Kąt Wardress

Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Wardress wzięła głeboki oddech wciągając w nozdrza wilgotne powietrze. Początek wiosny to doskonały czas, aby powrócić. Tęsknota za tym miejscem, za polanami, które były jej domem, z dnia na dzień stawała się silniejsza. Już przestało powracać wspomnienie utraconej miłości, powoli zacierał się obraz potężnego wilka o imieniu Shadow. Statecznym krokiem i zwinnymi ruchami przedarła się przez plątaninę korzeni i krzewów. Swoim sprytnym okiem dostrzegła niewielki prześwit. Torując sobie drogę odgryzała potężnymi szczękami zawadzające rośliny. Dotarła do głębokiej, przestronnej jamy. Rozejrzała się ostrożnie i kilka razy zawyła w oczekiwaniu na odpowiedź z głębi jaskini. Cisza. Swobodnie weszła głębiej. Jej serce mocniej zabiło. Ta stara, opuszczona grota to... To był jej stary dom! Zacisnęła mocno kły i ślepia próbując odepchnąć myśli kłębiące się wokół dawnej miłości. Westchnęła. Była dojrzałą, pewną siebie, swojej siły i autorytetu wilczycą, a na samo wspomnienie partnera łzy spływały jej potokiem po bialej kufie. Ale może znów się... Zakocha? Czy miłość jest tylko dla młodych? Strząsnęła z futra poranną rosę i opadłe listki. Wzięła w pysk sporą wiązkę chrustu i omiotła spód groty. Po wstępnym sprzątaniu War postanowiła urządzić sobie gniazdo. Wyszła z groty i omiotła wzrokiem teren przed wejściem. Czas trochę rozruszać stare stawy - mruknęła do siebie i skocznym krokiem przy pomocy mocnych szczęk wygryzała, odgryzała, przegryzała konary, gałęzie i młode drzewa. Po chwili energicznej pracy nadszedł czas na zamiatanie... Podwórka. Rozłożyła potężne skrzydła. Już zapomniałam, jak się lata - pomyślała. Zaczęła zataczać skrzydłami koła, potem wzięła kilka szerokich zamachów i już po chwili jej quasi-ogród był oczyszczony i gotowy. Ostatnim zadaniem było ułożenie legowiska, zbudowanie z kamieni czegoś na kształt przechowalni na mięso i ogólne docieplenie jamy. Zaszyła się w gąszcz na dłuższą chwilę. Gdy tylko przebyła powrotną drogę, w pysku przyniosła pełno gałęzi z młodymi liśćmi, między skrzydłami miała ułożoną niewielką ilość kamieni. Weszłszy do środka najpierw zrzuciła z grzbietu kamienie w niewielkie wgłębienie w skale po lewej stronie jaskini, listki ułożyła po prawej stronie w staranne legowisko. Docieplimy, oświetlimy i gotowe! War wzięła w łapy leżącą przed jaskinią glinę. Zaczęła ją delikatnie wklepywać w kilka otworów w bokach wysuniętej groty. Na podwórko zniosła kolejnych kilka kamieni układając je w krąg, tak, by można było w zimne dni rozpalić ogień. Gotowe - mruknęła zadowolona. Ogród i sadzonki przełożę na jutro - dodała i połoźyła się zadowolona i dumna u wrót swojego nowego-starego królestwa.

