Zwykłe Jezioro

Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Potrząsnęła łbem, myśląc że ten zaraz na nią skoczy. A tu nic. Dlaczego? Asjena czułą się teraz.. głupio i jeszcze bardziej zdezorientowana. Położył się? Może zdechł? Z tym przekonaniem smoczyca bardzo szybko, niemal podbiegła na mocno ugiętych łapach do wilka i szturchnęła go pyskiem. Ale on żył, oddychał i zaraz zaczął ją obserwować. Odskoczyła do tyłu, wykonując niemal piruet w powietrzu, co mogło poniekąd wyglądać śmiesznie.
Nagle przestała się stroszyć... i usiadła na zadzie, przednie łapy mając podciągnięte. Złożone skrzydła opadały na ziemię. Uniosła łeb i zrobiła wielkie oczy, jakby się czegoś bała, spojrzała na samca nieco przechylając łeb. Tak bardzo wybałuszyła oczy, że było wyraźnie witać złotą tęczówkę oraz białka. Smoczyca nie okazywała jednak strachu. To był jej sposób na pokazanie swojego zainteresowania. Skakała wzrokiem po całym ciele wilka, zatrzymując się co jakiś czas na tych dziwnych ogonach.
Lee
Łowca

Lee


Male Liczba postów : 567
Wiek : 26

     http://theblackstarwolf.deviantart.com/
/sry, brak czasu wczoraj nastąpił.

Nieco się przeraził kiedy ponownie do niego się zbliżyła lecz zaraz potem nastąpiło zdziwienie i fala przyjemnego ciepła, jako że to co uczyniła właśnie Asjena odebrał bardzo pozytywnie i nawet uśmiechnął się szczerze nie ukazując kłów, dalej się bał niechcianej reakcji. Znacie to uczucie kiedy macie swojego ukochanego zwierzaka i pewnego dnia on sam do was przychodzi i chce się przytulić albo nawiązuje jakiś kontakt? Tak to właśnie odebrał Lee, chociaż nie koniecznie chce on udomawiać smoka, z resztą to by było nielogiczne.
A potem już ledwo od serdecznego śmiechu się powstrzymywał, bo pozycja, w której jest teraz Asjena według gustów samca była przezabawna i jaka sympatyczna! To znaczy, że pierwsze, trochę nieudane, lody przełamane, tak? Obserwował bacznie na czym smoczyca tak skupia swoją uwagę i kiedy zauważył, że wyjątkowo często przypatruje się jego ogonom doszedł do wniosku, że być może to one ją tak odtrącają/ły? Ale jak pokazać, że nie są one niebezpieczne? Mhm... Może lepiej zostawić to póki co na bok i skupić się na czymś innym. Może coś powiedzieć?
- Wilk. - Przyłożył łapę do piersi pokazując, że ma siebie na myśli, po czym wskazał nią w jej kierunku i wypowiedział kolejne słowo. - Smok. - Starał się brzmieć łagodnie i zrozumiale, po czym powtórzył z tymi samymi gestami i kiwnięciami głową.
- Ja wilk, ty smok. - Oby dobrze zrozumiała...
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Smoczyca syknęła niezadowolona, nadal pozostając w "zabawnej" pozycji. Czy on myśli, że jest na tyle nieobeznana, że nie zna się na rasie? Zna trzy; smoki, elfy i wilki. Uniosła łeb w niebo i połączyła  ryk ze słowem - Wiem!
Znowu spojrzała na niego jednym, wybałuszonym okiem, zamiatając ogonem po podłożu. Uderzyła swym długim, masywnym narzędziem do lotu. Znowu się nastroszyła, nie podobało jej się to, że mówi jej takie oczywiste rzeczy. Znowu się trochę cofają w "przełamywaniu" lodów. Wstała teraz i cofnęła się o krok, obserwując nadal bokiem Lee. Miał dziwne imię, które w końcu powtórzyła - Jestem smokiem. WIEM! Ty to wilk!- Brawo! Pobiła swój rekord w mówieniu! Całe zdanie. Była z siebie dumna.
No a co dalej? Smoczyca coś skojarzyła nieprzyjemną sprawę. To wyglądało tak, jakby chciał ją udobruchać! Zaraz pokazała kły, nastroszyła się jeszcze bardziej i rozłożyła lekko skrzydła. Ogon nerwowo zesztywniał w powietrzu. Cóż, to może okazać się trudniejsze niż się zdaje.
Lee
Łowca

Lee


Male Liczba postów : 567
Wiek : 26

     http://theblackstarwolf.deviantart.com/
/jakaś choroba mnie bierze i mogę dziwnie pisać ;_;

