdym słowie wypowiedzianym przez młodszego... oraz zareagował na przywitanie jakby agresywnie. Nadinterpretacja. W każdym razie po trochu tak to wyglądało i nikt nie zaprzeczy temu raczej.
Na chwilę sobie przysiadł.. oj to będzie widać dłuuuga rozmowa..
Sprężyna
Dorosły

Sprężyna


Male Liczba postów : 133

     
Jakkolwiek zdarzało się to nieczęsto, tym niemniej cały świat miał teraz sposobność ujrzeć wyraz bezbrzeżnego zdumienia na pyszczku basiora. Nie spuścił z Anthony'ego wzroku od dobrej chwili, więc czytać z nich można było jak z otwartej księgi: pozornie niezmącony spokój zmącił się. Wreszcie i uszy zostały położone po łbie, czym dopełniono ten obraz żałości. "O czym ty znowu mówisz!" - wyrażała cała postawa jednogłośnie.
- Lekarze są straszni. Są straszniejsi nawet od ptaków - rzekł. I ciężko ukryć, że wypowiedź bardziej od artykułowanej mowy przypominała cieniutki pisk. - To mordercy, mówię ci. I lekarze, i ptaki. I do tych, i do tych się nie zbliżaj. To niebezpieczne. - Spuszczony mimochodem podczas mówienia łeb uniósł teraz nieznacznie, tylko w celu rozejrzenia się wkoło.
- Sprawdzam. Przecie oni mogą być wszędzie...
Anthony
Dorosły

Anthony


Male Liczba postów : 54

     
/Sorki nie widziałem odpisu./

Wilk sam się przez około chwilę zastanawiał co mu właściwie powiedzieć.. ech, tego to naprawdę trudno ogarnąć.
W sumie.. wszystko temu wilkowi jedno. Jak Sprężyna chce cierpieć do samego końca to niech to robi, co Anthonego to obchodzi? Nie przejmie się tym basiorem aż do śmierci. Nie swojej, a jego. Właściwie.. i tak by się nie przejął, bo w końcu - głupi i nie słucha to umiera jako pierwszy. Prosta zasada nieprawdaż?
Tak właśnie ten basior pojmował ten świat. Dla niego to było idiotycznie proste, ale dla reszty? Może nie do końca jest to wszystko klarowne.
- Samiec bez krzty odwagi. Niespotykane.. Ja ci powiem durniu tak, że lekarze jedynie są od tego aby pomagać, a nie zatruwać ci tyłek ale to w końcu twoja sprawa. Chcesz cierpieć dalej to to rób i tyle. Ja ci pomagać nie mam zamiaru na siłę. - rzucił z obojętnością godną podziwu.
No więcej raczej się nie da powiedzieć.
Jak się boi to jego sprawa, może jakiś inny dureń mu przemówi do rozsądku, bo Antek nie jest niczyją niańką, a tym bardziej przestarzałych durni.
Głupim się nie pomaga, a jedynie zostawia. Tak to wyglądało według niego. Nie usera oczywiście, ale to nie o nim tutaj prawimy.
Szedł dalej.. ach, ale to jest dla niego nudne! Zaraz się zwyczajnie wycofa!
Sprężyna
Dorosły

Sprężyna


Male Liczba postów : 133

     
- Jak to nie? - wtrącił natychmiast, jako że w tej kwestii nawet nie potrzebował się namyślać. Lekarze to samo zło, nie ma o czym mówić, a jeśli jest, to tylko jedno: trzeba populacje przed nimi ostrzegać. Mimowolnie roześmiał się, bo pewne rzeczy zaczęły do niego docierać. Przecież właśnie obcuje z jakimś otrokiem, kompletnie niedoświadczonym, pewnie ledwo co ten młodzian otarł mleko spod nosa, zaś prawi o rzeczach wymagających nie byle jakiej znajomości świata; pewnie, coś mu młodzian odpowie, lecz niekoniecznie winno się tego słuchać w pełni zgodnie.
- Nie wiem, mój młodzieńcze, ile masz dokładnie na karku. Niewiele. Mylę się? Z całym szacunkiem, lecz co ty możesz wiedzieć o lekarzach? - Kontrast w stosunku do tego, co było: ni z tego, ni z owego Sprężyna znalazł sobie i powód, i siły, by dumnie wznieść makówkę, przede wszystkim starając się tym sprytnym mykiem zyskać na powadze. Fakt, że rzadko kiedy myślał o sobie jako dorosłym, na co dzień nie liczył swoich lat. Od święta też nieczęsto. Ale że było to akurat poręczne, co szkodzi popisać się tą ładną liczbą. Potem i tak się o niej zapomni, to jak w banku niemieckim.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
/Problem z przelogowaniem, internetem oraz tym iż post jest pisany z telefonu/

