Grań Złamanego Pazura

Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Jest to niedostępna grań, na której na litej wapiennej skale nie wiadomo czemu wyrosły dwie brzozy. Pod nimi rozpościera się miękki dywan z mchu, a niewielkie źródełko napełnia uszy miłym szmerem. Spływa po występie skalnym i wąskim strumyczkiem spada prosto w przepaść.
Na szczyt wiedzie wąska ścieżka, trudna do zobaczenia nawet za dnia. W ziemi widać szeroką szczelinę, wiodącą do chłodnej groty.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shathow przybyła tu wolnym, spacerowym krokiem. Jej łapy wciąż, po latach, odnajdywały drogę między kamieniami, wiodły na szczyt, do domu.
Dom... Tak dawno go porzuciła. Bez wyraźnego powodu, ot, po prostu. Bo nie miała czasu, by wracać. Żyła w biegu, między szkoleniami a lokalem. Sypiała w lokalu. Jadała po drodze.
Ale teraz... Jest przecie dorosła. Nikt jej nigdzie nie goni. Nie musi gnać na złamanie karku.
Weszła w ciemność jaskini, a wisiorek na jej szyi lśnił, rozświetlając mrok.
Kurz, uschnięte liście, puste butelki i skrzynki.
Ech, młodość.
Złapała jedną ze skrzynek i zaczęła zapełniać butelkami. Musi tu trochę ogarnąć...
Gdzieś tu powinny być jelenie skóry. Nadadzą się na tymczasowe posłanie.
Gdy zapełniła skrzynkę, wysypała jej zawartość w przepaść. Tam, na dole, nie było niczego, czemu butelki i liście mogłyby przeszkadzać.
Sprzątała wytrwale, nucąc sobie pod nosem.
- Nie udało się, bywa tak. Ktoś inny wszedł pomiędzy nas. Dwie walizki już stoją w drzwiach. Zamknęłaś w nich kilka dobrych, wspólnych lat...
Wadera miała ładny głos, choć nigdy nie pokazywała tego nikomu. Czemu? Bo święcie wierzyła, że fałszuje.
Ale kto by tu jej słuchał? Była sama.
- To tylko deszcz, nie moje łzy. Naprawdę życzę ci, bądź szczęśliwa. Szczęśliwa z nim. To tylko deszcz, nie żadne łzy. Naprawdę uwierz mi. Bądź szczęśliwa. Szczęśliwa z nim...?
Piosenka była smutna, ale Shathow nie. Wręcz przeciwnie, miała bardzo dobry nastrój.
- Nie pytaj, czy na pewno radę sobie dam... Pod wycieraczką klucze zostaw, drogę znasz...!
Po wyniesieniu większości butelek i znacznej części liści jaskinia zaczynała już jakoś wyglądać.
A Shath sprzątała i śpiewała. Z uśmiechem na kufie, lekko kołysząc ogonem, chwilowo nie mając żadnych problemów. Bo i skąd mogła wiedzieć o wirusie? Praca stała się mniej ważna. Art odszedł w zapomnienie. Wszystko było idealnie.
Anthony
Dorosły