- Och. - Powiedział, albo raczej mruknął zszokowany, gdyż był święcie przekonany, że smoczyca w ogóle nie potrafi mówić poza swoim imieniem. No to chociaż tyle dobrze ale czemu tak źle reaguje na niego? Owszem, chciał udobruchać, bo bycie takim dzikim całe życie zwyczajnie nie służy... Podrapał się po brodzie w zamyśleniu zbytnio nie przejmując się "władczą" reakcją smoczycy, jako że przekonał się, że to tylko takie zachowanie ukazujące siłę i nic więcej. Przynajmniej tak to rozumiał przez co strach go momentalnie opuścił.
Kiedy wypowiedziała pełne zdanie jedynie kiwał głową w zadumie potwierdzając jej słowa, bo faktycznie były prawdziwe. Zastanawiał się, analizował jak dalsza rozmowa może przebiec i co w tym momencie jest najkorzystniejsze do zrobienia. Wstawać jeszcze nie wstawał, szczerze powiedziawszy to miejsce było całkiem wygodnie.
- Co jeszcze umiesz powiedzieć? - Był ciekaw czy zrozumie.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
// Spoko, mnie też jakaś choroba łapie :/

Asjena ponownie usiadła w tej pozycji. Usiadła na zadzie, przednie łapy mając podciągnięte. Złożone skrzydła opadały na ziemię. Uniosła łeb i zrobiła wielkie oczy, jakby się czegoś bała, spojrzała na samca nieco przechylając łeb. Wybałuszyła je mocno. Nie wiedziała za bardzo co od niej chce. Sama może potrafiła zlepić niewyraźnie słowa, które słyszała ze dwa dni wcześniej. Pomyślała chwilę. Otworzyła lekko pysk, jednak z jej gardła wypadło tylko syczenie. Umiała kombinować, jednak nadal była w niej ta dzika cząstka. Znowu coś jej się w nim nie podobało, może to te ogony po raz wtóry ją zniechęciły? Czego tak w ogóle on od niej chce? Lee był dziwny. Przynajmniej dla niej. Zresztą i tak co mówiła, było niewyraźne, pomieszane z syczeniem i gardłowym warczeniem. Szacunek dla Lee, który to odszyfrował. Potrząsnęła niezadowolona łbem, strosząc się i ukazując łby. Była zainteresowana ale i też ostrożna, nieufna w dalszym ciągu. Może skoro ona skleiła te słowa, nie wiedząc że to zdanie i "mówić" to była chyba ta nazwa na wydawanie z siebie dźwięków...
- Moc?
Takie słowo usłyszała i zapamiętała. Co to było, bóg wie, ona nie wiedziała. I nie miała zamiaru się dowiedzieć! To mają dwunogi a oni są źli. Nie cierpi ich. To oni chcieli ją oswoić, pewnie coś jeszcze z nią zrobić.
Lee
Łowca

Lee


Male Liczba postów : 567
Wiek : 26

     http://theblackstarwolf.deviantart.com/
Moc. Mhm. I to jeszcze ze znakiem zapytania, nie wie co to znaczy? A może się jego pyta czy ma jakąś moc? Postanowił jedynie pokiwać głową w zadumie i nie drążyć tego, bo skoro jest tak nieufna to jak jeszcze dorzuci do tego ciekły azot w kłach to chyba pożegna się ze swoim życiem... Chrząknął odpędzając bądź co bądź nieprzyjemne myśli, zdecydowanie nieprzyjemne. U Lee'go jest to rzecz dziwna, jest stary, coraz bliżej mu do ziemi niż nieba, a desperacko chce żyć, nadchodząca śmierć wraz z jego wiekiem jest dla niego myślą nie do dopuszczenia. Boi się. Strach przechodzi przez jego kości za każdym razem kiedy ociera się z tą starą znajomą, która odlicza pozostały samcowi czas na swoim upiornym liczydle. Zimny dreszcz przebiegł po jego grzbiecie strosząc sierść po drodze.
Potrząsnął łeb, dosyć tego, przejdźmy dalej. Pozycja smoczycy dalej wydawała mu się całkiem zabawna, jako że bardzo rzadko można natknąć się na takie zjawisko. Och... jakże on zwykł się powtarzać.
- Drzewo. - Powiedział to głośno i wyraźnie jednocześnie kładąc łapę na drzewie pod którym leżał. To co pokazał było drzewem. Czekał na reakcję smoczycy czy będzie chętna poznawać imiona tego świata czy znowu zostanie zaatakowany?
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Asjenie przestawało się to podobać, może nie była specjalnie gadatliwa ale wiedziała co to drzewo, trawa, kwiaty, mięso, sarny i zające, chmury, niebo... Niezadowolona wstała i przewróciła oczami, fukając na niego. Odwróciła się do niego tyłem i wskoczyła do wody, ochlapując go przy okazji. Skoro już wydaje z siebie dźwięki, niech powie jej coś innego. Skoro powiedzmy że jakoś mu zaufała, nie widziała potrzeby aby tutaj dłużej siedziała. Otworzyła paszczę i wypuściła z niej słaby strumień ognia, ale pod swoje łapy, tworząc krąg wokół siebie. Usiadła na stygnącym ogniu i położyła się, obserwując go spojrzeniem. O dziwo, w tym spojrzeniu czaiła się jakaś dzika nienawiść, czy to było do Lee? A może ona po prostu taka jest?
Lee
Łowca

