Źródło Życia

Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
Wielka jaskinia ukryta pod wodospadem. Tutaj Medyk leczy ranne wilki z Watahy Wody.

By Desmond
Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
Dobrze jest czasami przyczłapać na stare śmieci.
W zasadzie, patrząc na rangę wilczycy, powinna tu bywać o wiele częściej, choć z drugiej strony, typowo Wodne usposobienie nie pozwalało jej usiedzieć długo w miejscu. Zgodnie z ów założeniami, już niebawem wśród ciemności, które potężniały z chwili na chwilę, pojawiła się szara kita. Ciężko mówić o jej pojawieniu - była omal niewidoczna. Dodajmy więc, że nie lada wyczynem było zlokalizowanie jej. Dopiero kiedy nieopacznie poruszyła krzaki, wychodząc zza ich nagich, powykrzywianych i skutych mrozem palców i rąk, stała się obiektem żywym i ruchomym - i tylko dlatego, bowiem szpiedzy nie wydają z siebie mocnego, ani charakterystycznego zapachu, a także stąpają zupełnie bezgłośnie, niczym polujące koty. Sylwetka przemieściła się nad źródełko, siadając lekkim krokiem nad jego brzegiem. Cichy, perlisty głos, nucący skoczną, jedynie sobie znaną pieśń, nie zamierzał uszanować panującego milczenia, przerywanego jedynie nostalgicznym szumem lodowatej wody, która fosforyzowała pod wpływem poświaty przykrytego słońca.
Po cóż tu przyszła? Któż to wie?
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
Wszechobecny zapach od pewnego czasu drażnił jego nozdrza gdy przemierzał te tereny, delikatna woń grupy wilków zmieszana z czymś czego nie rozpoznawał, zdawał sobie jednak sprawę, że tereny po których stąpał należały do jakichś wilków. W sumie to właśnie to było powodem dla którego się tutaj zapuścił. Powoli wędrował przed siebie, łapy stawiając w miarę ostrożnie i cicho, nie mógł jednak powstrzymać wszechobecnego śniegu przed cichym skrzypieniem, za każdym razem gdy jego masywne łapy zagłębiały się w białą okrywę spowijającą ziemie. Pewnie to już wystarczyło by wszystko w okolicy usłyszało jego obecność, jednak nie zwracał na to uwagi, póki nie usłyszał cichego nucenia które dotarło do jego lekko postrzępionych uszu.
Zamarł w bezruchu, strzygąc uchem i unosząc swą pierzastą kryzę w ostrzegawczym geście, gdy jednak nie zauważył nikogo w pobliżu, skierował swój wzrok ku niewielkiej jaskini z której dobiegał ów przyjemny głos. Poprawił lekko skrzydła na grzbiecie, pochylając łeb i powoli zbliżając się ku wejściu do tego dziwnego miejsca. Jego łeb zaprzątało kilka myśli, jedną z nich było to, że nie był w stanie wyczuć żadnego zapachu dobiegającego z groty, zupełnie jakby nikogo tam nie było. Prawda okazała się zgoła inna. Gdy tylko stanął w wejściu, dostrzegł waderę, niewielka, smukła samica siedziała i nuciła nieznaną mu melodię, wpatrując się w jasna toń. Zaciekawiony przekrzywił lekko łeb, przez chwilę po prostu słuchając i obserwując jej poczynania, gdy jednak uznał że zachowuje się idiotycznie, zastukał lekko szponem w skałę.
- Co tam widzisz, młoda śpiewaczki? - Jego głos rozległ się w jaskini, nie był on jednak ani głośny, ani nie pobrzmiewała w nim żadna zła nuta, jedynie ciekawość zachowaniem bezzapachowej wadery.
Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
Jasna, przejrzysta toń, znana z miejsca przywracania zdrowia przez medyków - których notabene nigdy się tu nie doczekała, ile długich lat stąpa po tej ziemi - w chwili, gdy zatopiła w niej otępione długim czasem skupienia, niewidzące spojrzenie, momentalnie coś przysłoniło. Zamrugała, przywracając im z dynamiką ostrość i świadomość widzianego obrazu. Zerknęła na ciemną postać, która wyłaniała się zza głazu, wlepiając w niego bezprecedensowe spojrzenie szarych, upstrzonych na kolorowo ślepi. Jej uszy momentalnie uniosły się wysoko, nienaturalnie zbliżając się do siebie, tak, jak to się dzieje w chwili bezmiernej ciekawości - a była to ciekawość niemal tak bezmierna, że aż odbierająca funkcję mowy. Ot, od kiedy to zupełnie nieznajomi, obcy, pachnący zapachem podobnym zupełnie do niczego przychodzą i mącą spokój nucenia przy fosforyzującej toni?