Anthony


Male Liczba postów : 54

     
Wszędzie się tego małego upierdliwca można spodziewać było, ale żeby trafił do czyjejś prywatnej jaskini? Tego jeszcze nie było. Fakt faktem.. lubił wbijać do czyichś domów tylko i wyłącznie po to aby narozrabiać tak jak mógł. Robił to zawsze więc i czemu tutaj nie może?
Właściwie.. był już dorosły więc miał prawo iż tak to ujmę wpraszać się wszędzie tam gdzie go nie było, a właściwie taką miał logikę.
Trzeba wspomnieć jedynie, że to jest post wejściowy i nie można się tutaj nijak rozpisać.
Charakter jednak nakazywał mu pewną czynność wykonać na samym starcie.. ale.. chwilka, chwilka... wadera! W końcu nie jakiś facet lub powalone dziecko! A nie chwilka, to było na odwrót.
No cóż też i tak bywa.
Nikt go nie wychowywał więc również wyjdzie jego szczeniackie i głupie zachowanie w tej fabule. Zobaczymy zaś jak pójdzie.
- Hmm... siemka mała.
Jakoś zacząć trzeba.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shath przestała śpiewać, odwróciła się.
- Hej. - przywitała się.
Skądś przybysza kojarzyła... Ale nie miała pojęcia, skąd.
Zamachała jednak ogonem na powitanie, uśmiechając się przy tym wesoło. Ostatnią skrzynkę wrzuciła w przepaść wraz z zawartością. Jaskinię można uznać za sprzątniętą.
Odnalazła już jakiś czas temu skóry, urządziła legowisko. Natrafiła nawet na parę butelek z logo "Wilczego Kła", zamkniętych jeszcze, pełnych. Co mamy na stanie? Metaxę, oczywiście. Jeden z ulubionych trunków userki. Do tego whiskey, szampan, jakiś likier, kilka butelek piwa owocowego, również całkiem niezłego, oraz dwie butelki Finlandii. I wino. I trzy butelki Sake Hatsuru Junmai. Oprócz tego odnalazła kilka pamiętających lepsze czasy kieliszków i mysz. Ta ostatnia wcisnęła się w zakamarek, nie chcąc wyjść.
Ogarnęła kontrolnym spojrzeniem wnętrze jaskini, po czym uśmiechnęła się do gościa ponownie. Czysto i piknie jest, może wejść.
Anthony
Dorosły

Anthony


Male Liczba postów : 54

     
Basior jedynie uśmiechnął się chytrze w stronę wadery, po czym natychmiast zamieniło się to w zwyczajny udawany i zarywający uśmiech.
No cóż, przynajmniej sobie skorzysta jeśli mu się uda, a jeśli nie to mówi się trudno. Czy tak czy siak spróbuje a czy mu się uda to już inna sprawa.
W ogóle trzeba w końcu coś wypić, a jakże inaczej!
- Och, widzę iż masz tutaj coś mocnego na składzie. Co ty na to abyśmy się napili? Przy okazji dobrze się poznamy! - powiedział głośno.
Oczywiście też i wesoło się zachowywał.. machnął ogonem i jego uszy stanęły.
Był ciekaw też jeszcze jednej rzeczy.. dlaczego ona ma w takim dziwnym miejscu dom? Znaczy się jaskinię.. uch, no różnie bywa i tyle.
Czekał na reakcję.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Po chwili namysłu skinęła łbem.
- Na co masz ochotę? - spytała, przeglądając posiadane butelki.
I nie, wcale nie kręciła lekko zadnią częścią, zwróconą obecnie w stronę samca, skądże.
No, może troszeczkę. Nie miała póki co jednak niczego na myśli. Po prostu czuła się samotna, hormony jej szalały... No cóż.
Wraz ze zmianą charakteru ubyło nieco tej żelaznej samokontroli, tych wszystkich ograniczeń, narzuconych samej sobie świadomie, lub nieświadomie. Całkiem możliwe, że, wyjątkowo nieumiejętnie, próbowała wzbudzić zainteresowanie u samca. Bo i czemu nie? Jak już stwierdzała wielokrotnie, jest dorosła. Wolno jej.
Nie miała jednak na tym polu praktycznie żadnego doświadczenia. Miejmy nadzieję, że wyrówna urodą. Tej trudno jej odmówić - dwubarwne ślepka, grzywka, pomalowane pazurki i lśniące futerko, ładna sylwetka.
Ale ciii, to przecież tylko hipotetyczne rozważania, nie?
Anthony
Dorosły

