Pustynna Osada

Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Pustynna Osada W2r1
***
Osada ta jest... nie największa, delikatnie sprawę ujmując. Przypomina także coś na kształt zbiorowiska ruin, ruder i kup gruzu, niemniej zdziwiłbyś się, zapuszczając nieco głębiej. Naprawdę, mieszkają tutaj ludzie! Bardzo wytrzymali, bo przecież kto inny byłby w stanie mieszkać w samym centrum pustyni?
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein przybył tutaj jak zwykle bardzo wolnym krokiem. Szczerze mówiąc nie spodziewał się nikogo na swojej drodze, a tu ludzie! Czarny wilk od razu schował się za jednymi z riun po to aby uniknąć wykrycia. Kiedy zobaczył zbliżające się w jego kierunku cienie, od razu cofnął się o kilka kroków wpadając w tak jakby szczelinę. Usiadł. Myślał że za chwilę zacznie się jakaś masakra, że to już po nim... a tu nagle cisza... Basior obejrzał się za siebie w celu sprawdzenia czy nie ma tam jakiejś szczeliny przez którą mógłby się jakoś przekraść do innego rejonu tego pustynnego miasteczka. Niestety. Leżał tam tylko jakiś szkielet który o dziwo miał jakieś przedmioty przy sobie - jakaś zapalniczka, kilka bandaży, nic takiego. Jedna rzecz zaciekawiła Kein'a - a mianowicie chusta na twarz. Przyda mu się chwilowo. Przewiązał ją sobie na łbie po czym wyszedł z miejsca w którym się znajdował. Stanął przed jakąś bramą która najwidoczniej prowadziła głębiej w te rejony. Wolał jednak jej nie otwierać. Klapnął na zad i rozmyślał nad ewentualnym przejściem w dalsze rejony.
Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
Szsz, szsz, cicho sza! Wieki się nie było na pustyni, hm? A jednak, gdzieś wśród tej pogody, co zechciała miec tyle kaprysów, co kobieta w trudnych dniach, Carly odnalazła pretekst do pójścia w miejsce, które odpowiada letnim temperaturom, chociażby po to, by odczuc, że w ogóle zmienia się pora roku. Przemykała swoim cichym, lisim chodem po rozgrzanym piasku, szczerze ukontentowana ciepełkiem, które przepływało jej pręgami i spazmami w ciało od poduszek na spodzie łap. Była wręcz tak ukontentowana, że nie zauważyła, kiedy wkroczyła w tereny.. zabudowane? Ciężko je było takimi nazwac. To coś w rodzaju prowizorycznego zabudowania, niestałego, na chwilę. Podniosła wzrok i zastrzygła uszami, nasłuchując i węsząc jednocześnie, o czym świadczył ciągły ruch nozdrzy. Ludzie. Na wszelki wypadek, sprężystym, bezszelestnym krokiem schowała się za jednym z przewalonych głazów. I co teraz? Da sobie radę, a może nie da? Nigdy by się nie spodziewała ludzi na pustyni.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Dobra. Ogólne podejście... znaczy się plan, wyglądał następująco - przedrzeć się do terenów w których są ludzie, sprawdzić czy mają jakieś ciekawe przedmioty, bo w końcu to ludzie nieprawdaż? No więc tak. Kein doszedł do wniosku że staranowanie bramy byłoby czystym idioctwem, dlatego rozpoczął poszukiwania jakiejś wyrwy w ścianie. Dziwnym było to, że miasto jest zniszczone a mury stały prawie nietknięte.
Szedł powoli i ostrożnie. Oczy szeroko otwarte, uszy postawione tak, aby można było jak najwięcej usłyszeć. Chwila! Zapach... Czyżby wilk? Nie, wilczyca. Nie ważne. Może sprowadzić kłopoty, poza tym jaka jest szansa że jest przyjazny? A może to jakiś dezerter? Szedł powoli, aż w końcu zauważył waderę. Z jednej strony chętnie by podszedł i pogadał, przy okazji wdzierając się do miasta... ale może ona sprowadzi na niego kłopoty? Trudno się mówi, należy jednak podejść. Ruszył w jej stronę, ale na tyle ostrożnie, żeby jej nie wystraszyć. Stanął kilkanaście metrów przed nią, po czym rzucił krótko:
-Hej... Też wybierasz się do środka?
A może się zgubiła? Pytanie brzmi - jak ona zareaguje.
Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
Uszy na sztorc, czubeczki wycelowane w sam środek nieba, 100% czujności - własnie tak powinien zachowywac się wzorowy wilk, a tym bardziej szpieg! Byle tylko nie dac się zauważyc, złapac, unicestwic.. Ha, nigdy! Kto tu ma lepsze zmysły? Bzdurne pytanie! To jasne, że ona! Dlaczego miałaby się ich bac! Uniosła dumnie pierś, pokrzepiona tą myślą. Nigdy więcej strachu!