Ale stop.
Kto się tym przejmuje?
Nie Carly.
Jej pysk momentalnie rozjaśnił się i rozciągnął - tak, jak on tylko potrafi, zaś ona wybuchła perlistym śmiechem. - Ależ nic! Słucham za to, co mi ma do powiedzenia ta woda - odpowiedziała rozbawionym głosem, w którym, wbrew pozorom, było o wiele więcej powagi niż można by było sądzić. Wodni są po prostu zbyt związani ze swoim żywiołem.
Szara wadera uskoczyła z posadzki na której siedziała, niebezpiecznie blisko zbliżając się do nowoprzybyłego, stając na jednym z wystających głazów. Mimowolnie dotknęła go wyjątkowo zimnym nosem w nos, mimo jego wymiarów. Wszystko jasne, smok. Rzadkość. Śmiech ponownie przeciął ciszę. - Nie jesteś nasz.
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
Wpatrywał się w jej sylwetkę, przenikliwym spojrzeniem gadzich oczu, jej uszy które nagle uniosły się niczym dwa małe śmieszne radary i jej oczy które wzbudził w nim niemałą fascynację, malującą się na niebieskim pysku. Wadera wstała, powoli kierując się w jego stronę, on zaś siedział spokojnie, cały czas ją obserwując, zupełnie jakby podświadomie wiedział że bezwonna samica jest bardziej ciekawa niż agresywna. Dopiero jej słowa wyrwały go z tego cichego transu kiedy tak wpatrywał się w jej ślepia, jakże bowiem nie mógłby usłyszeć tak przyjemnego głosu, który pieścił jego wrażliwe uszy?
- I cóż Ci powiedziała owa woda, młoda panienko? - Kierowany odruchem i brakiem znajomości imienia swej rozmówczyni, musiał posłużyć się tym zwrotem który bez wątpienia pasował do wielu samic z tych stron. Trzeba przyznać że bardziej cenił tutejsze wilki, niż część swoich współplemieńców którzy to zachowywali się niczym dzikie, nieokrzesane bestie. Może to właśnie było powodem tego, że nie cofnął łba gdy poczuł zetknięcie się jej noska z swoim? Jedynie chuchnął w nią ciepłym powietrzem, a na jego pysk wpełzł leniwy uśmiech.
- Nie jestem niczyj. Zwę się Shierr, a jak Ciebie zwać szlachetna panienko? -
Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
Ciepłe powietrze, zupełnie obce aktualnym warunkom atmosferycznym, ponownie uruchomiło salwę śmiechu. Ki bomba aktywowana dobrymi uczuciami? Zapewne tak! Zmrużyła oczy pod wpływem szerokiego, szczerego uśmiechu, a ów oczy pobłyskiwały zafascynowaniem równym smoczemu zainteresowaniu samicą. Mimowolnie zarzuciła ogonem w jedną i drugą stronę. I jeszcze raz. I jeszcze raz. Podobał jej się ten smoczy przybysz. Nie był taki jak inne - nie unosił się dumą, posturą, wielkością, ani nie sapał siarką w nos, nawet nie podpalał ogona! Automatycznie uznała to za przejaw niezwykłości i zapałała do niego sympatią.
W końcu przysiadła na zadzie, co kosztowało ją wiele wysiłku - wiązało się w końcu z poskromieniem zachwytu nowym nieznajomym. Zamrugała szybko i uchyliła pysk, nabierając powietrza w płuca, w których powietrze zdawało się wymieszać i wezbrać z czymś, co jawnie przypominało brokat. Miłe, świecące, urocze uczucie, odbierające dech i sen, podczas gwiaździstych nocy. Wzruszyła barkami. - Nuciła wraz ze mną. Jest miła.
