Ukryta siedziba Służb Bezpieczeństwa.

Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Ukryta siedziba Służb Bezpieczeństwa. Badge4_zpsb08955e5

Ukryta siedziba Służb Bezpieczeństwa. 3825328-1575919169-sci_f

***

Stara opuszczona ludzka placówka badawczo - militarna sprytnie ukryta pod ziemią w gęstym lesie. Wejście do niej znajduję się w zarośniętej jaskini przy której są bardzo stare ludzkie znaki ostrzegawcze oraz metalowe siatki. Arthas jakiś czas temu znalazł to miejsce za pomocą Stanleya. Posiada ono własną małą elektrownię która czerpie energię z wód geotermalnych których jest sporo pod ziemią. Całą placówką obecnie zarządza Leliana, sztuczna inteligencja nadzorcza. Uwielbia się kłócić z Stanleyem oraz strzelać fochy gdyż ktoś miał humor i zaprogramował jej uczucia. Nie dziwcie się więc gdy się w kimś zakocha albo na kogoś obrazi. Kompleks jest średniej wielkości i posiada wszystkie podstawowe potrzeby. Więzienie, laboratorium, pracownię, stołówkę, magazyn, sala sypialniana, centrum szkoleniowe i masę innych mniejszych pomieszczeń. To wszystko składa się na pięć poziomów pomiędzy którymi można się przemieszczać za pomocą windy lub schodów. Lelianą zarządza całą bazą przy pomocy małych botów oraz całej informatycznej infrastrukturze. Nie wpuści tutaj nikogo poza osobami wyznaczonymi a jeżeli kogoś wykryje to ma za zadanie go zlikwidować.

***

Ukryta siedziba Służb Bezpieczeństwa. SciFiConstructionKit_PromoB_1024x1024

***

Leliana - Sztuczna inteligencja, wrażliwa nadzorczyni.

Ukryta siedziba Służb Bezpieczeństwa. Glados_new_body


TABLICA INFORMACYJNA DLA PERSONELU


1. Status Oficerów SBW (imię, status, łączność):
- Arthas Merethil - M.I.A* - OFFLINE
- Shathow - M.I.A* - OFFLINE
- Kein - M.I.A* - OFFLINE

2. Obecne Misje Organizacji:
- "Czarna Magia"
- "Amnezja"
- "Projekt Eclipse"


3. Osoby upoważnione do wizyt.
- Sergey - Najemnik
- Karmel - Beta Wiatru.


Legenda:
M.I.A - Missed In Action - Zaginiony w akcji.
K.I.A - Killed In Action - Zabity w akcji
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shath niezbyt pewnym krokiem weszła do jaskini, a przez nią do bazy. Nigdy dotąd tu nie była, nie wiedziała więc, co może zastać. Arthas nie mówił wiele.
Nie zaskoczy jej jednak widok nowoczesnego budynku, przypominającego nieco bazę, w której niegdyś natrafili na nekromorfy. Mniej więcej to samo - technika na wysokim poziomie, bliżej niezidentyfikowane maszyny, setki monitorów jarzących się błękitnym blaskiem i stalowe ściany.
To miejsce jednak wyglądało na bezpieczniejsze. Czystsze. Ani śladu krwi, błota, kurzu... Ktoś niedawno tu sprzątał. O ile tamta baza była wyraźnie opuszczona, to ta wyglądała tak, jakby cały czas ktoś tu był, dbając o siedzibę SBW.
Usiadła gdzieś przy drzwiach, czekając na partnera. Razem sobie pozwiedzają.
Ciekawe, czy Art gdzieś tu jest.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein był tuż za nią.. co ciekawe to ona dostrzegła to miejsce pierwsza ale to chyba nawet i dobrze ponieważ sam ten czarny wilk zastanawiałby się jak tutaj wejść a to by trwało z kilka minut. Dlaczego by się zastanawiał? Znając to jak takie bazy są zrobione.. musiały być jakieś pułapki ale skoro Shathow jest już tam i czekała na niego.. no to należy dołączyć i olać to, że nic nich nie zaatakuje.
Setki monitorów.. nie to na pewno nie jest coś dla Kein'a ponieważ on się nie zna na tym aż tak. Co prawda może by zrozumiał co tam jest napisane i coś by tam pozmieniał aby zdenerwować AM dla żartów.. oczywiście nieszkodliwie! Nie zrobił by tego nikomu...
Tak więc przybył na spokojnie wchodząc.
-No to chodźmy.
Pocałował partnerkę i zaczął chodzić po pomieszczeniach...
Jakiś robot... okej?!
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Wilczyca ruszyła za nim.
Trzeba przyznać, że choć szybko się uczyła, nigdy nie obsługiwała urządzenia bardziej skomplikowanego niż kasa fiskalna z "Kła". O monitorach miała niewielkie pojęcie. Ot, tyle, że wyświetlają dziwne komunikaty i że dzięki nim można robić różne rzeczy, jej na razie niedostępne. Nie przyglądała się im więc specjalnie. Skupiła się raczej na pomieszczeniach.
Robot? Czemu nie.
- Witaj Stanley. - powiedziała do niego, kiwając lekko łbem.
Zgadywała, że to on. Widziała, jak przenosił się z jednego ciała do drugiego, więc jeszcze inna forma nie byłaby dla niej zaskoczeniem. A innych robotów nie znała, nie wiedziała, czy nawet istnieją. Kto wie, może Stanley jest jedyny w swoim rodzaju? Nie znała się na robotach dość, by to stwierdzić.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein w tym momencie chciał buchnąć śmiechem bo to nie był Stanley. No cóż, Shathow się zawiedzie później bo jak widać brak AM oznacza, że sprzęt jest offline. Chyba tak to działa, w każdym razie tak myślał ten czarny wilk.
-Shati.... nieważne. Chodźmy dalej.
Kolejne pomieszczenie.. no więcej komputerów.
Poszedł potem trochę dalej i zaczął obserwować pomieszczenie które na pewno się Shathow spodoba.
Miejsce do treningów! Kein stanął jak głupi i obserwował to co ona zrobi...