Lee


Male Liczba postów : 567
Wiek : 26

     http://theblackstarwolf.deviantart.com/
Ochlapany wodą zamilkł, bo wiadomość do niego dotarła i poddał się całkowicie. Ngh! No cóż, nie ma co na siłę zmuszać. Pociągnął nosem i stwierdził, że bardziej konkretna kąpiel jednak by mu się przydała, a więc wstał i dosyć rozluźniony wszedł do wody. Czuł na sobie ten wzrok pełen nienawiści lecz sam nie jest istotą całkowicie uległą i nie chce być zdominowany. Rzucił jedynie krótkie spojrzenie, aby sprawdzić czy sytuacja się zmieniła. Niestety nie. Westchnął wchodząc do zimnej, wręcz lodowatej wody, wszakże nie ma słońca, które by ją ogrzało. Zanurzył łeb, ogony, cały zanurkował, przepłynął kawałek i wynurzył się po chwili stając na brzegu mokrutki i z uśmiechem na kufie. Otrzepał się z wody i z niej wyszedł siadając parę metrów od smoczycy.
- Skoro nawet nauczyć mówić się nie chcesz, to co będziesz robić? - Podrapał się z zamyślonym wyrazem po brodzie.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Asjena nie rozumiała w dalszym ciągu co chce od niej Lee. Mówi coś dziwnego, słowa które zwyczajnie do niej nie docierają. Teraz chciała jednego; jeść a potem spać! Wstała więc z ciepłego jeszcze miejsca, podeszła do wilka, odsłaniając lekko kły. Wypuściła z nosa kłęby czarnego dymu, które otoczyły wilka. Przymknęła oczy, powiedziała niewyraźnie jego imię. Cofnęła się o krok i... tak zwyczajnie wzbiła się w powietrze, odleciała gdzieś przed siebie. No cóż, natura dzikusa, rób co ci każe instynkt, bądź wolny.
z.t
Lee
Łowca

Lee


Male Liczba postów : 567
Wiek : 26

     http://theblackstarwolf.deviantart.com/
Dym chyba mocno na niego podziałał, bo ocknął się jak już słońce było. Hah! Długo sobie spał, taki wyspany i pełen sił rozciągnął się w akompaniamencie strzelających kości i bez zbędnych ceregieli udał się ku wyjściu. Zastanawiał się w głębi duszy czy by nie odwiedzić Lecznicy na małe oględziny jego stanu zdrowia po tamtych złamanych kończynach. Trochę czasu już minęło, a jemu one wciąż uwierały. Ech, starość nie radość. Idziemy do Lecznicy.


/zt.
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
Rozbawiona wbiegła na głaz który stał po między drzewami. Usiadła na nim dostojnie, delikatnie zamiotła ogonem resztki liści i spojrzała w dal. Widok był przepiękny. Wielkie jezioro zdawało się nie miec końca. Gdy przekręciła głowę w prawo wydawało jej się, że zlewa się z niebem. Pogoda była piękna, słońce grzało jej kark. Może to pogoda poprawiła jej humor? Wyciągnęła nienaturalnie grzbiet ku górze, lecz po chwili znów wróciła do pozycji siedzącej. Zeskoczyła z kamienia i zamoczyła łapy w wodzie.
-O tak, idealna- zamruczała pod nosem i wskoczyła do jeziora.
Halatir
Dorosły