Anthony


Male Liczba postów : 54

     
Anthony przez chwilkę dosłownie zastanawiał się nad czymś mało ważnym.
W sumie niezły tyłeczek się tutaj znalazł, a co jeśliby to wykorzystać skoro jeszcze go nie spławiła? Zobaczymy. Chwilka, chwilka.. ale przecież to jest ta co pracowała w Kle!
Przy okazji dziana.... ach taką to można wykorzystać pod każdym możliwym względem.
Do tego nie wygląda zbytnio na inteligentną. Ciekawa zdobycz...
- Jakaś porządniejsza wódka, ale nie najsilniejsza. Tak przy okazji - Anthony. - powiedział i mrugnął do niej.
Przy okazji podszedł i się dokładnie rozejrzał. Przyjrzał się również dokładnie jej ciału.
Hmm.. może będzie ciekawie.
- Pamiętaj, że panie pierwsze piją.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Wódkę miała tylko jedną - najlepszą gatunkowo, o jakiej userka słyszała. Jak szaleć, to szaleć, nie?
Wyczyściła szybko dwa kieliszki i napełniła przezroczystym płynem.
- Jestem Shath - przedstawiła się, podając kieliszek gościowi.
Sama też dokonała podobnej oceny, stwierdzając, że samiec przystojny. Co prawda nieco młodszy od niej, ale nie tak bardzo, by stanowiło to problem.
Mrugnęła do niego wesoło, po czym chwyciła łapką ze starannie pomalowanymi pazurkami swój kieliszek i opróżniła go dwoma łykami. Nieco zapiekło ją w gardle, ale nie dała tego po sobie poznać.
Dawniej rzadziej piła, nie miała więc specjalnego treningu. A i teraz częściej sięgała po słabsze trunki, niźli po mocniejsze. Wódka? Drugie jej spotkanie w życiu z tym alkoholem.
Może drugie będzie ciekawsze od pierwszego?
Anthony
Dorosły

Anthony


Male Liczba postów : 54

     
Anthony jedynie sobie w głowie powtórzył to imię.
To dość było dziwne ponieważ w teorii wilk ledwo co dorósł a już wbija się w picie.
No cóż.. może i będzie pijakiem, ale trudno. Takie życie i tyle!
- Imię pasujące do takiej wadery jak ty.
Zaśmiał się lekko, po czym ponownie usiadł, tyle że tym razem obok niej.
Nie przeszkadza to jej na pewno, a jeśli tak to mówi się trudno. Taki jest nachalny.
Tak sobie wziął porządny łyk tej wódki. Co się tam będzie bawił teraz?
- A co powiesz na małe rozkręcenie się? Prosto z gwinta całość? - rzucił z szarmanckim uśmiechem.
Po chwili jednak tak jak powiedział te słowa tak i zrobił to co chciał nie myśląc nawet nad konsekwencjami.
Raz się żyje, nie raz się pije i na pewno nie ostatnią poznaje. Łatwe czyż nie?
Tak też i wypił bardzo wiele.. nie dał rady chyba nawet całości.
I zaczęło mu się kręcić w głowie i to bardzo mocno.
Oj będzie jutro nieciekawie na pewno.
Lekko się podczas tego stanu przysunął i strzelił ogonem przez jej tyłek.
No cóż.. może być zabawnie.
- Hmm... coś dziwnie ciepło nie czujesz?
Nie wiedział zbytnio co mówić, chociaż język powoli zaczynał mu się rozplątywać.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Userka przyznaje - spodziewała się dłuuuugiego, wielotysięcznopostowego opisu picia wódki w maleńkich kieliszkach, zanim cokolwiek. Wręcz przeciągać zamierzała, nie do końca pewna, na co się zgodziła. Ale ciii, raz się żyje, jak przeczytać można w poście powyżej.
Na komplement zareagowała szerszym nieco, wesołym uśmiechem.
Z niejakim podziwem obserwowała, jak ten wlewa w siebie alkohol. A, że lubiła wyzwania, zdecydowała się go pobić.
Shathow więc również pociągnęła zdrowo z gwinta, chcąc wypić więcej, niż Anthony. Wypiwszy kilka sporych łyków opuściła butelkę, kaszląc. W końcu wódka jest wódka, piecze w gardle zdrowo.
A takim sake na przykład upić się praktycznie nie da. Jedyne, co ma z alkoholu, to zapach. W smaku przypomina kwiaty. Całkiem dobra rzecz.
Shath na zaczepkę odpowiedziała żartobliwym trąceniem basiora w bark. Lekkim, ot, symbolicznym. Nie chciała pazurków uszkodzić!
A i owszem, również czuła całkiem miłe ciepełko w żołądku. W głowie jej jakby szumiało...
- Czuję - zaśmiała się - Może usiądziemy? - zaproponowała, machnąwszy łapą w kierunku rozłożonych w charakterze posłania jelenich skór. Wolała usiąść teraz, zanim się przewróci. Przecież nie narobi sobie wstydu przed gościem, prawda?
Anthony
Dorosły