b.w
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Nieco zawiodła się brakiem reakcji na powitanie. Może się zepsuł? Hmm.
Zaraz jednak raźnym i pewnym już krokiem podążyła za partnerem, by znaleźć się... W wymarzonym wręcz miejscu do treningu. Przy tym tutaj jej arena sprawiała raczej marne wrażenie.
Dłuższą chwilę rozglądała się, podziwiając tę podziemną siłownię. W końcu pokiwała łbem z uznaniem.
- Ładnie to wszystko urządził. Czegoś takiego się nie spodziewałam.
Oczywiście aż się paliła, by wypróbować choć kilka sprzętów... Ale dzisiaj miało być przecież wolne.
Zerknęła niepewnie na Keina.
Obiecała mu, że nie będzie się przemęczać. Tak właśnie mógłby to zaś odebrać, gdyby zabrała się za testowanie zebranych tu cudów.
Zawsze może tu przecież wrócić, prawda? Innym razem, gdy Kein nie będzie jej aż tak pilnował. A może wrócą razem, w ramach wspólnych treningów? W każdym razie... Jeśli nie teraz, to innym razem.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein westchnął jedynie bo wiedział co jej partnerce po głowie chodzi... nie można powiedzieć, że się z lekka nie zawiódł.. posłuchała go chociaż i tak nic w niej nie zmieni a w końcu nie jest jej ojcem...
-Shathow.... ech, idź trenuj dalej jak chcesz a wiem, że tak jest. - powiedział i usiadł gdzieś tam z boku. Niech sobie potrenuje, nie będzie jej przeszkadzał.
Jedynie spojrzał. Ostatnie momenty jej odpoczynku, no niech będzie.
To jest jego partnerka i nie będzie jej rozkazywał czy coś. On oglądał swoją łapę. Trochę poszarpana i obolała.. będzie trzeba sobie zrobić spokój z czymkolwiek. Za wiele ran i walki na kilka dni. Ech..
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shath uśmiechnęła się do niego, po czym pocałowała.
- I znowu czytasz mi w myślach. - zaśmiała się. - To tylko tak na chwilkę, na próbę. A potem idziemy dalej zwiedzać.
Weszła na pierwsze z urządzeń, po czym wcisnęła losowy guzik. Materiał, na którym stała, zaczął przesuwać się do tyłu, zmuszając najpierw do zwykłego chodu, potem marszu, truchtu, biegu... Już po chwili biegła najszybciej, jak umiała, obserwując przesuwające się na wyświetlaczu cyferki.
Bieżnia... Na arenie jej nie miała. Bieg na bieżni był wygodniejszy i bardziej wymierny, niż robienie okrążeń dookoła areny po przesuwającym się pod łapami żwirze.
Chwilę pobiega, może wypróbuje coś jeszcze i rusza dalej. Na ćwiczenia z prawdziwego zdarzenia będzie jeszcze czas. Teraz robi to tylko dla zabawy.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein siedział i obserwował jej trening. No cóż, chociaż początek nie jest aż taki jak wcześniej... może jednak się coś w niej zmieniło? Pewnie nie, ale dajmy basiorowi się nacieszyć tą chwilą.
-Ta...
On sobie jedynie spojrzał na swoją broń ponownie. Czas ją lekko przerobić. Wilk wstał i zaczął patrzeć za jakimś warsztatem albo czymkolwiek co by mu pomogło ulepszyć ten nóż. Może i jest typowo wojskowy i do tego ma zmienioną stal którą rani.. ale trzeba parę rzeczy tam jednak mimo wszystko zmienić.
Okej jest pracownia.
Basior rozglądał się za kilkoma rzeczami.. jest wszystko co chciał. Wyjął pewną część która przypominała mu o jego domu w Afganistanie... właściwie to tak nie było, ale miał stamtąd pamiątkę.
Odczepił uchwyt od całej reszty tej broni. Samą stal wymienił ponownie na ostrzejszą i bardziej wytrzymałą. Zaczął również zakończenie szlifować na o wiele bardziej zagięte. Nie ma to przypominać sierpa czy coś.. ale zmiana jednak będzie i to porządna.