I zapewne dalej byłaby taka odważna, gdyby nie szept, który wyrósł znikąd na horyzoncie. Oczywiście, usłyszała go doskonale, ba - nawet stał tuż przed nią! Ale co zrobisz, skoro tak daleko odpłyniesz w zwoje umysłu, że zapominasz o bożym świecie? Strach okuł jej łapy w potężne, stalowe kajdany, skutecznie je przypinając o ziemi, by zaraz potem przebiec pajęczyną prądu po całym ciele i na chwilę odebrac zmysły. Paraliż.
Starała się dosyc szybko otrząsnąc. Zamrugała oczyma. Sylwetka czarnego wilka już wkrótce stała się dosyc wyraźna, mimo że falowała gorącem pustyni. Poruszyła uszami, rozejrzała się i, niosąc łeb nisko, zaczęła iśc w jego kierunku. Dla zachowania bezpieczeństwa stanęła jakieś dwa, trzy metry dalej. Nie wiedziała w końcu, jakie ma nastawienie. Ach, co dojrzałośc robi z wilkiem.. - Zamyśliłam się i tu mnie łapy poniosły.. nie wiem - uśmiechnęła się, chcąc wyładowac stres i uśmierzyc w razie czego jego wymniemane, złe stosunki. Co jest, pozytywna Carly?
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Hmm... coś tutaj jest nie tak. Może jakiś.... podstęp? Jest na pustyni gdzie nie ma zazwyczaj wilków a tym bardziej miłych na swój sposób. A może to jakiś szpieg (nie patrzę na rangę, zawsze ta postać ma mieć takie domysły) którego trzeba zabić natychmiast? Tak... czy siak trzeba jakoś podejść. Albo nie. Jak chce to pójdzie za nim jak nie to nie.
-Jestem Kein i nie wiem jak Ty, ale ja idę tam teraz.
Mówiąc to wskazał łapą na centralną część ruin w których może być coś nawet ciekawego. Zaraz po tym wstał i ruszył w wskazanym przez siebie kierunku. Ogólnie problemu niby nie ma, jednakże ludzie.... nie wiadomo nigdy czy są przyjaźni czy nie. Jeden strzelił raz drugiemu w głowę, innym razem po prostu popełnił samobójstwo człowiek... tej istoty nie da się zrozumieć. Wilk przekradł się przez mały otwór po czym wszedł do jednego z domków gdzie siedział skurczony jakiś człowiek. ''Lepiej go zostawić skoro nie atakuje.'' - pomyślał.
Może faktycznie to jest dobre postępowanie? Tak czy siak basior zbliżył się do jednej z szafek która znajdowała się z przeciwległej strony pomieszczenia. Grawerowana zapalniczka? Przyda się chwilowo. Co tu jeszcze... jakieś rupiecie nic ciekawego.
Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
Jak widać, nie było to dobrym posunięciem. Jej uśmiech i radosny głos spotkał się z niepewnością i podejrzeniami! Nic, tylko zapaść się w sobie i stracić kilka procent z pewności siebie. Przełknęła niepewnie ślinę, starając się zdusić w sobie chęć położenia po sobie uszu. Wyglądało, jakby zmieniał jej się charakter.. A więc, nagła zmiana akcji, bo tak być nie może! Postawiła uszy wysoko, najwyżej jak umiała, ściągnęła pysk i brwi w skupionej minie, po czym odetchnęła, pełna woli walki, o to, to!
Zerknęła za wilkiem, który przedstawił się jako Kein i już niebawem zniknął jej z oczu. Z pewnością go tu tak nie zostawi - przynajmniej dlatego, że wchodzenie do domów ludzkich jest skrajnie nierozsądne. No cóż, skoro już wdepnęli w to oboje, to niech im obojgu się dostanie po tyłkach.. Nie będzie przecież uciekała, bez przesady. Wysunęła nosa ze swojej tymczasowej kryjówki i przemknęła nisko przy ziemi tam, gdzie nos wiódł ją zapachem nowo poznanego znajomego. Oczywiście, najpierw kontrolnie wyniuchała co i jak. Zaraz potem weszła do środka i rozejrzała się po małej, kamiennej chawirce. Jej wzrok spoczął na skulonym człowieku. Ten widok przyprawił ją o.. współczucie. Człowiek też wilk. Czy coś takiego. Wyciągnęła ostrożnie łeb. Woń desperacji i strachu. Trzeba mu dać spokój. Skierowała wzrok na Keina. Znalazł coś. Poruszyła ciekawsko końcem ogona, zbliżając się do niego. Zerknęła mu przez bark, co też kradnie. - Po co wilkom ludzkie rzeczy? - rozległ się jej szept. To pytanie, stwierdzenie czy głośna myśl? Pokręciła łbem z dezaprobatą. Nigdy tego nie rozumiała.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Z góry mówię że ten post ma być krótki, choroba usera. Jednak nie kończmy. Wilk spojrzał się na waderę. Wiedział już jedną rzecz o niej...
-Wabik. Zobaczysz po co mi będzie.
Z jednej strony to co mówił to była prawda, jednak z początku miał ochotę spalić żywcem tego człowieka. Dziwne, ale z powodu starych dziejów ma on wrodzoną nienawiść do ludzi i tyle. Ale co wiedział o Carly? Szpieg. Wywnioskował to po rozmowie. Jest zbyt podejrzliwy i może się myli, jednak ma takie podejście. Wilczyca ma teraz problem. Chociaż nie... Poczekajmy, zobaczymy.