Tak więc Anthony miał wielką ochotę uprzytomnić temu nadętemu wilkowi który z nich jest faktycznie mądrzejszy. Zrobiłby to zapewne, gdyby nie fakt iż są w ciasnym pomieszczeniu z którego jest tylko jedna droga prowadząca ku wyjściu. A no tak! Jeszcze do tego trzeba dodać, że nie wiedzą w ogóle czy przypadkiem coś tutaj nie żyje... a w sumie wszystko jedno. Prędzej czy później i tak oboje zginą z starości, lub z głupoty.
Sprężyna... dziwny doprawdy osobik, ale i tak mega wilczy w porównaniu do reszty.
-- A mój wiek nie ma nic do rzeczy. Liczy się to co widziało i przeżyło, a jak chcesz to śmiej sie jak idiota, ale pod tym względem jestem mądrzejszy.
Tyle chyba od niego. Chwila! Widząc jego nagłą zmianę postury od razu pękł ze śmiechu. Tragedia...
Sprężyna
Dorosły

Sprężyna


Male Liczba postów : 133

     
- Ile można przeżyć w tak krótkim czasie? - zauważył, na swój gust nawet całkiem roztropnie. To sobie zresztą w duchu przyznawał, że dzisiaj gadał wyjątkowo uczenie. Ciekawe, skąd się takie przypadki brały. Westchnął z odrobiną politowania - nie złośliwego, ot, politowania utrzymanego w pobłażliwym charakterze. Dla siebie zaś samego i ewentualnie dla własnej satysfakcji przewrócił wymownie oczami, nie przejmując się, że gestu tego nie było komu czytać. Uchował do tego nastrój całkiem dobry, właściwie ani odrobinę nie zmieniony na gorsze. Taka sobie przyjemna dyskusja, w elastycznym świecie Sprężyny nigdy nie pojawiali się zwaśnieni osobnicy, a zatem i kłótnie nie wybuchały.
- Możesz mi wierzyć lub nie, ale me oczy trochę świata, jego różne oblicza widziały, a te łapy, do których tak uparcie żeś się przyczepił, niosły mnie w dalekie strony od samego dnia narodzin. Owy dzień wypadł, ho ho, dobre kilka lat temu. Edukację tego rodzaju z pewnością odebrałem porządną.
Anthony
Dorosły

Anthony


Male Liczba postów : 54

     
/Nie chcę blokować miejsc etc, więc lepiej jak się wycofam. Przepraszam./

Wilk strzelił sobie facepalma w tym momencie... ech, do niego nic nie dociera widocznie.
Tak więc nasz Anthony stanął i się przez chwilkę zastanawiał.
Jakby mu tu odpowiedzieć aby... no aby po prostu nie spartolić zbytnio niczego.
- Więcej niż ci się zdaje. To nie ja chodzę jak połamany po tym terenie oraz nie zastanawiał się nad sensem czyichś wypowiedzi. Zgaduję, że może i mniej widziałem, bo mnie przez długi czas w Krainie nie było, ale nadrobiłem to już dawno.. bardzo dawno.
Wstrzymał się jednak od komentowania całej reszty. A poza tym.. ile można siedzieć w takim miejscu gdzie dosłownie nic się nie dzieje.. tego młodszego wilka trochę to już znudziło. Nie lubi w końcu zostawać w takich miejscach dłużej aniżeli... no właśnie.. ile? Niezliczenie mało czasu.
- Dobra... nudno się robi i trochę .. no okej, nie chce mi się dalej iść. Powodzenia na swojej drodze o ile jakąś obrałeś. Chociaż.. po tobie można się spodziewać wszystkiego... Nieważne, nara.
I w tym momencie wystrzelił w stronę wyjścia.
Czas poszukać kogoś.. naiwniejszego?