Plan ogólnie rzecz biorąc wyglądał mniej więcej tak - http://kedai.9force.com.my/image/cache/data/KNIFE/bayonet_m9_drwg_02-600x600.jpg . To jest początkowa wersja którą Kein miał przez ten czas, zaś teraz będzie się starał pozmieniać kilka rzeczy i będzie on wyglądał mniej więcej i tak - https://i.imgur.com/B5ADSpG.jpg . Nie ma za wielkiej różnicy, ale trzeba pamiętać, że to nie wygląda dokładnie tak jak ten tego chciał! Będzie trochę inny.
A więc zabrał się do pracy.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shath zaś po przebiegnięciu niewielkiego dystansu (800 m) zeszła z bieżni, rozglądając się za następnym ciekawym sprzętem. Jej wzrok zatrzymał się na urządzeniu, które najprawdopodobniej służy do podnoszenia ciężarów.
I rzeczywiście, służyło. Udało jej się ustawić niewielki ciężar i kilkadziesiąt razy podniosła obciążnik, ciągnąc za uchwyt.
I chyba starczy... Przecież obiecała. Miało być pomalutku. Tylko trochę.
Z lekkim żalem oderwała się w końcu od sprzętów i ruszyła na poszukiwania partnera. Znalazła go, pomagając sobie nieco węchem i rentgenem, dość szybko. Siedział i dłubał coś przy nożu.
Czyżby to był ten sam nóż, co kiedyś mu sprzedała? Możliwe.
Usiadła w każdym razie i przyglądała się jego działaniom, nie chcąc przeszkadzać.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Tak to był ten sam nóż którego mu ona sprzedała. Wilk go używał cały czas jednak mimo starań musiał nanieść kilka poprawek aby i ta broń stała się bardziej zabójcza. Teraz to nie jest zwykły śmieszny nożyk a prawdziwy M9 Bayonet. Lepszego noża poza składanym (który co prawda jest słabszy ale bardziej ''dyskretniejszy'' czyt. łatwo go schować, ale ma gorsze ostrze.)
Z założenia ta broń potrafi samym dźgnięciem w plecy, głowę zabić, odciąć łapę jednym ruchem oraz wydłubać oczy nawet kiedy używałaby go osoba nie znająca się ani trochę na tej broni. Tylko oczywiście żeby ta broń nie była OP - ten wilk potrafi to wszystko zrobić, ALE nie używa jej nigdzie poza pojedynkami ponieważ broń nie nadaje się do rzutu powyżej 50 metrów.
Ostrze wymienione.. wilk zabrał się za malowanie tej broni na czarno. Będzie łatwiej to wszystko załatwić. Jednak zaraz przed dokończeniem roboty usłyszał kroki partnerki.
-Pamiętasz? - rzucił z lekkim uśmieszkiem po czym dalej robił swoje. Zajęło mu to kilka minut zanim wszystko udało mu się naprawić i wymienić. Teraz jest już gotów do walki.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Również się uśmiechnęła, całując go w pyszczek.
- Pamiętam. Ale teraz wygląda dużo lepiej.
W dalszym ciągu obserwowała jego działania.
Hmm... On miał nóż, Arthas miecz... A co ona miała? Mieczem jej nie wychodziło. Nożem również nie. Jeśli spojrzeć prawdzie w oczy, nie miała jakichś specjalnych umiejętności. Była zwykłym wojownikiem, polegającym bardziej na sile i zębach, niż na umiejętnościach.
No, może jeszcze te oczy. I kilka magicznych gadżetów zebranych przez lata.
No cóż... Pozostaje mieć nadzieję, że jest dobra w tym, co robi. W końcu... Jak by nie patrzeć, trafiła do SBW. Czyli walczy dość dobrze.
Albo po prostu lepiej od drugiej Bety.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
A to słodkie jest akurat.. no, ale czas wreszcie skończyć robotę.
-Ciekawe jak się sprawdzi w walce. - powiedział jeszcze bardziej się szczerząc.