Anthony


Male Liczba postów : 54

     
Haha, z Anthonym nie ma tak łatwo Shathow.
W ostatniej chwili coś jeszcze nakazało mu się napić.. przy okazji wziął i 4 butelkę, bo i czemu nie? Schował ją na chwilkę obecną a i trzecią wypił dalej tak aby nie mieć przed sobą za bardzo.. hmm.. świadomości, tej bariery wstydu.
Może i kobiety mógłby wyrywać jak leci, ale czemu nie skorzystać na tej jednej? Wpierw załatwmy tą, a potem się zobaczy jak to dalej będzie.
- Jasne. - rzekł, po czym zaczął się psychopatycznie śmiać. Po chwili jednak odchrząknął. Nie powinien tak się zachowywać, ale i tak nie było źle.. ogonem przy okazji zahaczył bok wadery, bo i czemu nie? Czy ktoś mu zabroni. Wstał i poszedł w wybrane przez nią miejsce przy okazji odkładając wódkę kolejną gdzieś na bok. Chwilowo się nie przyda, ale później.. zobaczymy.
Rozejrzał się po jaskini, ale przez to iż nie do końca się czuł. jakby to określić.. stabilnie? Coś takiego. W każdym razie w pewnym momencie jego łeb specjalnie spojrzał na górę co totalnie skołowało basiora i ten od razu się wywalił do tyłu, na plecy.
Zaśmiał się znowu. Teraz jedynie spojrzenie na Shath. Nie znał jej pełnego imienia, więc i skrót może być dobry.
- Co chciałabyś porobić?
Poza tym kolejnym faktem, że mu odbiło było to iż... jakoś dziwnie łapy mu latały na bok, a ogon zamiatał powoli podłogę.
Co dodać? Przestał nad sobą panować. Ciekawe było jednak to, że podczas tego stanu zachowywał się całkowicie inaczej aniżeli wszyscy wokół. Był jakby.. inny.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Również się zaśmiała, widząc jego popisy, zakończone wywrotką.
W sumie... Nie poradziła sobie ani trochę lepiej. Trącenie ogonem, choć zapewne niezbyt mocne, zachwiało jej równowagę, w związku z czym, śmiejąc się wciąż, przewróciła się również, lądując na basiorze. Całe szczęście, nie była specjalnie ciężka.
Wyszczerzyła się wesoło, przyglądając mu się z bardzo bliska. Jeszcze kilka centymetrów, a dotknie jego nosa swoim.
- A co, masz jakieś propozycje? - spytała zaczepnie.
Teraz i jej ogonek włączył się do akcji, łaskocząc (kurczę, jak nazywają się pachy w tylnych łapach? XD). No, właśnie tam w każdym razie. Grunt, że wszyscy wiedzą, o co chodzi, prawda?
Anthony
Dorosły