Edit:

Po ożywczej drzemce War zdecydowała się na spacer.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
War wróciła do swojej jaskini. Miło było poznać parę nowych osobistości tej krainy. Chciała się skryć na chwilę, by w samotności móc powspominać dni przeszłości. Bardzo brakowało jej wilków nie tyle w swoim wieku, co tych, którzy wciąż żyli w jej wspomnieniach. Położyła się tuż przy wejściu do jaskini patrząc prosto przed siebie. Gdzieś nieopodal czuła zapach wilczycy, Innej, ale był on na tyle słaby, że nie dawała rady złapać żadnego tropu. Gdzie są te wszystkie wilki? Nie pamięta nawet imion, pamięta tylko zapach, dotyk futra, głos. Przeniosła spojrzenie na niebo. Gdzie jest jej gwiazda? Gdzie Shadow? Westchnęła cicho. Łzy powoli napływały jej do oczu. Zacisnęła je mocno. - Nie mogę. Chcę zacząć nowe życie. - Powiedziała w eter, sama do siebie. Poprawiła skrzydła, położyła łeb na wyciągniętych przed siebie łapach.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wilk przechadzał się po terenach nocy z prostego powodu - poszukiwał swojej starej jaskini. W sumie nie miał jej na tym terenie, ale cicho. Myśl swojego własnego domu w własnym stadzie (nie własnym) tak go oślepiła, że aż kompletnie zapomniał o jednej rzeczy... mianowicie jego legowisko tak naprawdę znajdowało się na terenie Watahy Wiatru i zostało już dawno zawalone z niewiadomych przyczyn. Kiedyś może się ocknie z snu i zauważy co właśnie odwala. W najgorszym wypadku trafi do czyjegoś zakątka i... oh. No tak, przewidywanie tego co się już stało. Kein po pewnym czasie wpadł do zakątka powoli wychylając się i przyglądając się temu miejscu. Faktycznie, przypominało mu trochę pewną lokację. Broń Boże, to nie to miejsce, gdzieś ty się basiorze wbił...
Po pewnej chwili ujrzał waderę i w tym momencie się obudził niczym z jakiegoś marzenia. Można sobie wyobrazić jego zdziwienie w momencie kiedy ją zobaczył. Chodzisz sobie po terenach które niby znasz, potem się okazuje że jest na odwrót... wchodzisz do czyjegoś legowiska myśląc że jest twoje i też okazuje się być inaczej. Ah, czasami jednak nieogarnięcie tego wilka potrafi przyprawić o niesmak, ale nie tym razem. Tym razem jest gorzej.
Widząc ją kompletnie go zatkało, nie ruszał się, nie wydał nawet dźwięku przez ten cały czas. Chciał skinąć łbem w ramach przeprosin i po prostu powiedzieć "przepraszam" ale przy takim nagłym zajściu nie był w stanie tego zrobić. Coś jakby zawał serca, ale to nie to samo.
A już w ogóle kiedy usłyszał te słowa! Wohoho, chyba jednak trafił pod zły adres. A może jednak nie.
- Em, dobry. - powiedział kompletnie skołowany.
Nie wiedział nawet co tak naprawdę powiedział.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Od pewnej chwili czuła jakiś znajomo-nieznajomy zapach. Tak jakby coś kojarzyła, ale stary łeb nie do końca chciał zdradzić imię wilka. Z krzewów i jej pięknych, ŚWIEŻO ZASADZONYCH kwiatów wyłonił się czarny basior. Biała wilczyca zerwała się na równe łapy. Co prawda, nie był to zbyt sprężysty skok, bo stawy na wiele nie pozwalały, ale chciała zrobić wrażenie, że owy przechodzień wdarł się na jej teren. - Ayano. Pachniesz Nocnym, więc witaj się jak przystało. - powiedziała surowo. Mogło to zabrzmieć trochę dziwnie, bo to była udawana oschłość. Wardress nie potrafiła ukryć radości ze spotkania swojego brata z watahy. Rozłożyła skrzydła, co by wyglądać na większą, ale i tak była mniej więcej rozmiarów przybyłego wilka i chyba nie musiała zbytnio popisywać się wielkością. Wilczyca znana była z kontaktowości i braku wielu ograniczeń. Dzieliło ją już kilka kroków od wilka. Nie odrywała wzroku od jego ślepi, starała się odczytać jego zamiary. Ton, jakim się odezwał wyrażał lekkie zdezorientowanie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Jedno słowo: Fuck.
Tylko to słowo wpadło do głowy już nie aż tak młodemu basiorowi w momencie kiedy zwyczajnie jeszcze spojrzał jak on wszedł i na przez co przechodził. ALE NO KWIATY?! WHY?!
Po chwili jednak obudziła go ta suchość w odpowiedzi. Wiedział już z jakim typem ma do czynienia aktualnie. Przynajmniej tak mu się wydawało.
- Nie jestem nocnym, a przynajmniej nie z własnej woli. Poza tym jestem tutaj ledwo od.. nie wiem, tygodnia może, może trochę więcej i nie spotkałem jeszcze po drodze nikogo kto by mi powiedział cokolwiek o tradycjach, słowach, powitaniach Nocy. - powiedział z wyrzutem.