Halatir


Female Liczba postów : 48
Wiek : 27

     
Ciepłe promyki słońca delikatnie muskały jej grzbiet i kark, przy tym przyjemnie grzejąc i nadając blasku jej jasnym kosmykom futra. Wiatr delikatnie kołysał jasno zielonymi źdźbłami trawy zapraszając je do tańca, lekko łaskocząc wilczycę w łapy. Duże kremowe uszy postawione były na sztorc i drgały delikatnie odpowiadając na każdy pomniejszy ruch ciała wadery. Ta natomiast stawiała swoje długie, chude kończyny przed sobą, łapa za łapą, zachowując przy tym pewną grację na pierwszy rzut oka przypominającą koci chód. Na smukłym pyszczku Hel chował się skromny uśmieszek lekko unoszący kąciki ku górze. W oczach jak zawsze i niezmiennie widniały radosne płomyki. Tak, to był piękny dzień. Dzień, w którym wszystko się zaczyna. Dzień, który jest pierwszym jej nowej przygody. Dzień, który może rozpocząć zupełnie inne życie, niż te, które dotąd wiodła. Uśmiechnęła się sama do siebie, już szerzej, zaciskając powieki.
- Tak! - Szczeknęła radośnie. - Tak tak tak! - Zaczęła przebierać łapami w miejscu i delikatnie podskakując. Nie przejmując się niczym ani nikim rzuciła się na trawę podrywając do lotu przeróżne pyłki oraz trawy. Przewróciła się na plecy wystawiając wszystkie cztery kończyny ku niebu, długi jakoby pawi ogon ułożył się tuż obok niej. Wyszczerzyła śnieżnobiałe ząbki w szczerym uśmiechu, którym zdawało jej się, że obdarza cały otaczający ją świat. Tak, tego właśnie było jej trzeba.
Huey
Młode

Huey


Liczba postów : 21

     
Huey jak na swój wiek był w miarę spostrzegawczy, ale przy okazji również w miarę powolny i niezdarny - podróż w lesie wiązała się z niejedną wywrotką, kilkoma zadrapaniami i prawdopodobnie kolonią kleszczy. Wilczek starał się pozostać niestrudzony, zdeterminowany do samego końca, chociaż nie pozwalał sobie by koniec nastąpił tak blisko celu. Hueś był jednostką skromnych rozmiarów, nawet w porównaniu do rówieśników, a więc jego dzienne zapotrzebowanie na kalorie nie należało do największych - póki co zadowolił się garścią (łapą?) poziomek zebranych w drodze nad jezioro. Jak bardzo szczeniak nie miałby jednak ochoty na bycie nadczłowiekiem (nadwilkiem?), który nie musi się odżywiać, spać, oddychać ani pić, był niestety uwięziony w swoim wątłym ciałku, które wciąż musiało zaspokoić ostatnią z wyżej wymienionych potrzeb.
Cel zadania był prosty - podejść do tafli jeziora, nie wglądać się w głąb oczątek swojego odbicia w celu zminimalizowania ryzyka kryzysu egzystencjalnego w wieku szczenięcym, pochlipać trochę wody i z godnością odejść w głąb lasu.
Pierwszą i ostatnią przeszkodą na drodze było nachylenie terenu. Kiedyś jeszcze będę duży! - uspokoił się w duchu Huey. Póki co, duży nie był, więc pokonanie problemu, który miał aż 40°-45° graniczyło z niemożliwym; na całe szczęście, Huey wraz z praktycznie każdym innym organizmem żywym posiadał wspólną cechę - wielką wolę przeżycia. Albo przestraszę się byle skarpy albo zdechnę z pragnienia. Młodzieniec ostrożnie postawił przednią łapę na piaszczystej zjeżdżalni. Był w stanie poczuć jak grunt powoli osuwa się w dół, lecz było już za późno by móc się wycofać - decyzja została podjęta, klamka zapadła, spust pociągnięty i takie tam - druga łapa. Nie jest tak źle prawda? Kolejny krok wymagał odrobinkę więcej finezji niż poprzednie dwa, trzeba było przetransportować tylne kończyny zwierzaka na mniej bezpieczną powierzchnię. Wystarczyło to zrobić wystarczająco stanowczo i szybko, by nie stoczyć się po zboczu w bolesny i upokarzający sposób.
Nie więcej niż kilka sekund po nerwowym i wolniutkim uniesieniu tylnej nogi, Huey staczał się po zboczu w bolesny i upokarzający sposób.
Na szczęście upadek został zamortyzowany przez kępkę szuwar, które obrastały jezioro. Wszystkie kostki w ciele wilka były generalnie na swoim miejscu, zjazd nie był tak bolesny jak się wydawał, nawet udało mu się nie utopić. Misja zakończona względnym sukcesem!!!
Straumatyzowany, lecz zadowolony z rezultatu, Hueś pochylił się nad akwenem i począł chłeptać zeń wodę.
Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
Nad jeziorem znalazł się również Blank. Właściwie to był już wcześniej, siedząc w krzakach i czekając na jakieś małe stworzonko w postaci wiewiórki lub młodego królika, którego mógłby upolować. Niestety, zamiast tego, na miejscu zjawił się Huey. Osobnik wciąż od Blanka mniejszy, ale zbyt duży, by stanowił dla wilka łatwą zdobycz.
Po krótkim czasie przemyślenia sytuacji postanowił jednak, że spróbuje swoich sił i niczym shrek chroniący swego bagna, wyskoczył z chwastów z zamiarem pojmania szczeniaka. Zapomniał jednak o niebezpiecznym nachyleniu przyjeziornej powierzchni i zanim zdążył się zorientować, turlał się w stronę Hueya bez opcji zatrzymania się. Spodziewając się, że zaraz razem z niedoszłą ofiarą wpadną do wody nabrał do płuc powietrza i zamknął oczka. W sumie nigdy jeszcze nie zdarzyło mu się pływać, ale to nie może być takie znowu trudne, prawda?
Prawda?
Huey
Młode