EDIT:
Wilk nie dał rady jednak znieść tego że jego towarzyszem jest szpieg. Rzucił ten wabik tak, aby zbiegli się tutaj ludzie po czym ruszył w stronę wyjścia.

zt.
Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
Atmosfera zaczęła się robić coraz bardziej natężona. Wilk nie wydawał się być już przyjaznym kompanem. Coraz bardziej pachniał niepewnością i podejrzeniami. Becie to się nie podobało. Sama zaczęła podchodzić do Keina bardzo sceptycznie, cofnąwszy się o krok w tył. Zerknęła ponownie na starca, wyłapując czujnymi radarami jego ciężki, potężny, cierpiący oddech. Gula utknęła jej w gardle, nie chcąc się ruszyć w żadną stronę.
Wtem wilk niespodziewanie rzucił wabik i uciekł. Co za tchórz! Skrzydlata prychnęła w niezadowoleniu i własnym braku czujności. Już wkrótce ludzie zaczęli się zbiegać. Słysząc ich krzyki, zjeżyła się i ugięła łapy, gotowa do boju. Obnażyła kły. W drzwiach stanęła krótko ścięta kobieta, ubrana w kolory piasku i ziemi. Zapewne się maskowała. Zerknęła na wilczycę. Strach. Zionęła strachem. I zapewne Carly by odpuściła, gdyby nie to, że ten strach pchał rękę trzymającą sztylet. Głuchy pomruk i ostrzegawczy warkot wilczycy miał jedynie straszyć, nie miała zamiaru atakować. Lepiej nie wdawać się w boje. Dom już otaczali inni ludzie, w tym dużo postawniejsi mężczyźni. Warknęła raz jeszcze i susem wyleciała przez okno, wzbijając się w powietrze.