Ostatnie poprawki, dodatki oraz sprawdzenie wydajności. Wilk chwycił swoją nową broń i zrobić sobie stary dobry trick którego nie mógł wykonać wcześniej ze względu na starą rękojeść. Trick polegał na tym, że nóż miał przylegając do łapy zrobić kółko wokół łapy i na samym końcu wrócić do stanu jak by go Kein chwycił. Nie jest to ani trochę łatwe ze względu na możliwość pocięcia się natychmiast. Nie próbować tego w domu chyba, że jesteście samobójcami! Kumpel usera tak raz spróbował i sobie prawie podciął żyły, ale wracając do fabuły!
Spojrzał się basior na swoją partnerkę. Miał pewien pomysł.
-Widzisz tamto krzesło? Spróbuj rzucić w nie nożem. Spokojnie nic się nie stanie, a jak coś zepsujemy to.. trudno, naprawi się i tyle. - mówiąc to, podał jej swój nóż nowo zrobiony.
Ciekawe czy spróbuje czy się podda.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shath miałaby nie spróbować?
Wzięła nóż, po czym, niezbyt umiejętnie, zamachnęła się i rzuciła go w kierunku krzesła. Miała marne pojęcie o rzucaniu nożami... Cisnęła nim jak rzutką, zamiast rzucić tak, by się kręcił.
No cóż...
Userka nie będzie osądzać, czy rzut się udał. Chociażby z tego powodu, że o rzutach nożem ma pojęcie niewiele większe od Shath.
Więc... Wilczyca rzuciła, a potem spojrzała na partnera.
- I jak? - zapytała, uśmiechając się.
Machnęła raz, czy dwa ogonem.
Weno, gdzieżeś ty?
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
No cóż, takiego akurat rzutu Kein się nie spodziewał. Nie poszło najlepiej bo nóż trafił w dolną część krzesła.. bardzo nisko, ale nie poszło i źle ponieważ chcąc nie chcąc trafiła w cel.
-Jak na pierwszy rzut to świetnie, aż zaskakująco dobrze. - powiedział i się uśmiechnął po czym ją pocałował i ruszył po swoją broń. Nie zapłaci AM za to wszystko.. nie, nie zapłaci.
Zabrał to co miał i schował tam gdzie powinien. Przy łapie zawsze ma przymocowaną tą broń i do tego gotową do ataku.
Pytanie kiedy tego użyje? W walce, tylko właśnie kiedy.. w końcu nie jest jakoś ostatnio czas na walkę.. w sensie, że ten go nie ma i tak dalej i tak dalej.
Spojrzał na kolejne pomieszczenie.. ale niezbyt mu się uśmiechało zwiedzanie tego wszystkiego.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Uśmiechnęła się, zadowolona z wyniku.
- Zamordowałam krzesło! - zaśmiała się.
Również go pocałowała.
- Więc jakie mamy dalsze plany?
Szczerze mówiąc też chciała już iść dalej. Widzieli chyba wszystko, co warte było zobaczenia. Teraz... Poszłaby dalej, szczerze mówiąc. Czymś się zajęła. Może rozejrzała z Keinem za legowiskiem?
Pomysł przekąszenia czegoś też nie był taki zły.
Albo po prostu spacer...
Tyle opcji. A na co ochotę ma jej partner?
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Był zadowolony z niej... udało się, więc nie ma najmniejszych problemów z opanowaniem, doborowym rzutem oraz... bez lęku, że przez zły rzut się zabije, a to było bardzo prawdopodobne patrząc na co zrobiła..w końcu jeden zły albo i głupi ruch i bum! Shathow by nie żyła.
-Przynajmniej wiem, że jak ktoś mnie zabije to bez wahania uda Ci się mnie pomścić w sekundę. Dobrze wiedzieć. - zaśmiał się po tych słowach, jednak po minucie natychmiast spoważniał i odchrząknął.
-Poszukajmy może legowiska.. - powiedział i zabrał cały sprzęt jaki miał.. będzie trzeba jeszcze jedną rzecz zmienić, ale to w swoim czasie.
Tak więc wstał i opuścił to miejsce, czas na szukanie sobie miejsca w świecie!