Anthony


Male Liczba postów : 54

     
Wow, to się nazywa duże ten.. duża odległość i siła uderzenia skoro basior jednym ruchem spowodował upadek taki, że wadera troszkę poleciała aby wylądować na nim.
User się zgrywa, więc spokojnie.
Anthony miał pewien pomysł...
- Zabawmy się. Masz może kajdaneczki? - mrugnął i przysunął się bardziej.
Przy okazji też przejechał łapką po jej pyszczku.
Po chwili też i pocałował, bo czemu by nie miał tego zrobić? Jak się bawić to na całego, a na co go stać to zaraz zobaczycie.
Przy okazji trzeba wspomnieć, że nie był nadal ogarnięty.
Prowadził się instynktem który bezczelnie mówił mu aby zostać z nią przez jakiś czas.
Czy się uda... to pytanie do niej.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Ni. Shath straciła przez to równowagę. Zrobiła kilka kroków, próbując ją odzyskać i dopiero padła. Wbrew pozorom ma to sens.
Zaskoczył ją trochę tymi kajdankami. Tak się składa, że owszem, na potrzeby tej dziwnej fabułki, można parę zmaterializować. Może nawet pluszowych. Byle nie w kolorze różowym.
Bywają w innych kolorach, prawda?
Shathow oddała pocałunek.
- Kajdanki, mówisz? Tak się składa, że mam. - oznajmiła, czy raczej zamruczała do jednego z uszu basiora.
Następnie zimnym noskiem przesunęła po jego szyi, wzdłuż linii szczęki.
Anthony
Dorosły

Anthony


Male Liczba postów : 54

     
Basior aż się zdziwił. Co to właściwie za jaskinia, że ma dosłownie wszystko tutaj.. ciekawe jakie ta wadera ma myśli skoro takie rzeczy nawet trzyma.. hmm.
Tak też i przeturlał się wraz z nią ostatni raz dając pocałunek.
- Poczekaj chwilkę mała...
Wstał i zaczął szukać tych kajdanek. Może nie będzie aż tak źle jak ten...
Nieważne.
W każdym razie po chwili wrócił i rzucił na odczepnego:
- Spokojnie...
Tak jak powiedział tak i przypiął jej łapki kajdankami.. i do jakiegoś tam.. do czegoś co dało się waderę przyczepić i tyle.
Nie wie user co tam jeszcze może być.
Przy okazji chwycił tą ostatnią wódkę i zwyczajnie włożył jej do pyska, aby totalnie zapić.
Nie poszło wszystko tylko odrobinka. Resztę zaś wylał na nią, na jej całe ciało. Każdy centymetr. Nie przeszkadzał mu smród nawet.. położył się na niej, dając do zrozumienia czego chce.
Ciekawe jak ona zareaguje.
Ogonem strzelił znowu przez jej tyłek.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Nawet, jeśli miała obiekcje co do pętania kajdankami, alkohol skutecznie je tłumił. Wydawało jej się to strasznie zabawne. Była tak spita, że nie przeszkadzało jej, że praktycznie nie może się ruszyć z miejsca, spętana kajdankami, że prawie obcy jej wilk na niej leży...
Cóż. Rano bez wątpienia będzie żałować. Jeśli nie zachowania, to ilości wypitej wódki. Czegoś na pewno.
Z skutymi łapami nie mogła zrobić zbyt wiele. Wyciągnęła tylko szyję, by ponownie pocałować samca.
Ogonem przejechała po jego boku i jednej z tylnych łapek.
A weny jakby brakowało...
Anthony
Dorosły

Anthony


Male Liczba postów : 54

     
Ciekawe kto by się tego spodziewał co teraz nastanie.
Tak też i oto Anthony nie był jakiś tam napalony czy coś.. on miał dokładnie inny cel i o wiele łatwiejszy aniżeli przelecenie Shathow. Nie ma tak łatwo, a jemu nie chce się, że tak to ujmę ''wpadać w związki tymczasowo''.
- A widzisz mała... Zobaczymy się za jakiś czas, ale to pewnie jest już za długa historia aby ją ciągnąć tymczasowo. Na pewno wpadnę do baru po coś jeszcze.
Odwrócił się i zabrał kilka przedmiotów, po czym podrzucił jej kluczyk do tych kajdanek.
- Na pewno się jeszcze spotkamy, o to się nie martw. Chwilowo jednak wolę coś załatwić. Shath.
Mrugnął i się obejrzał.
Nie zdąży go dogonić.. ach jak idealnie jest kogoś okradać w taki sposób.
Jakie to były przedmioty? Tajemnica państwowa.

zt.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
No dobra, nawet ja się tego nie spodziewałam.