Nie miał do niej nic, ale akurat osoba która go przyjmowała mogła go trochę wprowadzić w to wszystko. Mniejsza o to, że basior jest w tej Krainie od 3 LAT i jego PIERWSZĄ watahą była NOC. Potem samotnik, wiatr etc, ale o tym opowiadać nie trzeba na szczęście. Nikt o tym już nie wie, to stare czasy które wymarły wraz z wszystkimi którzy stanęli mu na drodze. Poprawka - z tymi którzy po prostu poszli sobie w cholerę z Krainy.
Jednocześnie ze zmianą basiora, weszły mu pewne nawyki i odzwyczaił się paru rzeczy. Na ten przykład - nie kłamać, albo inaczej.. nie mówić do końca prawdy. Przekręca jedynie liczby, nic innego.
- Poważnie tak ważne to jest? Żadna z watah nie jest w stanie powstać na nogi bo nie ma prawie nikogo. Ostatni zwiad jaki zrobiłem mówił że w Krainie ledwo jest ledwo po 2, trzy osoby w watahach, z czego nie widziałem jeszcze nikogo z Watahy Ognia. Od długiego. Czasu.
Miał pewne podejrzenia co do osoby z którą rozmawiał. Zdaje się, że wilczyca z którą był opowiadała o kimś takim jak ona... albo mu się wydawało. W sumie zawsze mylił wszystkie osobniki wokół z kimś innym. Na ten przykład w tamtych czasach betę pomylił z wygnańcem.
Upewnił się jeszcze że na niczym nie stoi i przywarł łapami do ziemi. Nie wyglądał groźnie, bo nie o to mu chodziło. Zdezorientowanie minęło.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Dobra, przepraszam. Trochę się wzburzyłam, prawie podeptałeś moje kwiaty. Jestem samiczką, estetyka ma dla mnie znaczenie. O widzisz! Tutaj są te niebieskie, tutaj żółte... A jakbyś mi podeptał jeden kolor, to bym Cię siłą zmusiła do sadzenia nowych! - prychnęła już mniej surowo, ale bardziej... Jadowicie, z uśmieszkiem. Złożyła bielutkie skrzydła i przycisnęła je do boków ciała. - Słuchaj, nie wyglądasz mi na młodzika. Skądś znam Twój zapach. Jestem Wardress Dara Sindbai, była Alfa watahy Nocy z przeszłości. A Ty? - dodała siadając na wprost wilka. Wypowiadanie całego imienia i rodu miało dla wadery głębokie znaczenie, ale tytułowanie się byłą alfą mogło być dla niektórych niesmaczne. Liczyła jednak, że może to odświeży wilkowi pamięć. - Dla mnie zawsze jest ważne powitanie, bo wyraża szacunek. Poza tym, mój drogi, nie jest najważniejsze ilu Nas jest. Ja ich ponownie zbiorę. Może nie siłą, ale... Ale jakoś musimy się zebrać do kupy! Kiedyś były Nas dziesiątki. Wydaje mi się, że wielu już... No bądźmy prości - zdechło. Zapominanie o elementach rządzących całą watahą pozwalać zapomnieć o niej samej. Wspomnienie dni przeszłości było odrobinę bolesne dla wadery ale nie dała tego po sobie poznać. Jej pysk przysuwał się o parę milimetrów do wilka co kilka sekund. Był to odruch niekontrolowany. Liczyła, że pozna wilka po psyku, po jakichś cechach, które mogły go wyróżniać w poprzednich latach. Wzrok dawał wiele do życzenia, więc taki odruch był jak najbardziej na miejscu.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
No time, no time. Shit.
Anyway, let's get it started!
- Holy shitt.... A więc to o Tobie mówiła dawna przywódczyni stada Ognistych.