zt.
Shanatsi

Shanatsi


Female Liczba postów : 13
Skąd : Sopot

     
Wadera wiedziała, że tej Krainie musi być miejsce podobne do tego, gdzie się urodziła. Czuła to głęboko w swoim czarnym sercu, o ile jeszcze je miała. Kto wie, może ogień jaki niegdyś tam mieszkał zdołał je spalić?
Szła z uniesionym łbem, by dobrze widzieć to, co znajduje się wokół niej. Miała za sobą osiem wiosen, więc całkiem ładny wiek. Przeżyła wiele, była doświadczona. W końcu dotarła do osady. Była podobna do terenów dawnego stada Shanatsi. Wilczyca z głośnym warknięciem, co w jej języku mogło oznaczać zadowolenie, ruszyła naprzód. Znalazła się w samym środku osady. Usiadła na piachu, obserwując to spopielone i zapomniane miejsce. Wyglądało jak opuszczone. Nie było tutaj żywej duszy. Tylko piach i zniszczone, ludzkie, niewielkie budowle. Wadera wygrzewała się w promieniach zachodzącego słońca, z ogonem owiniętym wokół jej brązowo - szarych łap. Czekoladowe oczy zasłonięte półprzezroczystym materiałem patrzyły daleko przed siebie, jakby czegoś szukały w nicości tam panującej. Jednak niczego tam nie było. Tylko kolorowy całun, rozświetlany ostatnimi promieniami słońca, otulający całe niebo. Pustka i cisza jaka panowała w tym miejscu była uspokajająca i złowroga jednocześnie. W oddali rozległo się skrzeczenie kruka, który przeleciał tuż nad głową wadery. Ta warknęła głośno i kontynuowała wpatrywanie się w daleką przestrzeń, która otwierała się przed jej czekoladowymi ślepiami zakrytymi beżowym, półprzezroczystym materiałem.
Na'zir
Dorosły

Na'zir


Male Liczba postów : 11
Skąd : Sopot

     
Nie była jednak sama. Na'zir, który nie widział Shanatsi od wielu lat, ujrzał ją po raz pierwszy od tego czasu. Obserwował ją z daleka. Bursztynowe ślepia patrzyły na czekoladową sylwetkę wadery. To musiała być ona. Był pewien. Czuł ten sam zapach, widział tą samą wilczycę. Podszedł powolnym krokiem i stanął za nią, z delikatnym, szyderczym uśmiechem na pysku, ale była w nim nuta czegoś, co mogła odgadnąć tylko ona i on.
- Eine lange Zeit vergangen seit unserem letzten Treffen, Mein Liebling* - powiedział po niemiecku. Wiedział, że go zrozumie, obaj uczyli się tego języka w dzieciństwie. Agresywny język z silnym akcentem idealnie odzwierciedlał charaktery tej dwójki. Basior patrzył na waderę w bezruchu, jednak końcówka jego ogona lekko drgała. Patrzył na samicę, czekając na jej reakcję. W duszy cieszył się, że ją zobaczył. Na swój pokrętny sposób. Po zapachu poznał, że jest w innej watasze. Prawdopodobnie ognia. Wadera rozsiewała woń siarki, a on oceanu.

*Minął długi czas od naszego ostatniego spotkania, moja Droga
//Prosiłabym, żebyś też dawała polskie tłumaczenia jeśli będziesz pisać po niemiecku :3
Shanatsi

Shanatsi


Female Liczba postów : 13
Skąd : Sopot

     
Wilczyca wciąż była wpatrzona w horyzont, gdy nagle usłyszała znajomy głos. Niski, głęboki. Samczy. Ostatni raz słyszała go z pięć lat temu.
Wstała i uśmiechnęła się drapieżnie, a następnie odwróciła.

- Ich sehe wieder Ihr schmutziges Gesicht, Na'zir. Aber ich bin so froh* -
odpowiedziała tym samym językiem co basior. Stała naprzeciw niego, ale nie zrobiła kroku do przodu. Machała ogonem na boki, patrząc na niewiele od niej starszego wilka czekoladowymi ślepiami. Miała obandażowane obie prawe łapy, w tym udo tylnej. Wbijała czarne pazury w miękki piach. Na jej pysku wciąż malował się drapieżny uśmiech.
Ostatnie promienie słońca oświetlały ich futra. W świetle lepiej było widać ogólny zarys sylwetki wadery. Nieco wychudzona, ze smukłymi łapami. Była wysoka, ale jednak niższa od basiora. Z puszystym ogonem i szyją, o czekoladowo - szarym futrze. Odległość między wilkami wynosiła może dwa, trzy metry. Nie ruszała się jednak. Czekała na reakcję starego znajomego, o równie mrocznym wnętrzu, jakie miała ona sama. Słońce z każdą sekundą, z każdą chwilą było coraz niżej, aż niebo zaczęło robić się ciemne. Pierwsze, blade gwiazdy ukazały się na tafli nieba, które okalało całą Krainę.