Shath zaczęła się szarpać z kajdankami, obrzucając przy tym Anthony'ego wiązankami przekleństw, których userka, osoba grzeczna i miła (ta, jasne) tutaj nie przytoczy.
Gdy wreszcie udało się otworzyć zamek, złodziej był już daleko. Zawarczała z frustracją.
Następnie podbiegła do przepaści i zwróciła alkohol. Wypiła stanowczo za dużo. I to przez niego!
A jaki z tego morał, droga Shath? NIE UFAJ NIKOMU.
Wlazła do strumyczka, wykąpała się i wypłukała pysk. Następnie wróciła na swoje legowisko, padła na nie jak nieżywa, zasnęła.
Massacre
Władca Świata Zmarłych i Dusz

Massacre


Male Liczba postów : 39
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
I w to miejsce zawitała kostucha... Emm... Może nie dosadnie, ale jednak... Wokół miejsca pojawiła się lekka mgła, a wszystko co żywe mogło odczuć niemały chłód. Po chwili prawie całe to miejsce okryte zostało lekką ciemnością (przez mgłę)zaś z Niej wyłoniła się czarna sylwetka wilka. Był jakiś taki... Inny. Odbiegający od normy. Ani żywy ani martwy, bo przecież tu był...
Przeniknął przez wapienne ściany, bez trudu odnajdując osamotnioną duszyczkę, uwięzioną w ciele z krwi i kości. Syknął na sam widok z rozkoszy. Jak bardzo by chciał położyć na Niej swe łapy, wprowadzając nikłą śmierć... To jeszcze nie czas.
Bez żadnego pukania czy też oznajmienia, że tu się zjawił, warknął głośno, aż echo rozniosło się na wszystkie zakamarki tejże groty.
Wadera, która słodko spała, mogła teraz poczuć i chłód i głośny rechot Władcy Zmarłych. Tylko gdzie on był ? To tajemnica...
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shath była wła$nie na kacu i ostatnie, czego potrzebowała, to bezcielesne śmiechy, które wydawały się świdrować jej czaszkę, wywołując przy tym spory ból.
- Mógłbyś trochę ciszej?
Nie miała pojęcia, z kim ma do czynienia. I na ten moment niezbyt ją to obchodziło. Czuła się paskudnie.
Za ciemniejszą jeszcze ciemność była jednak wdzięczna. Blask gwiazd wydawał jej się obecnie zbyt jasnym, wywoływał ból oczu.
Cóż... Było myśleć, co się robi. Gdyby uważała, Anthony nie upiłby jej i nie okradł.
I pomyśleć, że sama mu dała kajdanki! Wręcz pomagała!
Głupia, głupia, głupia. To teraz cierp, zasłużyłaś.
Massacre
Władca Świata Zmarłych i Dusz

Massacre


Male Liczba postów : 39
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Otóż to, ale na kacu cierpienie się nie zakończy... Jego postać ukazała się waderze, wyłaniając się z cieni.
- Widzę, że niezbyt masz pojęcie kogo w ogóle prosisz o ciszę, he he... - rzekł parsknąwszy śmiechem.
Obejrzał ją dookoła, dokładnie, jakby miał wycenić jej "jakość".
- Twoja dusza jest taka piękna... I waleczna. - dodał, a na jego przeźroczystym pysku malował się szyderczy uśmiech.
- Pozwól, że się przedstawię. Jestem Massacre, Władca Zmarłych. A Ty umęczona duszyczko ? Jak Cię zwą ? - zapytał z zaciekawieniem. Przecież nie będzie zwracał się do Niej "per Pani".
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Głos gościa, każda wypowiadana przez niego głoska, odczuwalne były jak wbijanie gwoździ wielkim młotkiem.
Władca zmarłych? Czuła, że umiera, ale przecież... To tylko kac. Wbrew samopoczuciu raczej niezbyt zabójczy.
- Uhm... Dzięki.
Pierwszy raz ktoś pochwalił jej duszę. To dość... Niespotykany komplement.
- Jestem Shathow. - powiedziała cicho.
Może gdy ona zniży głos, to on postąpi podobnie?
Podniosła się do pozycji mniej-więcej siedzącej.
- Czy już umarłam? Czy po tamtej stronie jest czekolada?
Dwa najważniejsze pytania. Pozostałe mogą poczekać.
Massacre
Władca Świata Zmarłych i Dusz