Nie powiem kto, bo to nawet nie były czasy tego forum. Nie no, tak naprawdę to nie miał o tym bladego pojęcia, po prostu nie chciał wyjść na kompletnie niedoinformowanego. Poza tym nie każdy musi wszystko znać i o wszystkim wiedzieć, czyż nie? Otóż on powinien skoro chciał startować na Betę swego czasu. W sumie jak user przypomni sobie jakiego dostał egzaminatora to po dziś dzień chce mu się wymiotować. Nie chodzi o drugą osobę a postać. Zresztą można zobaczyć, bo tam nie chodziło wcale o to jakim jest i co wie. Chodziło o coś.. kompletnie innego, nie związanego bezpośrednio z nim samym.
- Masz już obok siebie łowczego, byłego wojownika i Cienia w jednej postaci. Mogę zdziałać więcej niż wiele wilków z starej Armii.
To było w sumie prawdą. Do momentu kiedy powiedział, że mógłby ich pośrednio zastąpić. Problem polega na tym, że nie ma już swego "udziwnienia" i tej całej kombinacji z swoim cieniem. Dobrze dla swego sumienia. Jedno to mieć postać, drugie to mieć postać której nikt nie lubi, bądź jest po prostu nie do pokonania przy dobrym podejściu. Poza tym co to za zabawa mieć postać nie do załatwienia co nie?
Ale, ale. Mam pewną propozycję wraz z Keinem.
- Pewnie nie wiesz, ale odwiedzili nas bogowie każdej z watah. Trzeba było ich pokonać i to była ostatnia walka w tej Krainie jaką znam. Jednak jest mała sprawa... przyszli oni z powodu braku zainteresowania nimi i nie oddania im czci. Więc tym trzeba będzie się zająć jakoś, czy chciałabyś mnie w tym jakoś wspomóc? Możemy wspólnie odbudować całą watahę. Walić, że wiele z nich zdechło, znajdą się nowi jak zawsze. A jak nie, to sam ich tu sprowadzę choćby i mieli mnie dźgać kijkami inni spoza tej Krainy. Chociaż z tym ostatnim... nie, to raczej wycofam.
On jakoś na taki ruch nie reagował. Wiele widział już dziwnych zachowań, a on sam nie miał lepszych swego czasu, więc po prostu pozwalał na cokolwiek. Poza tym to jej teren.
- Jeśli chcesz więcej informacji to będzie trzeba poszukać. Nie widziałem ostatnio nikogo kto mi o Krainie wszystko mówił. Bety watah poznikały również, wojowników brak. Praktycznie większość wyparowała albo się pochowała. Może to znak czegoś gorszego?
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Odeszłam ze stanowiska Alfy w najmniej odpowiednim momencie. To był przede wszystkim brak możliwości poradzenia sobie z własnymi problemami. Ale wiesz mi, mój drogi, ja jestem zdolna zrobić wszystko, aby tylko odbudować Naszą watahę. Przez długi czas zaniedbywaliśmy wierzenia i proszę, tak, jak mówisz, zrobiono z Nami porządek. Ja sama, przyznaję się bez bicia, od czasu do czasu zapominałam o ofierze dla bogów, ale cóż poradzić. Teraz i tak jest już za późno. Na razie jednej rzeczy nie mogę Ci zdradzić, ale widzę, że coś Nas łączy. Oboje potrafimy latać, a to już coś. Myślę, że powinniśmy zacząć przeczesywać krainę w poszukiwaniu dawnych Nocnych bądź samotników, których łatwiej będzie zaciągnąć do stada. Może nie siłą... Ale perswazją, wizją bezpieczeństwa i dostatku. Jedynym zagrożeniem w tym momencie, dla Nas, są smoki, ale bodaj widziałam dwa i to w miarę spokojne. Mamy też przewagę w starciu, oboje jesteśmy w posiadaniu skrzydeł, więc atak z powietrza nie byłby dla Nas niczym dziwnym. A dla smoka, już tak. - powiedziała spokojnie kładąc się obok wilka. - Powiedź mi jak masz na imię, bo albo mi umknęło, albo nie mówiłeś. Nie będę się do Ciebie zwracać per pan, bo jestem na to za stara. O, właśnie, dodaj jeszcze ile masz lat. Przyda mi się ta informacja. - dodała po chwili obmyślając pewien plan. Najpierw odbudowy sanktuarium, świątyni, posągów. Później ofiary, obrzędy. Na końcu walka o zwiększenie stada.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
- Może na takiego nie wyglądam, ale nie przepadam za przemocą. Przez co w sumie nie pasuję do tej watahy i wiem to od lat. - rzucił te słowa ze śmiechem.