ZT.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
No cóż... Nikt jej nie uświadomił, że może się zabić rzucając nożem. Nawet userkę czytającą te słowa nieco to zaskoczyło. A trudno się bać czegoś, o czym się nie wie, nieprawdaż?
Krzesłobójczyni pocałowała partnera.
- Nie wydaje mi się, byś pozwolił komuś cię zabić, kochanie.
Kein rzucał nożami dużo lepiej. Nie dałby do siebie nawet podejść komuś, kto zamierzałby go zabić. Zrobiłby z niego jeża w ciągu kilku sekund.
Wstała, poprawiając podtrzymującą na grzbiecie miecz uprząż, po czym ruszyła za partnerem.

zt
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Mam pozwolenie twórcy tego miejsca na wprowadzenie się.

Karmel biegł przed siebie, szybko, ostatkiem sił już. Jego szczupłe, umięśnione łapy uderzały miarowo w ściółkę, w miarę, jak przemierzał kolejne metry. Plecak wyładowany żywnością podskakiwał przy każdym ruchu, boleśnie uderzając w grzbiet. Ciężki plecak. Spowalniający ruchy, a jednocześnie niezbędny do przetrwania. Dobrze, że ciężki. To oznaczało, że zostało jeszcze dużo suszonego mięsa. Dłużej będzie się mógł ukrywać, o ile zgubi pogoń.
Kto go gonił? Oni, oczywiście. Gdy zerknął w tył, wyraźnie zobaczył wilki w zbrojach, z odznakami. Słyszał dzwonienie metalu, czuł, jak dudni ziemia pod ich łapami. Czuł to i widział bardzo dokładnie mimo niesprzyjających warunków z jednego ciekawego powodu - bo wszystko to znajdowało się w jego głowie. Pogoń nie istniała, nie miał przed kim uciekać. Ale skąd mógł o tym wiedzieć? Słuch i wzrok mówiły mu co innego.
Gnał już ostatkiem sił, gdy w oddali dojrzał siatki i znaki. To oznacza ludzi. Wśród ludzi łatwiej się schować jednemu wilkowi, niż całemu oddziałowi. Wytężając ostatnie siły ruszył w kierunku oznaczeń.
Ale... Jak wejść? Brama zamknięta, nie przeskoczy...
Gnał wzdłuż siatki, z jego nosa zaś zaczynała płynąć krew z wysiłku. Obraz się rozmywał, jedyne, co widział wyraźnie, to sylwetki prześladowców.
Jest! Dziura w siatce!
Zrzucił plecak i szybko przepchnął przez otwór, czołgając się zaraz za nim. Czuł, jak oddechy Onych omiatają jego grzbiet, łaskoczą w łapy...
Przeszedł!
Ciągnąc plecak po ziemi, nie oglądając się na wilki, popędził w stronę wejścia do jaskini. Może zgubi ich w korytarzach? Gdzie są ludzie? Co jest grane?
Słyszał tuż za sobą wycie tamtych, pot spływał mu po karku, plecak był ciężki, strasznie ciężki... Płuca rozpaczliwie wołały o powietrze.
Zaraz po wpadnięciu do jaskini dostrzegł stalowe, grube drzwi. Te jednak szybko się przed nim otworzyły. Nie wiedział, dlaczego. W tej chwili go to nie obchodziło. Pokonał ostatnie metry, wpadając przez drzwi na podłogę. W pysku wciąż kurczowo zaciskał plecak.
Usłyszał cichy szum, gdy drzwi się zamknęły, a następnie łupnięcie, jakby wilcze ciało gwałtownie spotkało się z metalem.
Udało się.
Uciekł.
Tylko gdzie teraz jest?
Wypuścił w końcu plecak z zębów. Podniósł się do siadu, rozglądając się. Co to w ogóle za miejsce?