Massacre


Male Liczba postów : 39
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Massacre zarechotał ociężale, lecz po chwili przyjął naprawdę poważną minę. Pytała o czekoladę w królestwie zmarłych ? Ot nowość, bo tam gdzie trafiają zmarłe wilki i inne dusze poległych, wcale nie jest tak kolorowo jak niektórym się wydaje. Nie zapominajmy, że to nie jest raj. To pustkowia pełne rozpaczy, zagubienia i grobowej ciszy. Gdzieniegdzie można spotkać żywe kościotrupy, lecz to rzadkość.
- Nie kochaniutka, nie umarłaś... Jeszcze... - odpowiedział, po czym zbliżył się do Niej tak blisko jakby chciał poczuć jej woń. Choć tego nie mógł, bo przecież był bytem niematerialnym.
- Czekolada ? Jeśli tego zechcesz, to oczywiście, że będzie tyle czekolady ile tylko pomieścisz ! - rzekł z uśmiechem. Oczywiście, że kłamał, bo jakby nie inaczej pozyskać dusze ? Trzeba ją naprowadzić, nakierować by zaczęła podążać za nim, a wtedy... Wtedy już będzie jego własnością.
- Znasz przyczynę Mojego nadejścia, prawda ? - rzekł spokojnie, jakby czekał na wydanie wyroku.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Uśmiechnęła się lekko.
- Jeszcze nie umarłam... Więc pewnie przyszedłeś, bo niedługo to nastąpi. Ale skoro będzie czekolada, jakoś specjalnie nie przeszkadza mi ta świadomość.
Łapą poprawiła grzywkę, sterczącą pod dziwnym kątem. Każdy, kogo choć trochę interesuje fryzura wie, że NIE WOLNO kłaść się spać z mokrymi włosami. Userka się tym niezbyt przejmuje, ale Shath nieco bardziej... Nie chciała umierać z kiepską fryzurą!
Raz jeszcze poprawiła grzywkę, po czym przymocowała niesforne kosmyki grzebykiem od Barta.
- Inaczej sobie to wyobrażałam, szczerze mówiąc. Jaka będzie przyczyna mojej śmierci?
Nie do końca trzeźwa jeszcze, przyjmowała to wszystko ze stoickim spokojem.
Massacre
Władca Świata Zmarłych i Dusz

Massacre


Male Liczba postów : 39
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
- Nie bądź smutna, Moja droga... Twoja dusza jest piękna, ale i umęczona. Widzę to. Spotkało Cię wiele złego, wiele razy też otarłaś się o śmierć, lecz... Teraz nie musisz czekać na nieuniknione. Dam Ci wolność, jeśli tego pragniesz. - rzekł, po czym od lewej i prawej strony wyjawiły się niewielkich rozmiarów szkielety, które pełniły rolę przeklętych sługów Władcy.
- Prawdopodobnie umrzesz we śnie, Twoje serce bije już coraz wolniej, lecz nie martw się... Będę tu cały czas, póki nie zaśniesz. Pomogę Ciiiii... - zaczął syczeć z zachwytu. Czyżby Sha zechciała opuścić sferę życia i udać się w niezapomnianą wycieczkę do świata umarłych ? Choć Mass nie może zmuszać nikogo do śmierci, to tylko i wyłącznie wilk pragnący jej, otrzyma to co chce.
Sponsored content