Przekrzywiła mimowolnie łeb, a jedno z bezwładnych uszu opadło na sklepienie czaszki. W skupieniu i jakiejś niewymownej trosce ściągnęła brwi, przyglądając się granatowi łusek smoka, sprawiających, że stawał się jeszcze mniej widoczny, niż ona. Ponownie zamerdała ogonem, co natychmiast wyrwało ją ze stanu umiarkowanego skupienia i spokoju. Nieoczekiwanie wtuliła się bokiem pyska w bok jego pyska, większego i o innej budowie. Przejaw zbytniej przyjaźni wobec obcego? Może. Podrygując na ucieszonych łapach, wróciła do poprzedniej pozycji. - Asake, na imię mi Carly. Miło Cię poznać. Ty też jesteś miły.
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
Nigdy nie uważał się za lepszego od innych, nie był też ani wielki ani też super bystry, nie widział więc powodu by wzgardzać i droczyć się z wilkami, a już przede wszystkim czuć nad nimi wyższość, gdy jednak zobaczył jaką radość w samicy wywołało jego zachowanie, był z lekka zaskoczony, wydawała się jakby nic sobie nie robiła z tego że był z innego gatunku i traktowała go chyba jak ciekawy okaz warty obejrzenia. Dziwne uczucie gdy każdy na twój widok zachowuje się nietypowo.
Mimo wszystko podobała mu się jej reakcja, samica nie wydawała się jakimś sztywniakiem, ani też dzikusem, robiła co chciała i się z tym nie kryła.
- W takim razie muszę przyznać, że niezwykle pięknie potraficie nucić - Oj Shierrku, co ty tak prawisz te komplementy na prawo i lewo? Jeszcze uznają Cię za babiarza i co będzie? Samiec jednak zignorował ten cichy głos w jego podświadomości odsyłając go w do krainy niepamięci i zamruczał cicho czując jak jej pyszczek ociera się o jego polik. Niby dzika bestia a mruczy niczym kociak, nie miał jednak zamiaru mówić waderze że nieco go łaskotała i to właśnie tym było spowodowane. Zamiast tego zrobił coś dziwniejszego.
- Carly, miło mi Cię poznać. Czy pozwolisz? - O co mu chodziło? Nie wyjaśnił jednak samica już po chwili mogła się dowiedzieć. Ostrożnie podszedł do jej prawego boku, szturchając łapą jedno z jej skrzydełek i unosząc je ku górze i przyglądał mu się tak przez chwilę.
- Nie jesteś wilkiem? - Jego logika nie umiała pojąć skąd wadera posiadała skrzydła, jednak jako że anatomia i medycyna interesowały go niezmiernie, nie mógł się powstrzymać przed spytaniem.
Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
Wspaniale było w końcu spotkać kogoś innego gatunku, kto nie chciał zrównać cię z prochem, by pokazać, że przecież jest dużo większy, silniejszy i... nie rozdrabniajmy się, po prostu względnie lepszy. Świat jest bezlitosny. Więksi i silniejsi zawsze wygrywają. A tu? Proszę, proszę, proszę. Zanotować, zapamiętać.
Na jego uwagę o ładnych śpiewach po raz trzeci tego wieczoru perlisty śmiech echem potoczył się po okolicy. Skinęła łbem w geście podziękowania, gdy nagle stało się coś zupełnie nieoczekiwanego. Oto smoczy przybysz Shierr spytał wpierw o niewiadome pozwolenie, po czym ujął w szpon jedno z jej szarych, pierzastych lataczy. Jej łuki brwiowe mimowolnie, acz uprzejmie powędrowały ku górze. Naprawdę musiał być nowy, skoro dziwił się na widok dosyć częsty w tych stronach. Uśmiechnęła się. - Oczywiście, że jestem. Wiele wilków w tych stronach ma skrzydła. Wyrosły mi pewnej nocy, kilka lat temu - wyjaśniła po krótce, momentalnie wspominając chwile z jej eks partnerem Waspem, który uczył ją latania i pierwsze wejrzenie na chmury z góry - jedno z najpiękniejszych doznań na świecie. Bolesne? Może odrobinę. Nie dała jednak po sobie niczego poznać, pozostając przy wpatrywaniu się z ciekawością i falowaniem ogona w Shierra.
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
Z nieukrywanym zafascynowaniem oglądał jej skrzydła, przyglądając się delikatnym piórkom które je pokrywały. Nie zazdrościł, jedynie był ciekawy. Nigdy wcześniej nie widział wilka z skrzydłami w dodatku tak pogodnego, przerwał jednak oglądanie, przenosząc spojrzenie na jej pysk i ślepia, które cały czas przyciągały jego uwagę. Jej słowa, nie mógł w nie uwierzyć. Jego pysk otworzył się lekko w zaskoczeniu on sam zaś cofnął łeb, stwarzając śmieszny efekt, wyrażający jego olbrzymie zdziwienie.