- Witaj, Karmel.

Podskoczył jak oparzony, rozglądając się uważnie na wszystkie strony. Kto tu jest? Jakim prawem zna jego imię? Przejrzał kamuflaż? Jest Onym?
- Gdzie... Jesteś...?! - wysapał, szukając wzrokiem tego, kto to wypowiedział.
Nikogo nie widział. Bał się. Bardzo się bał.

- Wszędzie. Jestem Leliana. Nie mieliśmy jeszcze przyjemności. Miło cię poznać.

Karmel z przerażeniem obserwował, jak ze ściany wysuwa się mechaniczne, biało-czarne, bliżej nieokreślone coś. Coś przyjrzało mu się najwyraźniej (a w każdym razie tak to wyglądało). Wysunęło metalową łapę i złapało jedną z jego przednich kończyn, potrząsnęło.
Był, delikatnie mówiąc, w ciężkim szoku. Wpatrywał się z przerażeniem w Lelianę.
- Kim jesteś? Czy jesteś jedną z Nich?
I tak już było za późno na cokolwiek... Dostał się w jej szpony. Teraz ona najpewniej go zabije... Bo prawdopodobnie jest Oną.

- Zarządzam tym miejscem, dbam o nie. Spokojnie. Wykrywam u ciebie podwyższony poziom adrenaliny. Boisz się. Ale ja cię nie skrzywdzę. Tu jesteś bezpieczny, przed czymkolwiek byś nie uciekał. Spójrz.

Monitory zamigotały, po czym ukazały obrazy z okolicznych kamer. Widział, co się dzieje w całym kompleksie, oprócz tego miał widok na las dookoła. Czysto. Ani jednego wilka. Nikogo.
Do uszu wilka dotarła cicha muzyka. Zagłuszała jednak brzęczenie wentylatorów, odwracała uwagę od ledwie uchwytnego, podejrzanego zapachu w powietrzu...
Skąd miał niby wiedzieć, że Leliana potraktowała go gazem uspokajającym? Nie podejrzewał tego nawet. W tej chwili był daleki od podejrzewania czegokolwiek. Czuł, jak puls mu zwalnia, a płuca, jeszcze przed chwilą tak łapczywie chwytające powietrze, zaczynają pracować pełniej, stabilniej.

- Możesz tu zostać tak długo, jak chcesz. Tu jest bezpiecznie, tylko nieliczni mają tu wstęp.


Kuszące... Bardzo kuszące. Zostać w tej fortecy, w miejscu całkowicie nietykalnym, bezpiecznym...
Ale, ale, jacy nieliczni?
- Nieliczni? Czyli kto?
Miał nadzieję, że nie Oni.

- Sergey, najemnik. Status - MIA. Karmel, Beta. Status: Online. Kein, oficer. Status: MIA. Shathow, oficer. Status: MIA. Merethil, Arthas. Status: MIA.

Czyli jednak. Oni. Ale jego mózg pracował jaśniej, nie odczuwał potrzeby ucieczki. Jeszcze nie teraz.
- Czy możesz im zablokować wstęp?
To najsensowniejsze wyjście. Zachować spokój, rozważyć wszelkie wyjścia z sytuacji.

- Potwierdzam. Zablokować?

Karmel skinął łbem.
- Proszę.
Uśmiechnął się z zadowoleniem, widząc, że imiona znikają z monitora. Zostało tylko jego własne. Teraz jest tu naprawdę bezpieczny.
Zostanie tutaj. A Leliana zabije każdego, kto się zbliży.
Sponsored content