//*Znowu widzę Twoje plugawe oblicze, Na'zir. Ale w pewien sposób się cieszę.
Na'zir
Dorosły

Na'zir


Male Liczba postów : 11
Skąd : Sopot

     
Basior zaśmiał się gardłowo, unosząc łeb. Wtedy też błysnęły jego białe kły. Powoli, nawet bardzo powoli, podszedł do wadery. Na tyle blisko, że czuł jej oddech. Teraz dzieliły ich centymetry.
- Froh? Auf dem dunklen Weg nehme ich an* - odpowiedział wilczycy z jeszcze szerszym, szelmowskim uśmiechem na swoim czarnym pysku. Bursztynowe ślepia błysnęły złowrogo, a wilk na chwilę wyprostował swoje skrzydła, by po chwili znów je złożyć.
- Ich sehnte mich nach Sie lieber Shanatsi** -
powiedział, zbliżając swój pysk do jej pyska. Jeszcze kilka milimetrów i dotknął by nosem jej nosa. Pamiętał ich burzliwą przeszłość. Nie zamierzał dopuścić, by wadera o niej zapomniała. Miał już w głowie plan, aby przywrócić tamte czasy.
Gdy byli razem.


*Cieszysz się? Na Twój mroczny sposób jak sądzę.
**Tęskniłem za Tobą kochana Shanatsi.
Shanatsi

Shanatsi


Female Liczba postów : 13
Skąd : Sopot

     
Wzdrygnęła się, gdy basior podszedł tak blisko. Z jej gardła wydobył się cichy, gardłowy pomruk. Nasilił się, gdy wilk wypowiedział pierwsze zdanie. Czuła ciepło jego oddechu. Wdychała parę wydobywającą się przy każdym jego słowie. Gdy ten rozłożył skrzydła, nie zareagowała. Nie było sensu na to reagować.
Gdy usłyszała kolejne słowa, gwałtownie cofnęła się o krok do tyłu. Jednocześnie głośno warknęła.

- Vergessen Sie, was wir hatten. Mit dir fühle mich nicht was es früher* -
powiedziała głośniejszym tonem, a w oczach namalowała się agresja. Wadera patrzyła na Na'zira z wrogością. Nie chciała wracać do przeszłości. Starała się odepchnąć wspomnienia.
W tym czasie słońce całkowicie zniknęło. Niebo było już w kolorze ciemnego granatu. Zaraz będzie ciemno. Jeszcze chwila. Wilczyca machała ogonem na boki nerwowo. Chciała jak najszybciej odejść, ale jednocześnie coś pozbawiało jej sił w łapach. Nie mogła się ruszyć. Zupełnie, jakby jakaś niechciana moc ją unieruchomiła. Fuknęła, a z nozdrzy wydobyły się kłęby pary, które następnie zamieniły się w kryształki lodu i pofrunęły gdzieś daleko.


*Zapomnij o tym co nas łączyło. Nie czuję do Ciebie tego, co kiedyś.
Na'zir
Dorosły

Na'zir


Male Liczba postów : 11
Skąd : Sopot

     
Gdy wadera się cofnęła, on stał niewzruszony. Spodziewał się takiej reakcji. Zachował stoicki spokój. Tym razem jego pysk był bez wyrazu. Stał przed dłuższą chwilę. Gdy ta niemiłosiernie się przedłużała, basior powoli podszedł do wilczycy, znowu na bardzo bliską odległość. Bez słowa stanął przy jej lewym boku i delikatnie odchylił beżowy materiał owinięty wokół uda prawej tylnej łapy Shanatsi, patrząc na straszną ranę. Z powrotem ją zakrył i obleciał wzrokiem pozostałe miejsca obwinięte owym materiałem. Spojrzał na waderę, patrząc jej prosto w ślepia, ukryte za półprzezroczystą warstwą tego samego materiału. Uniósł prawą przednią łapę i z drapieżną czułością powoli pogłaskał ją po całej szyi. Za pomocą tej samej łapy delikatnie uniósł jej pysk, łapiąc za podbródek.
- Und ich liebe dich immer noch. Gäbe es nicht, dass ich nicht mit dir, würde nicht diese Wunden* -
powiedział, cały czas wpatrzony w jej ślepia. Kochał ją. On, maszyna do zabijania, zakochał się.