Huey


Liczba postów : 21

     
Błogie orzeźwienie, radość i poczucie zwycięstwa w płynnej postaci. Nie ma nic lepszego niż chłodna woda wynagradzająca długie godziny marszu, nie ma nic mniej groźnego niż spokojna tafla wody, która tylko pod pyszczkiem młodego wilczka jest nieznacznie wzburzona. Co mogło zepsuć tak bezpieczny i przytulny moment? Jak się okazuje, wiele rzeczy, jednak ze wszystkich akurat musiał być to spory wilk (dla Huey'a), który podzielił los szczeniaka spadając własnie z osuwiska, przypominający nieco samolot, mający się rozbić. Bez ocalałych.
Zanim Hueś zorientował się co właśnie się stało, na podjęcie rozsądnej decyzji było już za późno. Optymalnie, należałoby zwyczajnie ruszyć się z miejsca, chociażby o półtorej kroku, dzięki czemu napastnik wpadłby do wody a nasz przestraszony bohater miałby okazję uciec w zarośla. Nawet tak bystry zwierz jak Huey nie był w stanie wystarczająco szybko dokonać wyboru i przewidzieć konsekwencji. Pomimo kruchej budowy, delikatnych kostek oraz wcześniej odniesionych obrażeń, postanowił, że zamrozi się w miejscu, zegnie łapy w kolanach i przygotuje na najgorsze. W takim wypadku, jeżeli tylko przyjdzie mu wpaść do wody, jego przednie łapki wciąż będą mieścić się na lądzie - zwiększa to jakoś szanse na przeżycie, wprawdzie nie gwarantuje suchego futerka, ale lepsze to niż zostanie topielcem.
Zapiąć pasy, założyć maski tlenowe i przygotować się na impakt.
Huey zacisnął powieki, zaskomlał przy uderzeniu wyprostował przednie kończyny. Zgodnie z przewidywaniami, około 50% wilka było mokre. Wdrapanie się z powrotem na brzeg nie było trudne, można przypisać to pozostałym 50% zwierza, które trzymało się twardego gruntu. Sukces? Poczucie pragnienia zastąpione zostało poczuciem śmiertelnego strachu. Wszystko stało się tak szybko, wszędzie było tak dużo wody zmieszanej z błotem i piaskiem. Hueś po wgramoleniu się na ziemię odważył się otworzyć oczy i począł skanować szybko okolice w poszukiwaniu groźnego drapieżnika, który niewątpliwie śledził go przez całą drogę tylko czekając na dobry moment, by uderzyć. Panika sięgała poziomu krytycznego.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Nad jeziorko przybył czerwonogrzbiety wilk z metalową łapą. Samiec przybył w to miejsce by na spokojnie przygotować się do zebrania klanu i przemyśleć wszystkie tematy jakie chciałby poruszyć. Wilk usiadł nad brzegiem jeziorka i patrzył w spokojną taflę wody upajając się ogarniającą go ciszą i spokojem. Po niedawnym sparingu z Vincentem był zmęczony, a głowa wciąż go bolała. Plusem było to, że już przynajmniej nie krwawiła.
Myślenie o sprawach ważnych przerwało mu burczenie w brzuchu, przez które zastanowił się czy nie upolować jakiejś ryby na obiad. Nie przepadał za moczeniem się, ale coś zjeść trzeba, a nie bardzo miał siły ganiać za sarną. Wszedł do wody, lecz od razu się skrzywił i wrócił na brzeg. Nie chciał mieć wilgotnego futra, bo o protezę się nie martwił. Była z włókna węglowego.
Kastiel westchnął i jedynie się napił wody z jeziorka.
Chris
Weteran