- Kilka lat temu? Nie żartuj. Panienka nie wygląda na starszą niż dwa lata - Ton jego głosu brzmiał jakby na prawdę w to wierzył. Jej futro było zbyt lśniące a wyraz pyszczka zbyt pogodny, już nie mówiąc o jej delikatnej posturze która według niego świadczyła o jej młodości.
- Co miałaś na myśli mówiąc wcześniej, że nie jestem Wasz? Opowiesz mi coś o sobie? -

/Arw. Wybacz za beznadziejną jakość.
Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
Tego można było się domyślic, że nie zazdrościł - jako smok, naturalnie miał piękniejsze i bardziej dorodne kończyny latające, niż ona, co zresztą było bożkom wiadomą mutacją znikąd - i skąd tu zazdrośc? Jej łuki brwiowe nie zniżały się na swej wysokości, tak jak pysk nie przestawał się rozciągac w uśmiechu, nawet gdy zobaczyła jego zdumienie jej słowami, a także przezabawną minę. To aż takie dziwne? Rozłożyła oba skrzydła, chcąc ukazac mu całą ich okazałośc i zwykłośc sytuacji. Przekrzywiła łeb, słysząc jego słowa.
- Dwa lata? Bez przesady! - roześmiała się raz i raz jeszcze. - Trochę już po tej ziemi chodzę i zapewne będę chodziła sporo krócej niż ty - chociaż nawet ta wypowiedź nie wnosiła wiele pozytywnych treści, ona nadal się uśmiechała! Czyżby stara Carly wracała? Machnęła łapą, od niechcenia oddalając ów myśli i temat. O wieku się nie rozmawia. Nazwijmy to średnio stosownym, tym bardziej, że już niemal nie przystawało jej takie zachowanie. Delikatnie złożyła skrzydła i usiadła na swym głazie, ponownie zerkając w wodę, muskając ją łapą, a tym samym tworząc koncentryczne okręgi na niespokojnej tafli. Dopadło ją coś w rodzaju kontemplacji nad pytaniem - zupełnie tak, jakby wymagało chwili pomyślunku.
- Musisz byc w krainie od niedawna. Nie pachniesz tutejszymi miejscami ani istotami, nie znasz naszych obyczajów - kolejny krąg potoczył się po toni i zniknął. Spojrzała na niego spod szarej grzywki, po czym zerknęła na niebo, odrzucając ją jednostajnym, dynamicznym ruchem. - Cóż Ci mogę powiedziec... Jestem tutejszą Betą Wody i wypełniam pozycję szpiega, w krainie jestem niemal całe swoje życie. Pochodzę z Watahy Północy, z rodu Fabiano - spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się, ukazując rząd białych kłów. - A Ty? Co mi o sobie powiesz?
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
Uśmiechnął się cicha, słysząc jej śmiech. Niewątpliwie, ten dźwięk chyba nigdy mu się nie znudzi, jego uszy tylko czekały by wychwycić go i zapamiętać.
- Poważnie, wyglądasz na najwyżej dwa lata, aż żałuje że nie jesteś smokiem - Tym razem to on się zaśmiał, po raz pierwszy w sumie, jednak był to śmiech cichy lekko tłumiony. Ciekawe jak odbierze to samica? Niewątpliwie jego słowa nie miały być zniewagą, właściwie odezwała się tutaj jego gorsza, bardziej nieprzyzwoita część osobowości, przez co nawet gdy przestał się śmiać, na jego pysku widniał lekki, perwersyjny uśmieszek. Dopiero po chwili zniknął a na jego pysk wróciła powaga i spokój. Nie umiał się uśmiechać kiedy widział jak ktoś moczy łapy w wodzie, lodowata i potworna woda. Gdy on sam ostatnio miał z nią dłuższą styczność, to przez tydzień myślał że zaliczy zgona.