ZT.
Sprężyna
Dorosły

Sprężyna


Male Liczba postów : 133

     
Wtem jakby ktoś zakręcił kurek z odwagą - przecież to nikomu nie nowina, iż przed kimś stokrotnie prościej grać chojraka, ale tak bez publiki i przede wszystkim bez asekuracji... To nie sposób!
Dziś Sprężyna nie miał dobrego dnia. Kości strzykały, rwały, łupały i naprzykrzały się najbardziej, jak tylko ten aparat bierny ruchu może, krew ospale przepływała przez żyły, bardziej senne były już ino myśli. Z tej felernej przyczyny zanim Sprężyna zdążył wpaść na układ przyczynowo-skutkowy, domyślając się, iż mówiąc o odejściu Anthony ma zamiar właśnie odejść, było za późno na reakcję. Choć powstrzymać bardzo go chciał. Z resztkami nadziei posłał za młodzianem swe rozżalone, a do tego przerażone samotnością skomlenie, a gdy nie odniosło to sukcesu, w przypływie desperacji rzucił się za wilczurem, mimo że ten zniknął mu do tego momentu z oczu i odnalezienie go równało się zeru.
Tak oto, biedaczek, wybiegł z labiryntu.

z.t
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Miał swoją własną wizję mędrca, a owej wizji meritum było takie, że bynajmniej nie trzeba wiedzieć - dość sprawiać wrażenie, że się wie, ewentualnie coś niecoś można zmyślić czy wydedukować na bazie dokonanych ukradkiem obserwacji. Tą metodą kierował się, decydując na zagrzanie miejsca w cieniu labiryntu albo nawet, w razie wyraźnej potrzeby, w samym labiryncie. Smoki przecie były dziwne, ten kącik do normalnych nie należał, jedno z drugim z pewnością jest jakoś połączone. On to ma łeb. Sam w duchu to przyznawał, modestia pozwalała na drobną pochwałę z ust własnych.
Przystanął po dotarciu do celu, to jest po znalezieniu się w odległości około trzech metrów od drewnianych drzwi, uniósł przednią łapkę, po czym wpatrując się w nią, poruszył nieco palcami. Połączenia nerwowe i mięśnie działały, mózg rozsyłał wici, wszystko było dobrze, a jak jest dobrze... to jest dobrze. Kufę więc przyozdobił uśmiech, ślepia ruszyły na poszukiwanie malca.
- Tu żyją smoki! - oznajmił patetycznie, nie wiedząc co prawda, czy szczeniak to usłyszy, lecz i nie dbając o to zanadto. Uniesioną łapką stuknął w drewniane wrota.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Usłyszał. Skradał się, bo starał się być niezauważonym przez niegodziwych, którzy mogli ich podsłuchać i podążać za nimi, by zobaczyć smoki. O nie, on na to nie pozwoli! Pierwszy wpadł na ten pomysł, pierwszy spotkał Noish'a, pierwszy poprzysiągł mu posłuszeństwo. Tak więc pomimo braku takowych rozkazów przylgnął niemal brzuchem do podłoża, węsząc i uszyma postawionymi wyłapując dźwięki wszelakie, by tajemnicy dochować w najwyższym stopniu, dyskretnie dotrzeć na miejsce, nie zostając zauważonym przez szpiegów! Owszem, brzmi absurdalnie - ale czyż nie mamy tutaj do czynienia ze szczenięcym umysłem? W takim nigdy nie wiadomo, co siedzi i kiedy wypełznie, lepiej zatem nie wnikać. Ani w temat, ani - tym bardziej! - w dziecięcy umysł. W pyszczku trzymał gałązkę, którą zacierał ślady. Na skutek tego wszystkiego (plus posiadanie krótkich łapek) szedł zdecydowanie wolniej od swojego przewodnika. Dotarł jednak niewiele po nim (nadrabiał biegiem!), zatem słowa wilka nie pozostały mu obojętnymi.
- Ślady zamazane, nikt nas nie znajdzie! Ach, smoki. Jest Pan pewien? - zapytał podekscytowany, wyrzucając gałąź, którą przytachał aż tutaj. Rozejrzal sie dookoła, jakoby w poszukiwaniu smoków lub przynajmniej jakichkolwiek znaków, sugerujących ich obecność w tej okolicy. Zamerdał wesoło ogonkiem, przekonany o tym, że jego mentor dumnym będzie z jego pomysłowości i zapobiegliwości!
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
O przyjęciu meldunku do wiadomości świadczyła możliwie najcichsza i najmniej rzucająca się w oczy forma odpowiedzi, jaką było minimalne drgnięcie głowy, niepretendujące nawet do miana skinienia, uzupełnione rzutem oka, który miał być z kolei dowodem przytomności nadawcy. Oszczędny ruch był zarazem ruchem jedynym, inne nie były mu potrzebne, kiedy myślał. Plan rozgrywki, przedstawienia powstawał na bieżąco, by oszczędzić mu nauki roli, nad co zdecydowanie przekładał improwizację.
