Przystań

Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Tak oto czas nadszedł. Wilk wiedział, że powinien zrobić to już długi czas temu aby mieć spokój ducha. Czekał jedynie na jedną osobę która miała mu już towarzyszyć do samego końca jego żywota. Przynajmniej miał taką nadzieję. Cały swój sprzęt, wraz z krukiem, notatnikiem i innymi pierdołami pozostawił w ostatnim temacie pod okupacją Onju.
To miejsce było niczym więcej jak punktem zwrotnym w historii tego wilka. Zwyczajna przystań przy której przybity był już statek towarowy prowadzący wprost do Anglii. Byli tam ludzie którzy wiedzieli, że przewozić będą egzotyczne zwierzęta i... w sumie każdego rodzaju, czy to udomowione czy nie. Dlatego, też ten będzie mógł wejść bez ukrywania się nawet.
Jaka to była pora? Wieczór właściwie, wokół niego rozjaśnione było czerwone niebo, piękne bo prawie jak jesienne. Wyczekiwał tylko na jedyną osobę bliską mu od samego początku prosperowania tutaj w Krainie. Wiele przeszedł, wiele wyczekiwał wiele spełnił rzeczy. Czy to dobrych czy to też tych złych. Wiedział, że pozostaje jedynie się wycofać tam gdzie powinien. Pogoda piękna, wszystkie warunki idealne do wypłynięcia, jedynie wyczekiwanie na ostatnie towary i osobistości. Herbatka podróżuje gdzieś sobie w tych terenach a ci powrócić muszą. Wokół jest tylko las, plaża i jakaś mała przystań co zostało już wcześniej wspomniane. Wilk czysty, gotowy do ostatniej podróży.
Pozostało tylko jeszcze jedno. Miał nadzieję, że załatwi się to szybko, żeby też nie zabierać czasu userce.
Wszystko będzie zależne już tylko od niej.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Bała się. Bała, choć nie wiedziała nawet, dlaczego czy czego. W końcu czekała ich - nie przymierzając - przygoda, którą w duchu mianowała podróżą poślubną, choć z całą pewnością przy swoim lubym nie ośmieliłaby się tak jej nazywać. Dla niego był to powrót do pewnego rodzaju korzeni; dla Amiru - wyprawa w nieznane. Jednak wszelkie niepewności oraz wątpliwości traciły na znaczeniu, przeganiane jedną jeno świadomością: ON BĘDZIE PRZY NIEJ. Niejednokrotnie dowiódł, że zasługuje na to, by wręcz powierzyć w jego łapy swój los. Dlaczego zatem odczuwała to dziwne ukłucie na dnie serca, jakoby jej dusza próbowała ją zatrzymać? Tęsknić nie miała za kim ani za czym, w końcu poza czerwonookim basiorem nie posiadała tutaj NIKOGO. Dzieci z dawna przepadły, ojciec i matka także... Cóż...
W jej krokach czaiła się ogromna doza niepewności. Nie, nie dlatego, by nie chciała ruszyć do kraju, o którym słyszała tak wiele opowieści! Najzwyczajniej w świecie: obawiała się tego przełomowego momentu, w którym jeden rozdział zostaje zamknięty, by rozpocząć kolejny, nowy, całkowicie odmienny od poprzedniego. Nic w tym dziwnego, prawda? Szła powoli, ostatni raz omiótłszy otoczenie wejrzeniem błękitnych, roziskrzonych z pewnego podniecenia, ślepek. Zupełnie, jakby spojrzeniem żegnając Krainę.
Chwilę potem znalazła się na przystani, tuż obok Keina.
- Stresik? - spytała wesoło, odetchnąwszy wcześniej na tyle głęboko, że jasnym stało się, iż wymienione przez nią uczucie targało jej zgrabnym ciałem.
Wiejący od strony morza wiatr targał połami jej - nazwijmy to tak górnolotnie - płaszcza, będącego w sumie bardziej narzuconą na ciało peleryną z materiału, zakończoną sporym kapturem, opadającym lekko na łepetynę Amiru, zasłaniając jej czoło i część ślepi. Widziała więc tylko to, co położone niżej - zadzierała więc łebek raz za razem, by ujrzeć jak najwięcej. Było w tym coś zabawnego i być może rozczulającego, najprawdopodobniej.
- Gotowy? - dodała półszeptem.
Była sentymentalna. Była tak cholernie sentymentalna! Trudno odchodzić, jednak wiedziała, że tego właśnie pragnie. Poczuła, jak czyjaś niewidzialna łapa ściska ją za gardziel: mocno, pewnie, nie zamierzając odpuścić. Uniosła krańce pyszczka w smutnym, przyblakłym uśmiechu. Próbowała nie niepokoić Keina, nie chciała w końcu, by i on się zawahał. Jedno z nich musiało być pewnym, iż to dobra decyzja. Opuściła głowę, znów nie widząc niczego, poza własnymi przednimi łapkami, którymi też zaraz zaczęła w nerwowym geście błądzić po podłożu.
- Czy normalnym jest, że się lękam? - zagaiła szeptem, nie unosząc oczu znad ziemi.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wilk westchnął głęboko. Nie można powiedzieć, że się nie stresował. W końcu czeka go tam odbudowa wszystkiego co było. On sam chciał aby Amiru była szczęśliwa i... z daleka od problemów, a raczej tych co te problemy stwarzali, poza tym był jeszcze jeden mały szczegół. Chciał jeszcze aby ich zapamiętano na wiele pokoleń. Oczywistym było, że prędzej czy później zapomną o nich, ale jak to ktoś kiedyś mawiał - Aby inni pamiętali o istnieniu Ciebie, musisz zrobić coś co sprawi aby pamiętali to przez wieki. Niektórzy nadrabiali to dobrocią, wynalazkami, okrucieństwem, złem. On chciał jedynie aby historia zapamiętała jego jako tego który odrodził cały klan, rodzinę ogromną, a Amiru jako wielką wojowniczkę, bądź też waderę o największym sercu i oczywiście... jako o osobie z którą był. Nie liczyło się dla niego rozsławienie siebie samego, a jedynie to aby zapamiętali jego partnerkę. Tą z którą zaszedłby i na koniec świata i ponownie do domu. Brzmi to jak odejście, ale taka prawda niestety. Młodszym się nikt nie staje, a sam ten wilk z tym zdrowiem fizycznym i psychicznym za długo na tym świecie nie pożyje. Pewnie Amiru będzie żyła jeszcze dłużej od niego.
Ale w końcu trzeba stawić czoła temu co nadchodzi, nieważne w jaki sposób ani to co będzie czekało później. Tu i teraz. Ona i on.
Wilk słysząc każdą wypowiedź z osobna, nie mógł zignorować tego jak ona stała, jak się czuła. Podszedł do niej wtulając się i przytrzymując jedną z chwiejnych łap (oczywiście nie tak aby się obaliła).
- Oczywiście, że normalnym. Ja idę w to miejsce gdzie już byłem, ty gdzie nie byłaś nigdy. Naszą dwójkę czeka nieznana ale na pewno świetlana przyszłość, a ten pierwszy czynnik powoduje w nas obu strach Amiru. Nie tylko w Tobie, pamiętaj że jesteśmy razem, to co czujesz ty to czuję i ja. Pokręcone to i dziwne, ale prawdziwe. Chcę abyś wiedziała, że nieważne co ja zawsze będę obok Ciebie i razem przez to wszystko przejdziemy. Głowa do góry, poradzimy sobie. A jak będziesz się tak trząść dalej to specjalnie cofnę się na naszą pustynię, wrzucę cię zamieniając w małą i zaniosę na statek na grzbiecie!
Do momentu ostatniego mówił wszystko z powagą. Ostatnie zdanie musiało być żartem jak to z jego strony czasem.. wypadało? Nie wiem jak to wypowiedzieć nawet.
Stanął i był gotów już ruszyć z nią.
- Gotowa najdroższa?
Czekał jedynie i aż na nią.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
/ W pracy. Krótko i - powiedzmy - nie w pełni legalnie; przepraszam.