- Owszem pochodzę z północy jednak nie mogę pochwalić się takimi osiągnięciami jak ty, nie dość że urodziwa to jeszcze bystra i sprytna. Nie każdy wilk jest w stanie osiągnąć tak wysoką pozycję, już nie mówiąc o tym ze nie każdy jest tak sprytny by zostać szpiegiem, chociaż przyznam się że nie spodziewałem się że Panienka pełni taką funkcję, podejrzewał bym coś... delikatniejszego? - Cały czas komplementy, musiał przyznać że sam sobie się dziwił. Było to kierowane szczerością, czy raczej nieświadomie miała tutaj wpływ jego perwersyjna i dziksza wersja osobowości? Lepiej dla Carly, by była to szczerość.
- Co Ci mogę o sobie powiedzieć. Przybyłem z północy, mimo że się tam urodziłem, odziedziczyłem więcej genów ojca i jest tam dla mnie na dłuższą metę za zimno, więc dawno temu wyruszyłem w podróż. Teraz trafiłem tutaj i muszę przyznać że możę zostanę na dłużej? Tutejsze wilki są fascynujące. - W sumie to pewnie właśnie wilki były powodem dla którego tu został. Mógł je poznawać a w przyszłości moze nawet im pomóc gdy będą w potrzebie. Obustronna korzyść a może nawet w przyszłości i przyjemność? W końcu pomaganie przyjaciołom nigdy nie jest złe.
Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
O. Śmiejący się smok. To ci zjawisko niesłychane! Wilczyca uśmiechnęła się nieco bardziej uprzejmie niż wcześniej, chłonąc z zaciekawieniem nową sytuację. Niby taka zwyczajna rzecz, a jednak zupełnie niespotykana. To chyba znak, że trzeba popracować nad swoimi odruchami i nawykami, w których skład wchodziły przecież odgórne przekonania i stereotypy. Wesołe i przyjacielskie gady to nie tylko wymysły w bajkach dla szczeniąt - oto żywy przykład! Zamerdała energicznie ogonem, wyrażając swą niebywałą radość. Nie przyuważyła nawet ów nieczystego uśmieszku, który mógł chować różne myśli, może nawet te najbardziej ciemne i kosmate. Detale. Szczegóły pomijamy.
- Bez przesady, bez przesady - uprzejmie poklepała go łapą po boku. - Cicha woda brzegi rwie! - puściła mu perskie oko.
No, nie można zaprzeczyć, że oprócz chłopięcej werwy i nieustającej, harcerskiej wręcz radości, ona również miała w sobie kobiecą finezję, która pociągała za sobą i kusiła drobiazgami - spojrzenie o sekundę za długie, błysk w oku wyjątkowy, czasem zamaszyste kroki. Nie można powiedzieć, że tylko jej rozmówca miał swoje są uszami. Pewnie dlatego to pomijała. Swój do swego, jak to mówią.
- Za zimno? - spytała rozbawionym głosem. - Więc jednak macie granice. A z boku wyglądacie niczym nienaruszone skały, których nic nie wzruszy. To komplement, oczywiście.
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
Odkąd świat spowił mrok wiecznego zaćmienia, nie można było odróżnić dnia od nocy, gdy jednak w grocie powoli zaczęło robić się zimniej, mruknął cicho, odgrywając wzrok od jej ogona, który wcześniej pochłonął całą uwagę samca. Zupełnie jakby żył własnym życiem. Już wcześniej zauważył jego merdanie, jednak teraz gdy się zaśmiał, jego ruchy wydawały się jakieś bardziej energiczne, jakby zgrywały się z emocjami samicy, podobnie jak pierzasta kryza Shierra. Przeniósł spojrzenie swoich zielonych ślepi znowu na waderę, słuchając z przyjemnością jej perlistego śmiechu, rozbrzmiewającego w jego postrzępionych uszach. Cicha woda brzegi rwie i te oczko. Ciekawe co miała na myśli? Pewnie by o to zapytał, jednak jego pysk sam się poruszył a z niego wydobyły się ciche słowa w których brzmiałą nutka zamyślenia.
- I drąży własne ścieżki. To pewnie dlatego jest tak fascynującym żywiołem, prawie tak samo, jak wilki z tej watahy. Zwłaszcza pewna brązowa waderka - Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z znaczenia słów i z tego że prawdopodobnie brzmiały bardzo głupio, nie przeprosił jednak, nie spuścił wzroku, jedynie nadal się wpatrywał w jej oczy. Może faktycznie to przez te jej samiczą grację i spojrzenie?