Chris


Female Liczba postów : 13
Wiek : 26

     
Czarna wilczyca wkroczyła powoli na ten zielony teren. Oj jak dawno jej tutaj nie było... Cieszyła się wewnątrz z tego, że znów może postawić łapę na starej ziemi. Złotooka przystanęła na chwilę by rozejrzeć się uważnie wokoło. Ślepia wadery powędrowały w kierunku jeziora. Postanowiła podejść bliżej, aby się napić była dość spragniona. W momencie dostania się na brzeg Chris zerknęła w taflę wody, a jej oczom ukazało się jej odbicie. Zmarszczyła delikatnie brwi i zniszczyła ten obraz łapą wkładając ją do wody. Nachyliła się, a następnie napiła się chłodnej wody. Gdy już skończyła uniosła łeb zerkając w prawo. Zauważyła wilka... Nietypowego. Miał bowiem dziwną łapę, jeszcze nie spotkała się z czymś takim. Póki co jednak nie ciągnęło ją do koniecznego poznania tego osobnika. Usiadła na tyłku i odetchnęła cicho kojąc swoje uszy spokojem, który tutaj panował.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Wilk nie zwrócił uwagi na jej przybycie. Zerknął jedynie na samicę, gdy podeszła do wody. Jej zachowanie bardzo go zaskoczyło. Po raz pierwszy spotykał się z tym, żeby jakiś wilk bił wodę z byle powodu. Zastanawiało go, czy wilczyca nie lubi swojego wyglądu, czy może myśli, że to nie ona majaczy kpiąco w tafli wody. Kusiło go by podejść i zapytać o to samicę, ale coś mu podpowiadało, że lepiej mieć się na baczności przy tej waderze. Czuł, że jest starsza od niego i bardziej doświadczona, nie miał zamiaru sprawdzać, czy faktycznie tak było.
Westchnął, gdy burknęło mu ponownie w brzuchu i spojrzał na własne odbicie. Nie przypominał z wyglądu swojej matki, a ojca pamiętał jak przez mgłę. Nawet jeśli go pamiętał, to tylko jako wrak dawnego wojownika jakim był nim zmarła jego ukochana. Gdyby nie metalowa łapa i tak bardzo czerwony grzbiet przypominał by swojego świętej pamięci ojca. Znów westchnął powstrzymując ochotę przywalenia w taflę wody jak wcześniej wilczyca i spojrzał na nią nieznacznie do niej podchodząc.
- Ayano. - przywitał się czując iż samica jest z jego klanu i nieznacznie z szacunkiem skinął jej głową. Kas miał to do siebie, że od małego bardzo szanował starsze od siebie wilki, nawet jeśli były jego wrogami.
Chris
Weteran

Chris


Female Liczba postów : 13
Wiek : 26

     
Wadera spoglądała przed siebie co jakiś czas przymykając na moment oczy i ciesząc się z tego, że może pobyć tutaj w ciszy. Lubiła przebywać w takich miejscach sama, jak widać coś jednak zostało z jej samotnego życia. Złotooka zastrzygła uszami, gdy wilk zbliżył się do niej. Odwróciła łeb lustrując go pierw od góry do dołu i zatrzymała wzrok na jego pysku. Fakt, który ją zdziwił to to, że przywitał się klanowym zwrotem. A więc jedną rzecz już wiedziała - był z watahy nocy. Niestety nie miała pojęcia, że może być alfą. W końcu władza zmieniała się ciągle. Dodatkowo zdobył u niej na początek plusa za okazanie szacunku, dawno nie spotkała się z czymś takim.
- Ayano... -. odparła spokojnym tonem nie zmieniając przy tym zbytnio mimiki swojego pyska. Grzywka wilczycy zakrywała jej prawe oko, jednak basior mógł dojrzeć bliznę, która się tam znajdowała. Już wcześniej zastanawiała ją jego łapa, a teraz mogła przyjrzeć jej się z bliska. Wyglądała na sztuczną, a raczej jakby mechaniczną.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Cudowne miejsce by pomyśleć, nieprawdaż? Ciche i spokojne. Od czasu do czasu w wodzie pluśnie jakaś ryba... - powiedział spokojnie siadając w bezpiecznej choć nie dużej odległości od niej i patrząc na jeziorko zamyślony. Lubił takie miejsce bo można w spokoju pomyśleć i zmierzyć się ze swoimi demonami przeszłości, które każdy w sobie nosi. Nie znał wilczycy, nawet pierwszy raz ją na oczy widział, ale to działało także w drugą stronę - ona nie znała jego. Nieznacznie się do siebie uśmiechnął rozbawiony. Podejrzewał, że wadera nie wie kim on jest i pewnie w jej oczach był wyrośniętym szczeniakiem. Jak na razie nie miał zamiaru psuć takiego przekonania. Chciał zobaczyć jak zareaguje dojrzała wilczyca, gdy w którymś momencie dowie się od kogoś innego ze stada, iż ten oto czerwonogrzbiety basior z metalową łapą jest alfą ich Klanu. Dla niego byłoby to dość zabawne i zapewne będzie, ponieważ jak dobrze kojarzył nikt z Watahy jeszcze nie wiedział kto jest alfą, a tym bardziej, że takowy "istnieje".
Starał się zanadto nie przyglądać samicy, którą mógłby zdenerwować lub speszyć. Z drugiej strony sam nie czułby się komfortowo, gdyby ktoś cały czas mu się przypatrywał. Kontakt wzrokowy nawiązywał jedynie kiedy się do niej zwracał, gdyż tego nakazywała "etykieta", ale nawet wtedy starał się nie zauważać blizny samicy, która widać celowo ukrywa oszpecającą jej pyszczek szramę. Nie miał także zamiaru poruszać na wstępie tak osobistego i zapewne nie zbyt przyjemnego dla wadery tematu.
Nagle postawił uszy sztywno jakby nagle coś do niego dotarło i się lekko skłonił.
- Kastiel mnie zwą. - mruknął krótko. Nie musiał nic więcej dodawać. Nie było takiej potrzeby.
Chris
Weteran