Początkowo zesztywniała, kiedy ją objął. Tak dawno nie miała z nim kontaktu, tak dawno nie czuła jego bliskości - której, notabene, łaknęła jak niczego innego na tym świecie nigdy nie pragnęła. Szok ten nie trwał długo, wszak już po ułamku chwili rozluźniła napięte mięśnie, opierając łebek na jego ciele. Dyskretnie poruszyła noskiem, zapraszając do płuc tak sobie umiłowaną woń.
Już się nie lękała. Już zapomniała o jakichkolwiek obawach czy chwilowych niepewnościach. Miała wszystko, czego było jej potrzeba - Keina, tego samego, którego ukochała wiele miesięcy temu. Nawet przez moment nie pomyślała, iż do kompletnego szczęścia potrzeba jej czegokolwiek więcej. Wiedziała już wszystko. Pozwoliła kapturowi opaść na jej pysk, zakrywając go niemal w całości. Zacisnęła mocno powieki czując, jak zbierają się pod nimi piekące dotkliwie łzy, którym ujścia dać nie chciała. Nie lubiła okazywać słabości - a tego typu reakcje organizmu, nawet motywowane i napędzane czymś innym, kojarzone zawsze były w ten sposób.
Słuchała jego słów z uwagą, uśmiechając delikatnie na wspomnienie o Pustyni Czasu. Nazwanie przez basiora tego miejsca ICH MIEJSCEM wywołało ciepły dreszcz, który przemknął wzdłuż całego kręgosłupa.
- Gotowa. Bardziej już nie można - powiedziała pewnie, mimochodem łapą otarłszy oczęta. Na wszelki wypadek. Odsunęła się nieco od samca, zrzucając kaptur na plecy. -Prowadź! - rzuciła wyzywającym tonem, aczkolwiek błądzący po jej licach uśmiech zdecydowanie sugerował, iż była to przyjacielska, czuła zagrywka.

Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl

Ostatecznie zarówno Amiru, jak i towarzyszący jej Kein,
opuścili tereny Krainy, by wieść nowe życie w odległej Anglii.


Sponsored content