- Na prawdę? To prawda że smoki rzadko ujawniają swe słabości, zazwyczaj żyjemy samotnie i gdyby każdy wiedział jak nas zabić, już dawno byśmy wyginęli. I tak jest nas mało. Mogę Ci jednak zdradzić że niemal każdy smok ma słabość do pięknych rzeczy. Z twoją urodą byłabyś wspaniałą przynętą. Spójrz na mnie, nie mogę w ogóle wzroku oderwać. Już masz mnie w garści - W jego głosie było słuchać lekkie rozbawienie, przez co ciężko było stwierdzić czy mówił prawdę, czy może żartował sobie? Jednak jakby spojrzeć na to z drugiej strony, to faktycznie od samego początku cały czas na nią patrzy, ani razu nie odrywając wzroku.
- Robi się dość chłodno - Mruknął gdy chłodny dreszcz przejechał mu po grzbiecie, jeżąc lekko pierzastą kryzę. Niespokojnie przestąpił z łapy na łapę, przysuwając się bliżej wadery, tak że stykał się z jej ciepłym i miękkim bokiem. Jednak sam zdawał się tego nie zauważyć. Albo po prostu wstydził się przyznać że mu zimno.
Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
A noc potęgowała swą czerń z chwili na chwilę, chłód faktycznie wzrastał. Słońce bez ustanku pozostawało zaćmione. To już kilka miesięcy. Działo się w krainie coś wyjątkowo niedobrego. Dobrze by było mieć blade pojęcie co. Co prawda, mimo ciemności czerń nadal nie pozostawała nieprzenikniona, bo obręcz światła, wciąż żywa i tak samo ruchliwa, otaczała czarną dziurę na niebie, którą był, rzecz jasna, nieprzyjacielski księżyc. Nic więc dziwnego, że smok uczuł chłód - niemal na tyle dotkliwy, by zmuszał do bliskich kontaktów, absolutnie sprzecznych z faktem, że znali się od kilkunastu, w porywach do kilkudziesięciu minut. Wadera zerknęła więc na smoka, który przywarł bokiem do jej boku i przysiadła. Nie żeby czuła się nieswojo, ale jego zachowanie było prawdziwie zaskakujące. Nie dość, że tak wnikliwie lustrował - można rzec, pożerał ją wzrokiem; prawił komplementy, śmiał się, to jeszcze na przytulanie ma chęci! Zachciewa mu się. To wszystko sprawiło, że z pyska Carly nie schodziło nieme rozbawienie i uśmiech. Postanowiła pominąć z tej racji nawet uwagę o brązowej waderze - z flirtowej gadki wynikało, że chodzi o nią, acz jej futro w niczym nie przypominało brązu. Niby jest ciemno i powinno się to wybaczyć. Mimo A noc potęgowała swą czerń z chwili na chwilę, chłód faktycznie wzrastał. Słońce bez ustanku pozostawało zaćmione. To już kilka miesięcy. Działo się w krainie coś wyjątkowo niedobrego. Dobrze by było mieć blade pojęcie co. Co prawda, mimo ciemności czerń nadal nie pozostawała nieprzenikniona, bo obręcz światła, wciąż żywa i tak samo ruchliwa, otaczała czarną dziurę na niebie, którą był, rzecz jasna, nieprzyjacielski księżyc. Nic więc dziwnego, że smok uczuł chłód - niemal na tyle dotkliwy, by zmuszał do bliskich kontaktów, absolutnie sprzecznych z faktem, że znali się od kilkunastu, w porywach do kilkudziesięciu minut. Wadera zerknęła więc na smoka, który przywarł bokiem do jej boku i przysiadła. Nie żeby czuła się nieswojo, ale jego zachowanie było prawdziwie zaskakujące. Nie dość, że tak wnikliwie lustrował - można rzec, pożerał ją wzrokiem; prawił komplementy, śmiał się, to jeszcze na przytulanie ma chęci! Zachciewa mu się. To wszystko sprawiło, że z pyska Carly nie schodziło nieme rozbawienie i uśmiech. Postanowiła pominąć z tej racji nawet uwagę o brązowej waderze - z flirtowej gadki wynikało, że chodzi o nią, acz jej futro w niczym nie przypominało brązu. Niby jest ciemno i powinno się to wybaczyć.
Mimo wszystko nie przytuliła się do niego, a jedynie zerknęła spod dołu. Zerkała i zerkała, niemal całą wieczność. W niedoczekaniu potrząsnęła łbem.
- Aaale cukrzysz.
Sponsored content