- Są tu. Jesteś absolutnie pewien, że chcesz je zobaczyć? Że nie odczujesz strachu? Jeżeli tak... - urwał, a za to zwrócił łeb w stronę malucha, poświęcając mu pełnie uwagi, wybadując niczym wątpliwy element. Niedopowiedziane słowa postanowił pozostawić takimi właśnie, by sugerowały, by niepokoiły, by wymusiły trudną odpowiedź, gwarancję, zawartą choćby w kilku słowach "jestem gotowy". Pokręcił łepetyną, nie gwałtownie, teraz był całkowicie poważny, a więc jego gesty musiały także być podporządkowane temu mianu, więc nawet tak prostej czynności zdawał się towarzyszyć namysł.
- NIE wolno okazać słabości - syknął tonem nagany. Na przyszłość, na wszelki wypadek.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Ten ton... Młody położył po sobie uszki, co trwało jednak raptem krótki moment, wszakże nie wolno okazać słabości. Nieważne, że poczuł się zbesztany - widocznie zasłużył! Odchrząknął, jednakże pomimo zamiaru, by odchrząknięcie owo zabrzmiało jakkolwiek dostojnie i być może majestatycznie - wyszło mizernie, jakby zadławił się kłaczkiem, wciągniętym do pyszczka na drodze wylizywania futerka. Wypiął dumnie pierś, co zaiste - zważywszy na jej rozmiar, kształt i "przypakowanie" - wyglądało co najmniej komicznie. Nie wyglądał jednak na kogoś, kto by się tym przejmował, w żadnym razie!
- Chcę je zobaczyć. Nie boję się i bać się nie będę - odpowiedział pewnym tonem. Oczywiście, że się nie bał! Nie miał wszakże pojęcia, z jaką poczwarą może przyjść mu stanąć pyskiem w pysk. Byc może gdyby choć znał rozmiary pospolitego, statystycznego smoka - inaczej by do kwestii podszedł. Jako szczenięciu jednak daleko mu było do wysnuwania wniosków, naiwnie wierząc, iż świat stoi przed nim otworem a on poradzi sobie ze wszystkim! Poza ogniem... Ognia się bał, choć jeszcze o tym nie wie. Echo dawnych wydarzeń, piętno na podświadomości.
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Jakże on polubił tego szczeniaka! Może i okazywał to na tysiąc i jeden dziwnych sposobów, które zdałyby się sugerować w sumie coś całkiem innego, zgoła przeciwnego niż afekt, jednakże to już Noishowa przypadłość, kochać i dogryzać; miało to i smaczek egoizmu, bo z natury odrobinę nerwowy, wykorzystywał każdą okazję, by się bawić. Coś tam sobie pomyślał o tym maluchu, zapominając tym, że teraz przecież - według scenopisu - jest zły, naburmuszony, a jakże poważny, zapomniał się zupełnie, bowiem na jego facjacie rozlały się zadowolenie i sympatia, natomiast pyszczek opuściło coś na kształt wesołego śmiechu. Takiego, na który nie trza powodu, grunt, żeby radość była i dźwięk się bez trudu wydobędzie.
- Bardzo się cieszę, że mogę z tobą szukać smoków. Ale nie obiecuję, że je znajdziemy - wyjaśnił za chwilę, żeby mu się show nie rozjechało. Trochę w tym mimochodem utkwiło prawdy, wszak faktycznie fetował myśl, że dane mu będzie spędzić jeszcze więcej czasu z Ayem. Gotów byłby nawet bawić się do końca świata, byle przedłużać okres pobytu w kompanii szczeniaka. No, starczy tego, trzeba działać.
- Wspaniale, ufam ci i wiem, że jesteś gotowy - wymruczał, poklepując młodego towarzysza po raz kolejny tego dnia po głowie, z lekka, przygarniając do siebie opiekuńczo, zachęcając go przebywania blisko.
Trzeba - tylko sza! - przyznać, że chciałby takiego braciszka. Us(t)erka chyba trochę się rozczuliła, bo za na drugim końcu mieszkania właśnie ojciec się pakuje i wychodzi, pies przerażony krzykami wciska się pod biurko, biedaczek; toteż może nie należy ostatniej teorii brać na poważnie.