W sumie trochę ironii. Może nawet i nie była jednak ironia, ale o to mniejsza.
Wilk wysłuchał oczywiście całej jej wypowiedzi, jednak pytanie jedno go zdziwiło. Kto w tych czasach pyta o wiek? Wszystko wszystkim, ale jeszcze nigdy nikt nie spytał go o wiek. Teraz w sumie zagadka dla usera, bo nie wiedział ani on ani postać czy to dziwne że takie pytanie nie padło czy raczej to normalne. Hmm.
- Zwę się Kein. W dalekich stronach, poza Krainą byłem nazywany jeszcze inaczej, ale wolę moje prawdziwe imię.
Tak, jego imię od urodzenia brzmiało Kein. Niemcy trochę głupio się patrzyli w momencie kiedy usłyszeli jak się zwie. Chyba jednak trochę za dużo spędził czasu na chodzeniu po krajach świata.
- I błagam, nie myl mnie z Kainem. Wiek nie gra tutaj chyba roli, ale w każdym razie mam 7 lat.
Prawdziwie powinien mieć dziewięć, ale ciiii. Niech się jeszcze pocieszy jako taką młodością. Oj ile on by dał aby cofnąć się do wieku dojrzewania, haha.
- Więc od czego masz zamiar zacząć? O ile teraz ci się w ogóle chce coś robić.
Jemu pasowało nawet lenienie się. Chociaż w tym wypadku poszedłby sobie w góry, dawno go tam nie było.
"I've lost my goddamn mind
It happens all the time
I can't believe I'm actually
Meant to be here"
Nie bez powodu ten tekst chodzi cały czas wilkowi po łbie. Ciekawe, że ludzie umieją stworzyć naprawdę ciekawą nutę. Szkoda, że jednak nie rozumiał żadnego języka ludzkiego poza angielski, ale też i z tym miewał problemy.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Cóż, czyli jednak pozostanę najstarszym wilkiem Krainy. Wiesz co, marzy mi się silne stado, grupa wilków darząca się wzajemnym szacunkiem i przywiązaniem do tradycji. Chciałabym, żebyśmy na początku przeczesali tereny naszej watahy, trzeba dotrzeć do dawnej świątyni, obudzić bóstwo i oddać mu cześć, składając w ofierze pełne posłuszeństwo i jakiegoś grubego zwierza. Oczywiście zrozumiem, jeśli odmówisz, nie mam niestety mocy Alfy i nie mogę Ci w żaden sposób tego narzucić. Podejrzewam, że trzeba będzie odbudować choć trochę świątynię, może kiedy zapłonie dawny ogień na jej wieżach, wilki powrócą. Wypadałoby oporządzić też cmentarzysko, tak wiele istnień pochłonęła ta ziemia, oddane dusze błąkają się pewnie po tej Krainie nie zaznawszy spokoju. Zaniedbanie jest pierwszym krokiem do zejścia na złą drogę. Jak zazdrość, niekontrolowany gniew, żal. - powiedziała Ward i westchnęła ciężko. Pamiętała rządy różnych Alf, a także jej własne. Z wielu wspomnień wynikało, że prowadziła najbardziej przyjazną politykę, dopóki jej konkretnie nie odwaliło. Pacnęła Keina ogonem w bok. Ot tak.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Ten moment kiedy się wraca prawie po 3 tygodniach. Weird.
- Najstarszy nie znaczy najmądrzejszy, haha. - rzucił zgryźliwie.
Nie miał oczywiście zamiaru jej obrazić. Zwyczajnie lubił dogryzać osobom które lubił w jakimś tam stopniu, albo po prostu kiedy wiedział że czeka go długa droga przy osobie przed którą stoi. Cóż, odbudowa Nocy nie jest taka.. ekhm, łatwa i zajmie na pewno długi czas.