*A ja nadal Ciebie kocham. Gdyby nie To, że nie było mnie przy Tobie, nie miałabyś tych ran.
Shanatsi

Shanatsi


Female Liczba postów : 13
Skąd : Sopot

     
Gdy poczuła łapę basiora na swoim udzie chciała się cofnąć. Ale nie mogła. Wciąż była unieruchomiona. Przekręciła głowę do tyłu i z nieufnością patrzyła na wilka. Gdy ten podniósł jej pysk warknęła. Ale nie ruszyła się. Ponownie w jej ślepiach widać było agresję.
- Lass mich in Ruhe. Nichts verbindet uns. Komm runter in die Augen, Na'zir* -
odpowiedziała wściekła, co słychać było w jej głosie, który w wyniku złości stał się warkliwy. Nie chciała z nim być, nie była już głupią młódką, która zakochiwała się w każdym porządnym samcu. Miała osiem lat, była doświadczona i dojrzała, nie chciała mieć partnera. Ponownie nawiedziła ją fala wspomnień, kiedy to była z tym basiorem.
Niebo natomiast było już zupełnie czarne. Na ciemnym całunie pojawiły się kolejne gwiazdy, znacznie jaśniejsze od tych poprzednich. Lśniły na niebie, patrząc na tą dwójkę. Na zakochaną maszynę do zabijania i agresorkę starającą się odepchnąć się od dawnej miłości, która teraz ponownie ją odnalazła.


*Zostaw mnie w spokoju. Nic nas nie łączy. Zejdź mi z oczu, Na'zir.
Na'zir
Dorosły

Na'zir


Male Liczba postów : 11
Skąd : Sopot

     
Basior zachichotał gardłowo, ale pysk wciąż miał ten swój beznamiętny wyraz. Był spokojny i cierpliwy, wiedział, że wadera wkrótce się złamie.
- Und nicht an unsere gemeinsame Nacht? Als wären wir gut?* -
powiedział, pchając powoli jej ciało do tyłu, do niedalekiej dużej, piaskowej ściany, będącej jedną z niewielu, które nie zostały całkowicie zniszczone. Napierał do przodu, chcąc by wilczyca szła w tył. Powoli, nieśpiesznie. Jednocześnie coraz bardziej zbliżał do niej swój pysk, bo tym bardziej zmusić ją do cofania się.

*A nie pamiętasz naszych wspólnych nocy? Jak wtedy nam było dobrze?
Shanatsi

Shanatsi


Female Liczba postów : 13
Skąd : Sopot

     
Shana była uparta. Może i by się złamała, ale potrzeba do tego cierpliwości. Nie była głupia.
Warknęła wściekle, znacznie głośniej, gdy basior przywołał kolejne, cholerne wspomnienia. Nie chciała ich pamiętać, marzyła, by zniknęły z jej futrzastego łba.

- Ich erinnere mich...* -
mruknęła ciszej. Oj, czyżby złamała się wcześniej, niż można było przypuszczać? Może dawna, młodociana fala uczuć wróciła? Na to wyglądało. Wilczyca zgodnie z oczekiwaniami basiora zaczęła iść do tyłu. Powoli, ale trochę szybciej od samca, by zwiększyć dystans o te kilka małych centymetrów. Potrzebowała oddechu by trzeźwo myśleć.
Już po kilkunastu sekundach cofania się poczuła za sobą twardą ścianę. Nie uderzyła w nią z impetem, tylko coraz bardziej się o nią opierała. Szła powoli. Nie mogła już dalej się cofnąć, ani pójść do przodu, bo basior blokował jej drogę. Mogłaby uciec, ale nogi miała jak z waty. Pazury wbiły się w piach, a ona sama przeszła do pozycji siedzącej, widząc jak cień basiora coraz bardziej ją pokrywa. On stał tuż przed nią, a ona siedziała i patrzyła na niego z góry przymrużonymi ślepiami, jak zwykle.