Chris


Female Liczba postów : 13
Wiek : 26

     
- Owszem... W tej krainie jest sporo takich miejsc. A tutaj dodatkowo można zapolować, jeśli dopadnie cię głód. -. odparła zerkając kątem oka na nowego towarzysza. Oczywiście nie wpatrywała się w niego nachalnie, po prostu starała się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Bardzo chciała zapytać o jego łapę, ale możliwe, że był to dla niego trudny temat, a nie chciała psuć tej spokojnej atmosfery przez to. Przeniosła wzrok przed siebie obserwując jezioro. Tutaj również pojawia się druga kwestia on nie miał pojęcia, że była byłym dowódcą wojowników, chociaż pewnie dowie się niedługo, jeśli czas na to pozwoli to chętnie mu to powie. W końcu nie spotykała za często członków swojej ukochanej watahy. Z zamyślenia wyrwał ją czerwonogrzbiety wilk, wadera zerknęła na niego, a on natomiast przedstawił się w należyty sposób. Wilczyca przymknęła delikatnie oczy i odpowiedziała tym samym opanowanym tonem.
- Miło mi cię poznać... Imię me brzmi Chris. -. skinęła delikatnie łbem. Jej uszy poruszyły się delikatnie, gdy tylko poczuła wiatr na swoim ciele. Miała nadzieję, że rozmowa jakoś się dalej potoczy, w końcu to basior zaczął znajomość i najwidoczniej chciał ją poznać.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- O ile ktoś lubuje się w rybach i umie pływać. - powiedział z westchnieniem. Nie to, że nie umiał pływać, bo większość psowatych to potrafi, ale nie przepadał za moczeniem się odkąd ma protezę. Teraz i tak jest lepiej i wie, iż rdza mu nie grozi, jednakże nie czuje się komfortowo mocząc łapę z włókna węglowego. Dodatkowo ryby jadł jak nie chciało mu się szukać konkretniejszej ofiary lub nie miał po prostu siły na pogoń za zwinnymi gryzoniami czy silnymi większymi rogaczami.
- Z tym iż jest tu dużo ciekawych miejsc to się zgodzę. Daję sobie łapę uciąć, że jest więcej nawet niż myślimy tylko nie są jeszcze odkryte. - chlapnął bez zastanowienia i szczerze nie zdawał sobie sprawy z tego jak sformułował swoje słowa. Przeciągnął się w charakterystyczny dla siebie sposób. Niemal kładąc pierś na ziemi i wyciągając mocno do przodu przednie łapy rozczapierzając palce. Był wygięty w łuk przez to iż dalej twardo stał na tylnych łapach i podniósł ogon tak mocno, że się wygiął w lekkie "U" leżące na boku. Dodatkowo przy tym położył po sobie uszy, zamknął oczy i ziewnął leniwie zwijając ozór w rulon i obnażając łagodnie kły. po tym po prostu Stał zwyczajnie i się otrzepał jakby wyszedł z wody a przez to jego futro lekko się napuszyło. Wyglądał przez to jak wilk z górzystych terenów gdzie panują ujemne temperatury.
Spojrzał na nią przyjaźnie siadając i się uśmiechnął.
- Cała przyjemność po mojej stronie Chris. - odparł łagodnie i lekko się jej skłonił. Ojciec go nauczył szacunku do innych, gdy jeszcze żył. - Wybacz moją śmiałość, ale nie mogłem nie zauważyć twojej dziwnej reakcji, gdy chciałaś się napić... - zaczął i od razu się lekko przygarbił kładąc po sobie uszy i zakłopotany uciekł od niej wzrokiem. Nie był pewny czy powinien zaczynać ten temat tak na samym początku.