- Każdemu się marzy, ale póki co samotnicy są bardziej zjednoczeni aniżeli jakakolwiek wataha, tym bardziej że i w naszej zdarzają się zgryzy częste między członkami. Przynajmniej tak było przez czas kiedy ja tu urzędowałem. Byłem, poprawka bo nigdy nie zająłem stanowiska Bety. Nie jestem przywiązany do tej watahy praktycznie wcale, więc nawet gdybyś była Alfą nie rzuciłbym się do boju za watahę gdyby nie miało to najmniejszych szans powodzenia.
W tym wilku przynależność do watahy wymarła już długi czas temu, jeszcze w momencie kiedy stacjonował tutaj Puszczyk w ramach Bety Nocy. Poza tym kto by był w momencie kiedy naprawa watahy zdarzała się już któryś raz z rzędu i znowu przy nowej władzy.
- Poza tym jak masz zamiar ponownie walczyć z boginią to powodzenia. Mnie w budzenie jej nie mieszaj, bo na pewno jeszcze pamięta jak wyglądam, haha.
Przez chwilę się śmiał ale potem natychmiast jego śmiech zamienił się w twardą powagę. Tutaj akurat mówił prawdę niestety.
- Odbudować? Świątynia stoi w dobrym stanie, jedynie ma pewne.. emm, problemy z zaniedbaniem. A posłuszeństwo składa Beta o ile się nie mylę. Ja przynależę i tak od dawna do Cieni, Lucyfera, nie mogę nawet choćbym chciał zmienić posłuszeństwa. Pakt zawarty mam na wiele lat, jak nie całe życie. Nie mogę ci w tej sprawie pomóc. Co do cmentarzyska... eh, widzę że znowu będę pełnić rolę grabarza.
Nie takie też znowu. Robił to jeden raz... trzy razy dawno temu. Ale ćśś.
Coś się userowi wydaje, że nie tego Wardress się spodziewała po nim. A co do pacnięcia - jedynie przesunął się w bok. Uznał, że to było jego wejście w drogę i nie powinien tam stać. Jest sztywny ale spowodowane jest to faktem, że zbyt wiele walczył przez ten czas. Dlatego właśnie został on wysłany do Rosji jakiś czas temu według osobnej fabuły z kimś innym. Tutaj jest jeszcze przed wyjazdem.

Wilk stanął po chwili.
- Wybacz, ale na mnie już pora. Wyślę do ciebie kogoś kto ci pomoże z tym wszystkim. Zwie się Hector. Żegnaj.

zt. Jak chcesz wyjaśnienia to pisz na Hectora, Kein będzie już nieaktywny.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Uważnie wsłuchiwała się w głos wilka. Jego nagła zmiana toru rozmowy, wspomnienie o jakimś Hectorze trochę zmyliło wilczycę, po chwili przytaknęła łbem i spojrzała na odchodzącego wilka. - Cóż, czas wziąć wszystko w swoje łapy. Ale najpierw - świątynia. Gniew gniewem, ale Wardress nie bała się bogini Nocy, zazwyczaj była jej przychylna, choć mogła mieć żal do wadery o pozostawienie stada. - Raz się żyje. - powiedziała do siebie. Lubiła rozmawiać ze sobą. To chyba taki element starzenia się, znała ludzi, którzy często mówili do siebie, a że byli to najwcześniej wiekowi starcy, uznała, że i jej czasem wolno pogadać do kogoś, kto siedzi w jej małej, białej główce. Na sam początek trzeba by przygotować się do odwiedzenia pradawnego miejsca kultu. Jakąś ofiarę złapie się po drodze, co by krew była ciepła i świeża, sama nie będzie nic jadła, niedawno zjedzona ryba pozwalała jej jeszcze na co najmniej dzień, dwa bez jedzenia. Trzeba za to wziąć porządny łyk wody. Nie pamiętała dokładnie ile trzeba przejść, ażeby przekroczyć stare mury. Kein wspominał, że świątynię prędzej trzeba odkurzyć, niż odbudować. Dobrze, mniej roboty. A przecież starość nie radość, samotne targanie kamieni było tą ciut gorszą wizją, niż bieganie z niewielkim bukietem gałązek i zamiatanie posadzki. A może by tak już zmontować jakąś większą miotłę? Eh, nie, zrobi to, jak już dotrze na miejsce. Po cholerę to nieść ze sobą. Czas ruszyć w drogę, nie ma co marudzić.
/zt
Sponsored content