*Pamiętam...
Na'zir
Dorosły

Na'zir


Male Liczba postów : 11
Skąd : Sopot

     
Gdy usłyszał jej słowa, zamruczał, a może warknął. Było to zadowolone mruknięcie ale z warkliwą, typową dla niego nutą. Zaczyna osiągać swój cel. Wadera zaczyna się przełamywać, zgodnie z tym, czego chciał Na'zir.
Gdy ta zaczęła się cofać, on pchał ją coraz bardziej w tył. Po chwili już była przy ścianie, bez drogi wyjścia. On stanął, pochylając swój łeb. Ponownie dzieliły ich centymetry. Jeszcze trochę i dotknął by nosem nosa wadery. Prawą przednią łapą zaczął znowu gładzić ją po szyi, a właściwie lewym boku tejże części ciała. Nie robił tego delikatnie, nigdy nie byl delikatny. Nie szczędził sobie lekkiego szarpania czy przypadkowego wbicia pazurów. Chwila ciszy niemiłosiernie się przedłużała. Gdy wydawało się, że będzie tak w nieskończoność, basior wygładził futro na szyi wilczycy, które po jego drapieżnej pieszczocie było trochę poszarpane. Następnie cofnął się kilka kroków do tyłu i dał skinieniem łba znak, żeby wilczyca ruszyła za nim. Bez słowa odwrócił się i ruszył na zachód, nie patrząc czy wadera idzie czy nie.


[zt]
Shanatsi

Shanatsi


Female Liczba postów : 13
Skąd : Sopot

     
Była przywarta do ściany, nie mogła się ruszyć, coraz bardziej podkulała swoje ciało, patrząc na basiora z góry. Przy każdym oddechu z jej nozdrzy wydobywała się para. Zamarła w bezruchu, widząc jak łapa wilka kieruje się w stronę jej szyi. Bez słowa, jedynie z lekkim wzdrygnięciem poczuła, jak Na'zir szarpie jej futro i wbija delikatnie pazury w szyję. Jeszcze trochę i przebił by się do krwi. Wadera po cichu odetchnęła z ulgą, gdy wilk odłożył łapę. Widząc, jak się cofa ona wstała i po chwili namysłu ruszyła za wilkiem. Mogła uciec, była zręczniejsza i szybsza od basiora. On opierał się na sile. Ale coś głęboko w jej wnętrzu kazało iść jej posłusznie za tym wilkiem. Szła w pewnej odległości, niepewna tego, co się wydarzy i gdzie idą. Zostawiła osadę za sobą, aż po chwili ta zniknęła na horyzoncie. Shanatsi z obandażowanymi półprzezroczystym materiałem oczami patrzyła uważnie na basiora, idąc w pewnej odległości za nim. Biła się z myślami. Może lepiej teraz ruszyć do ucieczki? Gdzie ten wilk może ją prowadzić? Mimo tego posłusznie i powolnym krokiem szła tam, gdzie wilk.