/jakby co przepraszam za chaos i tak dużą zwłokę
Chris
Weteran

Chris


Female Liczba postów : 13
Wiek : 26

     
Wilczyca zerknęła na niego, gdy poruszył temat pływania. Przyjrzała mu się jeszcze raz na szybko. Czyżby nie potrafił? Albo. Zerknęła na jego łapę. Po prostu nie chce moczyć tej łapy? Kto wie. Jakoś nie zależało jej na tym, aby pytać akurat o tę sprawę. Wadera zerknęła zaraz po tym na swoje przednie łapy i odetchnęła cicho. Świeże powietrze to coś, czego potrzebowała a szczególnie po deszczu było tak czyste i przyjemne. Słysząc jego kolejne słowa na jej pysku dosłownie na moment pojawił się minimalny uśmiech. Chciałaby odmruknąć, że może wszyscy powinni pobawić się w odkrywców, ale ugryzła się w język. Po cóż miałaby prawić takie głupoty temu młodemu wilkowi. Widząc jak ten przeciąga się niczym jakiś kot po długiej drzemce poruszyła delikatnie ogonem, a raczej jego końcówką. Dokładnie w tym samym momencie usiadł obok i uśmiechnął się jakby nigdy nic. Wyglądał na zwyczajnego dorosłego basiora. Nigdy nie przypuszczałaby, że taki ktoś jak on mógłby być kimś ważnym. Jednak pomijając to, Kastiel zapytał o tę sprawę z wodą, gdy tutaj na samym początku przyszła. Czarna jak smoła wilczyca zerknęła mu w oczy, a gdy ten odwrócił wzrok odparła.
- Jeśli o tym mowa to po prostu nie spodobało mi się moje odbicie... -. zamknęła oczy wypowiadając to nadzwyczaj spokojnie i szczerze. Widać było, że wcale nie miała mu tego za złe. Nie lubiła na siebie patrzeć, więc tego był ten cały powód bicia łapą wody.
- Jednak teraz ja chciałabym o coś zapytać... A konkretnie o twoją łapę. Pierwszy raz coś takiego widzę... -. dodała patrząc przed siebie. Ona również zadała mu śmiałe pytanie, ale nie bała się tego. Każdy ma prawo pytać, a rozmówca nie koniecznie musi odpowiedzieć. Tak to działa.

/ Nie przejmuj się c:
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Wilk przekrzywił głowę patrząc na samicę. Nie rozumiał dlaczego nie podobało się jej własne odbicie. Przecież to tak samo jakby nie lubiła samej siebie. Było to dla niego zagadką, którą miał nadzieje w przyszłości kiedyś rozwiązać, niestety przez szczenięcą ciekawość, ta kwestia nie dawała mu spokoju. Przyjrzał się uważnie wilczycy nic w niej nie widział takiego odrażającego. Szczerze powiedziawszy przez chwilę przeszło mu przez głowę, że ona może nie lubić swojej blizny, jednakże szybko wyzbył się z myśli tej niedorzecznej teorii. Przecież to właśnie blizny pokazywały innym siłę i zajadłość danego osobnika. Sam na swoim ciebie i nosił nie mało, każda z inną historią oraz inną lekcją jakiej wilk się wtedy nauczył.
Przemilczał swoje pytanie wysłuchując tego padającego z pyszczka wadery. Na początku nie załapał o co chodzi i spojrzał zaskoczony na swoją normalną kończynę. Uśmiechnął się rozbawiony swoim roztrzepaniem i lekko podniósł metalową łapę. Delikatnie przy tym poruszył ogonem.
- Mało który wilk w krainie ma taką łapę. Osobiście ja się z żadnym jeszcze nie spotkałem, za to inni spotykali mnie jako pierwszego. - zaśmiał się lekko. Dopiero teraz sobie uświadomił, że kogo nie spotka, wszystkich zaciekawia jego proteza. Wątpił w to, że był jedynym wilkiem z czymś takim, ale pewnie to rzadki widok dlatego mało kto spotkał takiego osobnika. - Z głupoty kiedyś straciłem łapę. Jeden człowiek mi zrobił coś podobnego do tego, ale zrobiłem sobie nową w swojej kuźni. Ta jest lepsza, bo lżejsza i łatwiejsza w naprawie, niż stalowa łapa zrobiona przez dwunożnego. - wyjaśnił wzruszając ramionami. W trakcie jak mówił jego ton się zmienił i przeszedł z wesołego w obojętny i poważny. W sumie to było przykre, że wszyscy których dotąd spotkał widzieli tylko jego łapę, a nie go jako pierwszego.
Sponsored content