Oczywiście ruszył się też, komu w drogę temu czas, podreptał w głąb labiryntu, wolno, pamiętając tym razem o krótkich łapkach swego druha. Z racji wyżej wymienionych czynników userce teraz urwał się ciąg myślowy, więc nie pamięta, jak/czy inaczej chciała ten post zakończyć.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Oooooch! Ufał mu! Malec poczuł się nie tyle dumnym z siebie, ile wręcz wniebowzięty z powodu tego oto zaszczytu, którego przyszło mu doznać. Polubił Noish'a, podziwiał go. Jego zdanie było zatem warte o wiele, wiele więcej niźli opinie tysiąca innych wilków. Nauczony do życia wśród mentorów potrzebował kogoś, kto pokierowałby jego krokami - nawet, jeśli nie wprost i pośrednio, to za pomocą mniej inwazyjnych środków, porad czy czegokolwiek innego, co można by tu wypisać, a na wymyślenie czego userka nie ma teraz czasu. Obiecala sobie dokończyć to, co zrobione powinna mieć najpóźniej pół roku temu. Czy się uda? Nie sposób orzec, ostatnio nawet obietnice składanej samej sobie łamie na każdym kroku, plując sobie w brodę i żałujac. Następnego dnia znów popełnia te same błedy, takie to głupie stworzenie.
- Jestem! I nawet jeśli ich nie spotkamy - i tak będę Pana lubił - wyznał z zadziwiającą, szczenięciu naturalną, szczerością, niewinnie wzruszywszy barkami, zupełnie, jakby to wszystko było obojętnym. Nie było. Uderzający entuzjastycznie o podłoże ogonek, rozbiegane spojrzenie oraz zdecydowanie zbyt szybki i nieregularny oddech zdecydowanie zdradzały, jak wiele ekscytacji tkwi w niewielkim ciałku Ayakashi'ego.
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Poczciwe stworzonko, z nim mógłby i konie kraść. Choć uświadomił sobie teraz z bólem, że cała historia jako bujda na resorach, nie zawiedzie ich do godnego powieści przygodowej finału. Brząc się zawiedzie; z pewnością poboli i przestanie, tym niemniej... zawiedzie. On zawiedzie. Właśnie, dokładnie i tylko jego w tym głowa. Zakłopotał się, nerwowo orząc pazurami przedniej łapy w ziemi.
- Mój wierny druhu, mam dla ciebie zadanie - zapowiedział. Trudno. Może i wywiódł Ayakashiego na manowce, ale przynajmniej dostarczył mu trochę rozrywki, niepodobnej do żadnej innej i wszakże nie mógł zrobić tego bez wprowadzenia go w błąd. To była uczciwa wymiana doświadczeń.
- Czy wiesz, jak narysować na ziemi okrąg? - Coby zademonstrować, zaczął rysować pazurem na ziemi początek owej figury, pierwszy łuk. - Bardzo duży okrąg. Bez tego ani rusz! - Cofnął się o kilka kroków od odcinka koła, który był jego dziełem, ustępując pola młodzianowi, a za to przycupnął na ziemi, niby wygodnie, ale siedział jak na szpilkach, nie wiedząc, kiedy skończą mu się asy w rękawie.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Malec, kiedy tylko o zadaniu rzekomym usłyszał, usiadł prosto, oczywiście ponownie eksponując marną i lichą raczej pierś, dodatkowo uniósł jedną z przednich łapek (zachwiał się przy tym, bo i środek ciężkości się zmienił, i on podekscytowany nie do końca ciałko swe kontrolował  - na szczęście jednak szybko równowagę odzyskał, unikając kompromitującego upadku) i przystawił niezgrabnie do czoła, jakoby w dość pokracznym i szpetnym geście oddania honorów, salutu czy czegokolwiek innego, co mógłby czyn ten przypominać. Jednak potrzeba nie lada wyobraźni, by dostrzec, co młody mógł chcieć przekazać. Chciał móc przekazać? Pal sześć!
- - Tak jest, sir! - zawołał gromko, nadal trzymając łapkę w okolicy skroni. Miał wykonywać rozkazy, prawda? Na razie żaden nie padł, a malec był widać zbyt mało domyślny, aby pojąć, iż winien pomiędzy sławnymi wierszami wyczytać, co winien właśnie zrobić. Zamiast tego trwał, chwiejąc się nieco, nieporadnie próbując utrzymać pozycję. Dla szczeniąt siedzenie w jednym miejscu i w jednej pozie jest zdecydowanie jednym z trudniejszych zadań. Przynajmniej takim było dla Ay'a.
Milczał. Dowódcy podpadać nie wypada! Trzeba słuchać i wypełniać polecenia, uważnie i dokłądnie, jak obiecał. Przy Noish'u było tak... inaczej. Zapominał o smutkach i choć zwykle jest spokojnym, pozostającym na uboczu milczkiem - teraz zdaje się stanowic własne przeciwieństwo. Wizja poznawania świata, spotkania smoków, obcowanie z tym tutaj... wszystko to pozwalało na moment odnaleźć w sobie zwykłego szczeniaka: wszędobylskiego, rozentuzjazmowanego, uśmiechniętego i skorego do zabaw.
Sponsored content