[zt]
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Basior przybył tutaj bez najmniejszego zastanowienia się. Tak jakoś musiał się dowiedzieć czegokolwiek o swojej dawnej rodzinie, albo chociaż kulturze z której tamta strona pochodzi.
Ile basior wiedział o swojej rodzinie to jest najmniej ważne ze względu na to... że tak jakby wiedział wszystko. Od początku rodu, poprzez walki, rozejście się cieni, walce anarchistów (legendy) i inne takie tam rzeczy, a kończąc na swojej ucieczce i narodzinach. Jedno co dobre, że nie jest ostatnim ze swojej watahy.
Jego ogólne znalezienie się tutaj nie powinno być też niczym dziwnym, bo ten wilk akurat często jest na takowych terenach. Nawet tutaj raz był i popełnił jeden głupi błąd.
Teraz zaś jedynie zaczął obserwować budynki. Bardzo ciekawe, poniszczone etc.
Usiadł sobie przy wydmie zaraz przed miastem. Obserwował teren.
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Nighti przyszła tu zmęczona. Przeszła dość wiele a to dopiero kilka dni w tej krainie. Ciekawe co jeszcze się zdaży. Szła powoli i nagle zobaczyła małą plamkę. Nie jest sama! Zaczęła biec aż wreszcie zobaczyła że to Kein. Usiadła trochę dalej. Pewnie wilk był zajęty. Jednak po paru chwilach odważyła się podejść blisko. Jednak starała się być cicho. Teraz zaczęła przyglądać się staremu miastu. Ludzie, to oni to zbudowali. Nighti nienawidziła ich. Byli okrutni, tak mówił jej ojciec. Wilczyca odetchnęła na wspomnienie o nim i podeszła jeszcze bliżej. Jednak wciąż nie siedziała obok Keina. Bała się starszego wilka. Mimo iż wyglądał na miłego Nighti nieczuła tego. Wreszcie wilczyca się rozluźniła i powiedziała szeptem. Może Kein tego nie usłyszy?
- Hej, mam nadzieję że w niczym nie przeszkadzam...
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Basior spojrzał się w tył. Coś dziwnie tak jakby mu za uchem się czaiło.
Nie zobaczył żadnego człowieka z bronią, co najwyżej było tam z czterdziestu cywili, nic więcej.
W końcu usłyszał szept. Zdziwił się totalnie ponieważ zawsze słyszał każdy ruch z kilkuset metrów na piasku.
- Nie przeszkadzasz. Jeśli chcesz się dołączyć to chodź za mną. Jestem Kein. - rzucił poważnie, po czym wstał i podbiegł zaraz za jeden z domów, dokładnie za murek. Niewysoki, ale jednak potrafił powstrzymać jednego wilka.
Ustawił się chwytając muru. Wyglądało to tak jakby chciał podsadzić Nighti, aby tam wskoczyła. On da sobie radę, ale mniejsza wadera to jest trochę co innego.
Jego cel był już dobrze powiedziany, więc trzeba się spodziewać nawet i akcji. Oczywiście o ile userka sobie tego zażyczy.
On był gotów na wszystko. Ogólnie dodać jeszcze jedynie należy, że założył chustę na pysk. Prawdziwy wilk pustyni!
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
- Nighti
Wilczyca pobiegła za Keinem. Nie chciała przecież być tu sama. Wspięła się na mur przy pomocy wilka. Zaaraz ale jak on tu wejdzie? Albo będzie trzeba mu pomuc albo umie latać... Dobra to teraz czekamy na Keina i staramy się nie rzucać w oczy... Wilczyca mówiła do siebie- tak świetny plan Nighti czarny wilk, z czerwonymi znakami, na murze oddzielającym pustynie od miasta...świetnie
-Kein po co tu jesteśmy? Jaki masz plan? szeptała wilczyca. Jakiś człowek chyba to usłyszał ale był ślepy. Co za ulga... Nighti była dość wystraszona, niewiedziała co chce zrobić Kein ale domyślała się że będzie to związane z walką. A może nie? Tylko Kein to wiedział. Trzeba było na niego poczekać w tak trudej sytuacji. A czas pędził do przodu bo gdy tylko Nighti przestała rozmyślać...
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Good to know.
Na wypowiedzenie imienia basior jedynie się lekko uśmiechnął. Miał jakieś dobre przeczucie w tym momencie. Basior nie miał nawet zbytniego pomysłu co do tego wszystkiego. Ogólnie zarys odebrania swojej prawowitej rzeczy miał, ale co do ludzi... to będzie trzeba spontanicznie wyrabiać. Wilk nie leciał skrzydłami, bo to nie miałoby sensu w taktyce. Od razu by go zauważyli, więc użył swojego cienia, przy czym znalazł się dokładnie za waderą.
Ach, ta teleportacja cieniem jest świetna. Jednak opłacało się poświęcić kilka spraw aby to otrzymać.
- Plan jest bardzo łatwy. Dostajemy się do północnej dzielnicy. Tam stoi jeden z budynków w którym jest przetrzymywana skrzynka z przedmiotami należącymi do mojej rodziny. To co nie wezmę możesz sobie sama zabrać.
Tak jak powiedział tak i zaczął biec między budynkami w ciemnej dzielnicy, przy okazji zabijając od razu każdego człowieka po drodze. Było ich tylko dwóch, więc nie jest źle.
Stanął jednak dwadzieścia metrów pierwszej z ulic. Do celu były jakieś 4 ''przecznice'' o ile tak można to nazwać w takim miejscu jak to.
Sponsored content